PDA

Zobacz pełną wersję : Prawo(a) autorskie



szymony
07-06-2007, 09:53
Witam!
Jako że sprawa dotyczy też w jakimś stopniu wszystkich focących, chciałbym poznać wasze zdanie na temat owego prawa. A raczej jego niedoskonałości do dzisiejszych realów. Bo że ono jest niedoskonałe, to widać choćby po ostatnich wydarzeniach. Dla przykładu:
http://tinyurl.com/2onzd2
http://tinyurl.com/2vzmnz
I jeszcze nieco inny pogląd w/w temacie
http://tinyurl.com/2lr8wo

Ps. jak będzie "za goraco" to wywalam wątek w niebyt.

Nivelen
07-06-2007, 10:25
coś czuję, że jeśli panowie z góry nie zajmą się wkrótce tym prawem, a właściwie jego nowelizacją to będzie źle, za dużo jest jak widać niejasności i spekulacji w tym wszystkim. Prawo powinno stanowić jasno, bo inaczej będzie tak jak teraz z aferą o napisy.org, np. taki link: http://napisy.info/forum/index.php?showtopic=11493&st=0
Tutaj administrator serwisu widzi inaczej to prawo... I ma też trochę racji bo nie wiem czy ludzie z napisy.org otrzymają kiedykolwiek jakiś prawomocny wyrok...

Gawronnek
07-06-2007, 10:36
moim zdaniem prawo i to nie tylko nasze nie nadąża za postępem technologicznym, z drugiej strony na swój własny użytek miałem taka definicje piractwa:
"jeśli nie odnoszę żadnych korzyści materialnych na użytkowaniu, programu, skopiowaniu, filmu, muzyki nie jestem piratem, jeśli jednak na tym zarabiam jestem"
wiem że to trochę teoria naciągana, w praktyce mam ponad 100 filmów kupionych legalnie i to z reguły tych które już widziałem w "zubożonej" wersji, i jestem przekonany że nie kupiłbym ich nie widząc 1 raz, bo bym nie wiedział czy warto wyłożyć większą kasę, gorzej jest z muzyką, bo słoń na ucho mi nadepnął i wystarcza mi jakość mp3, jednak znam wiele osób, które kupują tez muzę za ciężkie pieniądze, bo właśnie zależy im na jakości

jest jeszcze inne spojrzenie na temat, kilka lat temu szukał muzyki i koncertów na DVD Michaela Flatley'a, nigdzie tego nie było można dostać, podobnie było z Oliverem Shanti, i co powinien zrobić wtedy praworządny obywatel?

w dobie szeroko dostępnego internetu mamy możliwość poznać zespoły, twórców itd., których nigdy nie uświadczymy w naszym kraju, więc albo musimy o nich zapomnieć, alebo polegać na niekomercyjnej wymianie

Karl Johansson
07-06-2007, 10:59
Ja używam mp3 ściąganych z sieci. Zaraz pewnie znajdzie się milion osób, które mnie i, jak widzę, prezentującego podobne do moich poglądy, Gawronnka uznają za złodziei. Filmów może setki nie mam, jednak trochę płyt oryginalnych z filmami w szafce siedzi. Podobnie jest z muzyką-jestem studentem i nie bardzo mnie stać na to, żeby wydać 60pln "w ciemno", dlatego wolę najpierw ściągnąć, przesłuchać, jak się spodoba, to pozbierać kasiorkę i sru do sklepu. I uważam to za całkiem zdrowe podejście. Nie udostępniam ściągniętych plików na żadnym p2p, jedynie znajomym mejlem czy w inny sposób (co jest dozwolone prawem), korzyści nie uzyskuję żadnych (poza, oczywiście, przyjemnością płynącą z otaczania się dźwiękami dobrej muzyki, czy oglądania dobrze zrobionego filmu).

Gdybym miał możliwość, to w ogóle olałbym internet, jeśli chodzi o pozyskiwanie muzyki, i kupował płyty w sklepach. I nie chodzi mi o jakość dźwięku, tylko o przyjemny "dreszczyk" związany z rozwijaniem folii, wertowania załączonej książeczki, potem wsadzenia płyty w czytnik.
Ale przy obecnych cenach jest to, niestety niemożliwe.
Jeśli to się zmieni, to będę pierwszy w kolejce sklepowej po płyty.

Gawronnek
07-06-2007, 11:05
nie poruszyłem jeszcze jednej kwestii, w moim przekonaniu istotnej, otóż prawa autorskie kosztują jakaś kwotę od sprzedanej jednej kopii utworu i tu nie mam zastrzeżeń, tylko czemu jest taka różnica cenowa miedzy tym samym utworem wydanym na kasecie a wydanym na Cd lub DVD, przecież tak naprawdę nośnik jest tańszy, produkcja, szybsza i mniej pracochłonna, od lat nie mogę się z tym zgodzić, a tak naprawdę bardzo rzadko jest poruszana ta kwestia w mediach

Nivelen
07-06-2007, 11:09
fakt, gdyby płyty z muzyką były tańsze to skusiłbym się niejednokrotnie na zakup. Niestety, nie jestem wstanie płacić 60 zł za płytę która może okazać się rozczarowaniem, ba! może nawet tydzień później coś takiego wyrzuciłbym do kosza...

Kaleid
07-06-2007, 11:46
Argument "nie stac mnie" jest troche jednak naciągany. Przeciez to ze kogos na cos nie stac, nie usprawiedliwa kradziezy tego czegos..ale do rzeczy. Fakt faktem ze przeróżne stowarzyszenia "tfurców" nie nadażają za postępem technologicznym. Zamiast się przystosować, próbują zwalczać to rękami polityków i policji. Policja szczyci się nalotem na kilku studentów ktorzy sciągneli mp3 z sieci..tymczasem kilkadziesiat metrów od mojego domu, znajduje się rynek na którym w biały dzien odbywa się handel pirackim oprogramowaniem. Tysiące płyt pochodzacych najprawdopodobniej z Rosji jest sprzedawanych ze stoisk - gry, filmy..co tylko chcecie. Nigdy tam policji nie widzialem...

Karl Johansson
07-06-2007, 11:49
Kaleid: trochę naciągany to może i jest, ale ja na serio, mając dość ograniczone fundusze, wolę sprawdzić coś i potem kupić, niż kupić i potem żałować.
Koniec końców, jeśli płyta jest coś warta, to i tak ją kupię, więc twórca straty nie zaliczy, a ja przynajmniej będę miał pewność, że kupię produkt, który mi się spodoba.

Gawronnek
07-06-2007, 12:00
dlatego większość producentów oprogramowania udostępnia wersje trial ;), z muzyka mogłoby być podobnie, powszechnie udostępnić nagrania w wersji np. mono

Erie
07-06-2007, 12:11
1. Nie uważam kopiowania utworów za kradzież - jeżeli ja skopiuję sobie legalnie lub nie jakiś utwór to nie pozbawiam wcale kogokolwiek tego utworu, chyba że podpisałbym się że jestem autorem. Dlatego też częste porównywanie skopiowania jakiegoś utworu do kradzieży samchodu jest w moim przekonaniu głupotą - jeżeli ukradnę komuś samochód to ten ktoś automatycznie przestaje go mieć, prędzej należałoby powiedzieć o nieautoryzowanych tworzeniu nowych dóbr bez licencji.

2. "Straty" wytwórców polegajace na policzeniu ilości nielegalnych kopii i przemnożeniu przez cenę oryginału to jest pic na wodę. I tak samo twierdzenie, że zarobiliby gdyby nie piraci. W USA był sobie koncern Enron który dostał mocno w d... za prowadzenie kreatywnej księgowości. A czymże jest liczenie niesprzedanych kopii jako stratę? Tak samo kreatywnym podejściem do księgowosci. Może ja też sobie zacznę odliczać od dochodu (jako straty) brak zarobku/ sprzedaży? Inna sprawa to fakt, że wcale osoba która pobrała sobie utwor mp3 z sieci p2p aby posłuchać raz, dwa razy nie kupiłaby płytki nawet gdyby kosztowała ona nie 10-20 USD jak teraz tylko np. 1-2.

3. Podejście do ścigania przestępców w Polsce jest wspaniałe - bandytę który napadnie człowieka na ulicy zostawia się w spokoju, zaś kogoś kto podobno naraża na straty wielkich tego świata... oooo tego trzeba udupić i zgnoić. 25 lat minimum, eeee kara śmierci dla kopiujących mp3.

4, Tak jak już wspomniał Kaleid - cena wytworzenia kasety vs cena płyty. Czemu kaseta która jest droższa w produkcji jest tańsza od zawierającej te same utwory płyty? Odpowiedź jest bardzo prosta - trwałość. Płytę możemy posłuchać teraz, za 10 lat, za 30 lat bez utraty jakości. Kaseta (nawet nieużywana) po paru latach nadaje się do renowacji, a po parunastu latach do recyklingu tylko.

5. Skoro przy zakupie płyty/ kasety nabywam uzyskuję licencję do odtwarzania utworu to dlaczego jeśli płyta/ kaseta się uszkodzi nie dostanę nowej kopii (choćby za cenę nośnika)? Przecież już zapłaciłem za licencję - dlaczego kolejny raz muszę płacić za to samo? Przy programach przynajmniej już wywalczone zostało na producentach to ustępstwo i nie muszę kupować AutoCada za 20 000 za każdym razem gdy czytnik porysuje mi płytę.

Takich punktów jest więcej, ale leniwy z natury WP nie chce już więcej pisać. Mozna sie ze mną zgadzać lub nie, ale tak to aktualnie widzę.

Pozdrawiam
Wojtek

szymony
07-06-2007, 12:13
Przeciez to ze kogos na cos nie stac, nie usprawiedliwa kradziezy tego czegos.
Kwestię kradzieży warto by tu poruszyć. Prawo nie rozróżnia "kradzieży mienia", od "kradzieży wartości intelektualnej".
A ihmo nie jest to to samo. Kupując materialną rzecz staję się jej właścicielem, mogę z nią zrobić co tylko chcę (najwyżej stracę gwarancję producenta). Z warością intelektualną jest zgoła odmiennie, jestem tylko użytkownikiem i to bardzo ograniczonym (wystarczy przeczytać licencje). Skoro więc istnieje taka róznica w zdobywaniu owych dóbr, to dlaczego za ich zabór, kara ma być identyczna.
Prawo autorskie jest raczej z nazwy, autorów broni tak se, albo wcale, za to nieźle zabezpiecza wszelkich pośredników.
A oni święci nie są, ot pierwszy przykład z brzega:
http://tinyurl.com/2rmmre

Nivelen
07-06-2007, 12:19
4. (...)Płytę możemy posłuchać teraz, za 10 lat, za 30 lat bez utraty jakości. Kaseta (nawet nieużywana) po paru latach nadaje się do renowacji, a po parunastu latach do recyklingu tylko.


inaczej bym to ujął: kasety właśnie nieużywane szybciej nadają się do wyrzucenia a to dlatego że ta taśma, która się w nich znajduje jakby się skleja, i dlatego też mało kto kupuje te kasety, które pozwalają na dłuższe nagrania bo tam taśma jest jeszcze cieńsza i jeszcze łatwiej się skleja.

Kaleid
07-06-2007, 12:19
Otóż to. Prawo nie jest wogóle dostosowane do postepu technologicznego. Spektakularne akcje polęgające na zatrzymaniu kilku studentów, podczas gdy na bazarach wiele osób zrobilo sobie z piractwa calkiem niezły, dochodowy interes jest bynajmniej smieszne. Powinna byc mozliwosc kupna pojedynczych utworów, oraz sieci p2p za ktore wnosiłoby się pewną opłatę/badz ogladalo reklamy obowiązkowo. Środki te będą odprowadzane do autorów. Zauwazcie ze to nie autorzy podnoszą największe larum, tylkó WYTWÓRNIE..bo to one najbardziej dostają tu po tyłku. Wraz ze wzrostem popularnosci sieci i transmisji danych w formie elektronicznej, spada zapotrzebowanie na kupno fizycznego nośnika w sklepie.

Władca Pixeli
08-06-2007, 05:34
Kilka lat temu w USA organizacja RIAA http://www.riaa.com aby wykazać się, ze coś robią, zaczęła ścigać osoby ściągające muzykę z Internetu. Starszono karami $250.000. Było przy tym sporo rozgłosu.
Efekt nagonki był taki, że firmy takie jak Sony zanotowały ogromny spadek sprzedaży muzyki, czego oczywiście firmy nie rozgłaszały.

pebees
08-06-2007, 07:30
Kaleid: trochę naciągany to może i jest, ale ja na serio, mając dość ograniczone fundusze, wolę sprawdzić coś i potem kupić, niż kupić i potem żałować.


No ale przecież masz możliwość przesłuchać płytę w sklepie... :D

pebees
08-06-2007, 07:43
Absurdy polskie, i tyle. Producenci oprogramowania (bo z filmami i muzyką nieco gorzej, ale też by się dało podobnie) powinni zrobić opcję 'do wyłącznego użytku niekomercyjnego', np. 5$ zł za program. Gdyby np. dotyczyło to takiego Windowsa, czy innego Photoshop, którego na świecie jest, załóżmy bardzo pesymistycznie dla producenta, milion użytkowników, to chyba nie byłoby to stratą dla producenta? Cena pirata, a producent ma dodatkowe 5 milionów dolarów.
To wszystko jest i za drogie, i często zmusza się do zakupu (oprogramowania). O ile np. kupując jakiś program (niech będzie ten Windows) za 400 zł poużywam go dwa lata, o tyle dając 1/5 tej sumy za film nie będę go oglądał codziennie przez kilka lat.
Jeśli chodzi o 'za drogie', mam tu na myśli stosunek ceny do zarobków. Od zawsze mówię, że taki przykładowy Windows czy Nikon Capture powinien u nas kosztować 80 zł, a Photoshop maksymalnie 500 zł. Problem piractwa stałby się marginalnym.
Programów nielegalnych staram się nie używać (piszę - staram - bo czasem na pewno coś użyłem, nawet gdybym nie pamiętał). Filmów nie kupuję, zazwyczaj chodzę do kina, albo korzystam z 'przebogatej' oferty tv. Muzykę mam w radiu, kilka ulubionych płyt mam - oryginalnych.

szymony
08-06-2007, 22:12
Kilka lat temu w USA organizacja RIAA http://www.riaa.com aby wykazać się, ze coś robią, zaczęła ścigać osoby ściągające muzykę z Internetu. Starszono karami $250.000. Było przy tym sporo rozgłosu.
Efekt nagonki był taki, że firmy takie jak Sony zanotowały ogromny spadek sprzedaży muzyki, czego oczywiście firmy nie rozgłaszały.
A ileż, to sony płaciło odszkodowania, po przegranej za swe wspaniałe zabezpieczenie? Teraz zdełali następne i znów porażka. A klient niech buli, za te wynalazki od siedmiu boleści.
Od tego czasu, ze wzgledów ideologicznych, jak tylko mam mozliwość, to "sony" omijam szerokim łukiem.

jakubs
09-06-2007, 05:41
Witam!
Jako że sprawa dotyczy też w jakimś stopniu wszystkich focących, chciałbym poznać wasze zdanie na temat owego prawa. A raczej jego niedoskonałości do dzisiejszych realów. Bo że ono jest niedoskonałe, to widać choćby po ostatnich wydarzeniach. Dla przykładu:
http://tinyurl.com/2onzd2
http://tinyurl.com/2vzmnz
I jeszcze nieco inny pogląd w/w temacie
http://tinyurl.com/2lr8wo



dla mnie oczywisty jest ten trzeci pogląd
matactwo ludzi, którzy wmawiają mi nieuczciwość w momencie, w którym przegram płytę i dam ją koledze zawsze mnie niesmaczyło
dziwne, że nawet niektórzy producenci oprogramowania potrafią dostrzec różnice między komercyjnym jego wykorzystaniem, a niekomercyjnym... a niektórzy tej różnicy nie widzą i produkują jedynie słuszną płatną wersję...
co więcej, jeśli tylko mają możliwość to z miejsca zabijają każdego producenta, który uważa inaczej
a co dopiero jeśli chodzi o multimedia... czy rzeczywiście nie ma różnicy między kopiowaniem i odsprzedażą nie swojej własności, a jej bezpłatnym udostępnieniem? czy naprawdę to producent ma decydować o tym, co zrobię z rzeczą którą nabyłem, jeśli nie czerpię z tego nieuczciwego zysku? i nie przywłaszczam sobie rozwiązań, które nie są moimi? równie dobrze producent może powiedzieć, żebym nie kupował, jeśli mi się jego zasady nie podobają, jak ja mogę powiedzieć, żeby on nie produkował, jeśli mu się nie opłaci (przynajmniej ilość produkowanego dziadostwa spadnie z 1000 do 100 miesięcznie)... a to, że stoi za nim prawo jest rzeczą drugorzędną i może okazać się krótkotrwałą... za prawnikami też teoretycznie stoi prawo...
generalnie consensus z pewnością da się wypracować, ale cóż... hollow wood musi się kręcić, najlepiej coraz szybciej

Kaleid
09-06-2007, 08:58
A ileż, to sony płaciło odszkodowania, po przegranej za swe wspaniałe zabezpieczenie? Teraz zdełali następne i znów porażka. A klient niech buli, za te wynalazki od siedmiu boleści.
Od tego czasu, ze wzgledów ideologicznych, jak tylko mam mozliwość, to "sony" omijam szerokim łukiem.

Najzabawniejsze jest to, ze przez te zabezpieczenia cierpią jedynie ludzie, którzy kupili tą płyte w sklepie..i najzwyczajniej w świecie chcą zrobić sobie jej kopię...np by sluchac muzyki w samochodzie, czy po prostu nie uzywać oryginalnego nośnika.

CrazyLOL
09-06-2007, 11:44
nie bardzo mnie stać na to, żeby wydać 60pln "w ciemno", dlatego wolę najpierw ściągnąć, przesłuchać, jak się spodoba, to pozbierać kasiorkę i sru do sklepu

Czyli wystarczy pójść w ślady zespołu siła dzwięq i udostępnić na swojej stronie demko płyty (bodajże 1 zwrotka i refren każdego utworu) ? A co jeśli by powstały sklepy na wzór amerykański, gdzie w sklepie możesz posłuchać płyty? Jestem prawie pewien, że większość zaczęła by narzekać na zbyt długie kolejki do słuchawek, lub że sklep za daleko i woli w domciu przy czekoladzie...

Argument "nie stać mnie" jest dla mnie mocno naciągany. Obecnie nie stać mnie na lustrzankę. Oczywiście mogę iść do sklepu i się pobawić, ale co to da? I tak w najbliższym czasie go sobie nie kupię.


1. Nie uważam kopiowania utworów za kradzież - jeżeli ja skopiuję sobie legalnie lub nie jakiś utwór to nie pozbawiam wcale kogokolwiek tego utworu, chyba że podpisałbym się że jestem autorem. Dlatego też częste porównywanie skopiowania jakiegoś utworu do kradzieży samchodu jest w moim przekonaniu głupotą - jeżeli ukradnę komuś samochód to ten ktoś automatycznie przestaje go mieć, prędzej należałoby powiedzieć o nieautoryzowanych tworzeniu nowych dóbr bez licencji.


Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jestem uważany przez nauczycieli za dobrego ucznia, Ty za przeciętnego (sytuacja hipotetyczna, w rzeczywistości moze być różnie i nie roztrząsajmy tego). Napisałeś prace na polski, mnie się nie chciało, więc odpisałem od ciebie i oddałem do sprawdzenia. Dostałem 5, a ty zostałeś posądzony o ściąganie. Czy ja ci coś ukradłem? Przecież i ty i ja mam pracę. (W tym przykładzie podpisałem się pod twoją pracę , co również uznajesz za kradzież - inni nie koniecznie). Ale chyba zarówno artysta, programista czy fotograf powinien dostawać pieniądze za swoja pracę?
Teraz trochę inny przykład. Skoro skopiowanie i nie przywłaszczenie sobie czyjejś pracy (brak naszego podpisu pod cudzą pracą) nie jest kradzieżą, to umieszczenie przez gazetę czyjegoś zdjęcia skopiowanego ze strony nie powinno nią być. A jednak jest? I tu, i tu przecież tylko sie kopiuje... I tu, i tu nie masz licencji/pozwolenia/umowy na korzystanie z tego "utworu".


Powinna byc mozliwosc kupna pojedynczych utworów, oraz sieci p2p za ktore wnosiłoby się pewną opłatę/badz ogladalo reklamy obowiązkowo. Środki te będą odprowadzane do autorów.

W którymś sklepie muzycznym (online) widziałem możliwość kupowania pojedynczych utworów. Zaś pomysł z reklamami jest realizowany przez jeden z serwisów i jest to (według ich zapewnień) legalne.


Dla mnie największym problemem jest dostęp do kina offowego. O ile są serwisy udostępniające filmy krótkometrażowe i animacje o tyle pełnometrażowych jest na lekarstwo, a często interesujących tytułów - brak. Nikt ich nie chce specjalnie sprzedawać, w tv też bieda... Zostają jedynie festiwale raz do roku.

Przepraszam was bardzo, ale nikt mi nie wciśnie, że ściąganie mp3 jest w porządku. Owszem tracą na tym "wielcy tego świata", ale nie należy zapominać, iż są oni pośrednikami artystów. Może i artyści dostają od wytwórni ochłapy, ale przez ściąganie mp3 z sieci pozbawiacie ich nawet tego...

Erie
09-06-2007, 13:12
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jestem uważany przez nauczycieli za dobrego ucznia, Ty za przeciętnego (sytuacja hipotetyczna, w rzeczywistości moze być różnie i nie roztrząsajmy tego). Napisałeś prace na polski, mnie się nie chciało, więc odpisałem od ciebie i oddałem do sprawdzenia. Dostałem 5, a ty zostałeś posądzony o ściąganie. Czy ja ci coś ukradłem? Przecież i ty i ja mam pracę. (W tym przykładzie podpisałem się pod twoją pracę , co również uznajesz za kradzież - inni nie koniecznie). Ale chyba zarówno artysta, programista czy fotograf powinien dostawać pieniądze za swoja pracę?
Teraz trochę inny przykład. Skoro skopiowanie i nie przywłaszczenie sobie czyjejś pracy (brak naszego podpisu pod cudzą pracą) nie jest kradzieżą, to umieszczenie przez gazetę czyjegoś zdjęcia skopiowanego ze strony nie powinno nią być. A jednak jest? I tu, i tu przecież tylko sie kopiuje... I tu, i tu nie masz licencji/pozwolenia/umowy na korzystanie z tego "utworu".

Kopiując moją pracę i podpisując się jako jej autor dokonujesz zupełnie innego czynu niż np. kopiując sobie ją na własny użytek np. do czytania i nauki. Kolejny argument już też był zresztą przerabiany - wydawca gazety dzięki skopiowaniu zdjęcia i umieszczeniu go w gazecie uzyskuje jakiś dochód, a kopiując mp3 tego dochodu nie uzyskujesz.

Przeczytaj ponownie ostatnie zdanie cytowanego przez Ciebie paragrafu.


Przepraszam was bardzo, ale nikt mi nie wciśnie, że ściąganie mp3 jest w porządku. Owszem tracą na tym "wielcy tego świata", ale nie należy zapominać, iż są oni pośrednikami artystów. Może i artyści dostają od wytwórni ochłapy, ale przez ściąganie mp3 z sieci pozbawiacie ich nawet tego...

Przepraszam Cię serdecznie, ale autorzy dzieł to g... mają od tych dystrybutorów. Cały pic polega na tym, że faktyczny autor dostaje coś ok. 1% dochodów ze sprzedaży, albo i mniej :(. Ergo cena mogłaby spaść do poziomu np. 10% obecnej bez szkody dla autora, gdyby on dostawał więcej od tych wspaniałych dystrybutorów. Nie uważasz obecnej sytuacji za chorą?

Podobnie jest z dystrybucją np. jabłek - właściciel sadu dostaje za skrzynkę jabłek deserowych (20 kg) 5-10 PLN, a Ty te same jabłka kupujesz w sklepie za 3 PLN za kg. Przebicie kilkadziesiąt razy... ale nie dostaje tych pieniędzy faktyczny wytwórca dóbr tylko pośrednicy i dystrybutorzy.

Kraftsman
09-06-2007, 14:46
moim zdaniem prawo i to nie tylko nasze nie nadąża za postępem technologicznym, z drugiej strony na swój własny użytek miałem taka definicje piractwa:
"jeśli nie odnoszę żadnych korzyści materialnych na użytkowaniu, programu, skopiowaniu, filmu, muzyki nie jestem piratem, jeśli jednak na tym zarabiam jestem"


Prawo nie nadąża za postępem technologicznym i jest to stan naturalny. Postęp technologiczny powoduje konieczność zmiany prawa. Nie da się tego zorganizować na odwrót.

Powyższa definicja piractwa jest w zasadzie do obrony na gruncie prawa polskiego za wyjątkiem programów komputerowych. W tym przypadku piratem jest się kopiując bez licencji program komputerowy bez względu na to, czy się go używa komercyjnie, czy też nie (do programów komputerowych nie mają zastosowania przepisy o tzw. dozwolonym użytku osobistym)


Ja używam mp3 ściąganych z sieci.


To nie musi oznaczać naruszenia praw autorskich. Samo ściągnięcie muzyki i używanie dla potrzeb osobistych zasadniczo nie jest naruszeniem (choć brak jeszcze utrwalonego orzecznictwa). Naruszeniem jest natomiast udostępnianie utworów przez internet. Problem w tym, że wielu ściągających jednocześnie udostępnia, bo tak działa oprogramowanie P2P.


1. Nie uważam kopiowania utworów za kradzież - jeżeli ja skopiuję sobie legalnie lub nie jakiś utwór to nie pozbawiam wcale kogokolwiek tego utworu, chyba że podpisałbym się że jestem autorem.


"Kradzież" to określenie potoczne. Kopiowanie utworów bez licencji stanowić może oczywiście naruszenie praw autorskich jeśli nie mieści się w ramach tzw. dozwolonego użytku osobistego. Kwestia "pozbawiania" czy "niepozbawiania" kogokolwiek utworu nie ma niestety (albo na szczęście) znaczenia na gruncie prawa autorskiego.


Kwestię kradzieży warto by tu poruszyć. Prawo nie rozróżnia "kradzieży mienia", od "kradzieży wartości intelektualnej".


Muszę to sprostować. Prawo doskonale odróżnia kradzież rzeczy od kradzieży własności intelektualnej. Jedno i drugie regulowane jest odrębnymi przepisami przewidującymi różne sankcje.


dla mnie oczywisty jest ten trzeci pogląd matactwo ludzi, którzy wmawiają mi nieuczciwość w momencie, w którym przegram płytę i dam ją koledze zawsze mnie niesmaczyło dziwne, że nawet niektórzy producenci oprogramowania potrafią dostrzec różnice między komercyjnym jego wykorzystaniem, a niekomercyjnym...

Wszystko zależy od tego co jest na tej płycie. Jeśli muzyka lub film - najprawdopodobniej nie naruszasz prawa autorskiego. Jeśli program komputerowy - najprawdopodobniej łamiesz prawo autorskie (wszystko zależy od treści licencji). Nie musi to oznaczać odpowiedzialności karnej - ta zaczyna się zwykle przy bezprawnym wykorzystywaniu "w celu osiągnięcia korzyści majątkowych"


Argument "nie stać mnie" jest dla mnie mocno naciągany.


Święta racja. Wyprodukowanie utworu prawa autorskiego wiąże się zwykle z istotnymi nakładami finansowymi. Co w tym dziwnego, że producent chce sprzedać wyprodukowany utwór i zarobić? Zamiast go rozdać. Co w tym dziwnego, że nie chce aby utwór ten był wykorzystywany przez osoby, które nie zapłaciły za korzystanie?

CrazyLOL
09-06-2007, 15:00
Kopiując moją pracę i podpisując się jako jej autor dokonujesz zupełnie innego czynuOwszem jest to kradzież (co zaznaczyłem), dokładnie zwie się to plagiat.
Odnoszę się tutaj również poza twój cytat. Wielu ludzi uważa, że skoro ty masz i ja mam - to nie było kradzieży. Nie ważne co się później z tą pracą stanie.


Cały pic polega na tym, że faktyczny autor dostaje coś ok. 1% dochodów ze sprzedaży, albo i mniej :sad:To już jest wybór twórców muzyki jaką podpisują umowę. Nie uważam tego za słuszne, ale ściągając ich utwory z sieci na pewno im nie pomagasz... Gdzieś czytałem, że dostają 2-5zł od płyty (czy jakoś tak - nie ważne), Ty pozbawiasz ich nawet tego.


Nie uważasz obecnej sytuacji za chorą?Owszem, uważam i to nie tylko w branży muzycznej, ale i w całej polsce panuje dość chora atmosfera. Nie zwalnia mnie to jednak z obowiązku respektowania obowiązującego prawa.


https://forum.nikoniarze.pl//brak.gif
źródło (http://forum.nikon.org.pl/images/icons/icon1.gif)


Podobnie jest z dystrybucją np. jabłekNo akurat właściciel sadu może udać się na targ i samemu ustalić ceny dla odbiorców końcowych. A od pośredników i dystrybutorów trudno oczekiwać, żeby robili coś za friko. Każdy z nich nalicza marże.
Trzeba by zapytać się kogoś z branży muzycznej, na kim spoczywają koszty wypromowania albumu, czy aby czasami nie na wytwórni?
Nie będę bronił dystrybutorów, ale trzeba się zastanowić co wpływa na cenę produktu i jakie faktycznie ponoszą koszty uzyskania dochodu.

szymony
09-06-2007, 22:51
Wyprodukowanie utworu prawa autorskiego wiąże się zwykle z istotnymi nakładami finansowymi. Co w tym dziwnego, że producent chce sprzedać wyprodukowany utwór i zarobić? Zamiast go rozdać. Co w tym dziwnego, że nie chce aby utwór ten być wykorzystywany przez osoby, które nie zapłaciły za korzystanie?

Nic. Absolutnie nic.
Tylko dziś sytuacja przypomina raczej "Kup pan cegłę i nie jęcz, a najlepiej nie korzystaj".

Kraftsman
10-06-2007, 02:41
Nic. Absolutnie nic.
Tylko dziś sytuacja przypomina raczej "Kup pan cegłę i nie jęcz, a najlepiej nie korzystaj".

To nie kupuj Pan cegły. I problem z głowy.

pebees
10-06-2007, 09:23
To nie kupuj Pan cegły. I problem z głowy.
Nie chodź niektórymi ulicami, nie dostaniesz w łeb. Nie przechodź pasami przez jezdnię, to nic Cię nie przejedzie. Itd.. :D

Nivelen
10-06-2007, 09:38
Czyli wystarczy pójść w ślady zespołu siła dzwięq i udostępnić na swojej stronie demko płyty (bodajże 1 zwrotka i refren każdego utworu) ? A co jeśli by powstały sklepy na wzór amerykański, gdzie w sklepie możesz posłuchać płyty? Jestem prawie pewien, że większość zaczęła by narzekać na zbyt długie kolejki do słuchawek, lub że sklep za daleko i woli w domciu przy czekoladzie...

Są już takie sklepy, nazywa się to EMPIK ;)

Swoją drogą jak tylko jestem w pobliżu to wpadam tam żeby posłuchać czegoś, kolejek raczej nie ma strasznych ;]

krzyto
10-06-2007, 10:30
moim zdaniem prawo i to nie tylko nasze nie nadąża za postępem technologicznym, z drugiej strony na swój własny użytek miałem taka definicje piractwa:
"jeśli nie odnoszę żadnych korzyści materialnych na użytkowaniu, programu, skopiowaniu, filmu, muzyki nie jestem piratem, jeśli jednak na tym zarabiam jestem"


Restauracje, puby, kluby disco płacą comiesięczną składkę Zaiksowi za publiczne wykonania utworów.
DJ-e, którzy takiej składki nie płacą, a korzyści odnoszą, "puszczają" kawałki zazwyczaj z dysków. Nie ma znaczenia z jakich źródeł one na te dyski trafiają, wszak Zaiks kasę dostaje. Podobnie jest z rozmaitymi kapelami - weselnymi, festynowymi, itp. Nie grają "z ręki" (a jeśli już, to tylko dla uzupełnienia lub "dla oka" publiki) - bazują na podkładach. Rzadko kiedy przez siebie tworzonych, częściej ściąganych z netu.
Jak to się ma do słuchania piratów w zaciszu domowym? Składka dla Zaiksu wynosi miesięcznie - w zależności od ilości miejsc siedzących w lokalu - ok. 60-80 zł.

Erie
10-06-2007, 10:52
Restauracje, puby, kluby disco płacą comiesięczną składkę Zaiksowi za publiczne wykonania utworów.
DJ-e, którzy takiej składki nie płacą, a korzyści odnoszą, "puszczają" kawałki zazwyczaj z dysków. Nie ma znaczenia z jakich źródeł one na te dyski trafiają, wszak Zaiks kasę dostaje. Podobnie jest z rozmaitymi kapelami - weselnymi, festynowymi, itp. Nie grają "z ręki" (a jeśli już, to tylko dla uzupełnienia lub "dla oka" publiki) - bazują na podkładach. Rzadko kiedy przez siebie tworzonych, częściej ściąganych z netu.
Jak to się ma do słuchania piratów w zaciszu domowym? Składka dla Zaiksu wynosi miesięcznie - w zależności od ilości miejsc siedzących w lokalu - ok. 60-80 zł.

A czy ten wspaniały zaiks daje potem tą kasę artystom? Szczególnie najczęsciej odtwarzanym zagranicznym artystom?

krzyto
10-06-2007, 11:36
A czy ten wspaniały zaiks daje potem tą kasę artystom? Szczególnie najczęsciej odtwarzanym zagranicznym artystom?

Nie wiem czy coś mu zostaje, bo ma bardzo rozbudowaną sieć dyrekcji okręgowych i inspektoratów. Nie ma w Polsce powiatu bez komórki Zaiksu, a w każdej etaty.

Ja rozumiem powszechne tu obrzydzenie do piractwa, choć myślę, że tak naprawdę ma ono swój wyraz tylko w wyrażaniu opinii - nasi politycy w takiej materii brylują. Ale konkrety.
Młoda, uzdolniona muzycznie dziewczyna, która nie jest córką np. Grzegorza Markowskiego lub śp. Stanisława Jopka, a córką przeciętnego Kowalskiego, chce się przebić na rynek estradowy. Zazwyczaj zaczyna od występów na imprezach plenerowych - za friko. Przygotowuje swój repertuar na bazie piosenek innych wykonawców - nikt nie napisze kawałka specjalnie dla 18-latki Kowalskiej (nie mówimy o Kasi Kowalskiej, zresztą ona już nie ma 18 lat). W empiku nie ma do kupienia podkładów midi, czy uważacie, że 18-latka powinna je kupić od kompozytora (a słowa od autora tekstu) czy może jedno i drugie ściągnąć sobie z netu?

fIlek
10-06-2007, 11:54
Tak się składa, że realia naszego rynku fonograficznego poznałem na własnej skórze. Brałm udział w tworzeniu 15 płyt mniej lub bardziej dochodowych, zespołów począwszy od niszowych, a skończywszy na sprzedających się jak świeże bułeczki. Szybko doszedłem do wniosku, że nas, kupujących tę muzykę najbardziej rąbią dystrybutorzy i kolejne "hurtownie" i sklepy. Koszt wyprodukowania jednopłytowego albumu na CD wraz z poligrafią to 2zł przy ok. 3.000 egzemplarzy. Oczywiście maleje on przy zwiększeniu nakładu, więc nierzadko tłoczenie z poligrafią kosztuje poniżej 1 złotówki. Jeśli teraz puścić tą płytę przez dystrybucję np do kiosków ruchu, to bez problemu z ZAiKsem i marżami dystrybutora i kiosku taka płyta może kosztować 10zł. Wykonawca i wydawca dostają swoją dolę, kiosk i centrala też. Ta sama płyta puszczona przez dystrybucję sklepów muzycznych sieci X czy Y kosztuje już powyżej 35zł. Skąd dysproporcja? Ktoś chce na tym zarobić jak najwięcej i już.

Szczerze mówiąc, większość moich ulubionych płyt polskich wykonawców kupuję na legalu, albo dostaję w prezencie (bywa, że od nich) i jakoś głupio byłoby mi spojrzeć w oczy np. Markowi Piekarczykowi, gdybym ciągnął jego muzę z sieci. Krew mnie jednak zalewa, że za płytę zespołu X z USA muszę zapłacić 70-80zł. Dlatego zapuszczam odpowiedni soft i ciągnę co lubię. Wiem, że jest to po części okradanie moich ulubionych wykonawców, ale więcej po kieszeni dostają znienawidzone przeze mnie koncerny płytowe.

Co do oprogramowania to kupuję tylko legalne. Szukam jednak zawsze tańszej alternatywy (wersje OEM ze sprzętem, czy upgrade w pudełku ze starszą wersją). Ja jednak za pomocą tego oprogramowania zarabiam. Zgadzam się, że programy typu Photoshop powinny mieć do wyboru również licencję EDU czy non-profit za kilkaset złotych, bo nie sądzę, aby można było nauczyć się takiego programu z 30 dniowego triala.

ku6i
12-06-2007, 01:50
Jeśli jesteśmy w temacie legalności, to czy może ktoś odpowiedzieć mi na 2 pytania? Byłbym wdzięczny za odpowiedzi osób które serio coś wiedzą na ten temat, a nie "usłyszały od kolegi kolegi"
1. W przypadku odkrycia przez policję posiadania nielegalnego oprogramownia najcześciej nakładana jest kara w wysokości n równowartości danej licencji. Ale co w momencie kiedy np. znajdą u kogo dzisiaj PS 5 czy innego InDesigna 2? Z racji tego że to oprogramowanie nie jest już sprzedawane, w jaki sposób nastepuje wycena wartości licencji? Jest porównywana z najnowszą wersją? Jeśli tak to, absurdalnie najbardziej opłaca się na bierząco ściągać najnowsze (lewe) wersje oprogramowania i niszczyć kopie poprzedniej. Skoro i tak ktoś ma zapłacić tyle samo, to lepiej jest używać najnowszej wersji.
2. W jaki sposób nakładane są kary za nielegalne posiadanie muzyki (pliki mp3)? Słyszałem takie opinie, że np. ryczałtem, np. 2 zł od 1 sztuki. Ale przecież nie każda muzyka w formacie mp3 ściągana z sieci musi być nielegalna. Poza tym w jaki sposób udowadnia się, że np. zgrało się dany utwór z radia (co jest całkowicie legalne)? Z tego co wiem, to mamy (jeszcze) zasadę domniemania niewinności, która w momencie gdy odwiedzi kogoś policja i dana osoba stwierdzi, że dane utwory w taki właśnie sposób posiadła policja musiałaby tej osobie udowodnić, że tak się nie stało

krzyto
12-06-2007, 08:41
Jeśli jesteśmy w temacie legalności, to czy może ktoś odpowiedzieć mi na 2 pytania? Byłbym wdzięczny za odpowiedzi osób które serio coś wiedzą na ten temat, a nie "usłyszały od kolegi kolegi"
1. W przypadku odkrycia przez policję posiadania nielegalnego oprogramownia najcześciej nakładana jest kara w wysokości n równowartości danej licencji. Ale co w momencie kiedy np. znajdą u kogo dzisiaj PS 5 czy innego InDesigna 2? Z racji tego że to oprogramowanie nie jest już sprzedawane, w jaki sposób nastepuje wycena wartości licencji? Jest porównywana z najnowszą wersją? Jeśli tak to, absurdalnie najbardziej opłaca się na bierząco ściągać najnowsze (lewe) wersje oprogramowania i niszczyć kopie poprzedniej. Skoro i tak ktoś ma zapłacić tyle samo, to lepiej jest używać najnowszej wersji.
2. W jaki sposób nakładane są kary za nielegalne posiadanie muzyki (pliki mp3)? Słyszałem takie opinie, że np. ryczałtem, np. 2 zł od 1 sztuki. Ale przecież nie każda muzyka w formacie mp3 ściągana z sieci musi być nielegalna. Poza tym w jaki sposób udowadnia się, że np. zgrało się dany utwór z radia (co jest całkowicie legalne)? Z tego co wiem, to mamy (jeszcze) zasadę domniemania niewinności, która w momencie gdy odwiedzi kogoś policja i dana osoba stwierdzi, że dane utwory w taki właśnie sposób posiadła policja musiałaby tej osobie udowodnić, że tak się nie stało

Pod kątem legalności oprogramowania skutecznie kontrolowane są tylko firmy - nie trzeba być prawnikiem, by wiedzieć, że do prywatnego domu/mieszkania policja może wejść tylko za zgodą jego właściciela albo z nakazem od prokuratora (w obu przypadkach w godz. 6-22). W stosunku do osób fizycznych prokuratorzy nie wydają nakazów w tej materii - no chyba, że są powody inne niż samo oprogramowanie (np. robienie z jego pomocą i rozpowszechnianie niezgodnych z prawem produkcji). Firma kolegi (produkcyjna) była kontrolowana tylko pod kątem oprogramowania operacyjnego i biurowego (MS Office, do wystawiania faktur i innych dokumentów oraz księgowego). W komputerach były empetrójki, ale kontrolujący nawet nie zapytali o ich pochodzenie.
W innej firmie (poligrafia) kontrolowano tylko oprogr. operacyjne i ściśle graficzne. Gdyby znaleziono nielegalną wersję programu w wersji, której już nie ma w sprzedaży, to do ustalenia wysokości grzywny byłaby przyjęta cena najniższej wersji znajdującej się w sprzedaży w momencie kontroli.
Nie znam przypadku kontrolowania komputerów DJ-ów, zespołów muzycznych i innych podmiotów, które w swoich dyskowych zasobach mają nagrania muzyczne, przechowywane nie tylko dla przyjemności słuchania.
Tzw. konsument muzyczny nie powinien zaprzątać sobie głowy ew. kontrolą pod kątem mp3 - nie dajmy się zwariować, bo dojdziemy do wniosku, że równie dobrze patrole policyjne mogłyby kontolować przechodniów ze słuchawkami na uszach.
Pozdrawiam.

szymony
12-06-2007, 12:14
To nie kupuj Pan cegły. I problem z głowy.
A już ci. Ludziska nie kupują, tylko.....
A dlaczego? Między innym dlatego ze nie lubią jak się z nich frajerów robi.

Kraftsman
12-06-2007, 12:32
A już ci. Ludziska nie kupują, tylko.....
A dlaczego? Między innym dlatego ze nie lubią jak się z nich frajerów robi.

tylko.... kradną. Nie bójmy się tego słowa:mrgreen:. Ja wolę być "frajerem" - płacę za soft. A jak mnie nie stać albo nie mam ochoty wydawać góry kasy, to znajduję tańsze lub darmowe rozwiązania zastępcze.

Ale nie chcę moralizować - każdy zrobi co zechce.

Erie
12-06-2007, 13:41
tylko.... kradną. Nie bójmy się tego słowa:mrgreen:. Ja wolę być "frajerem" - płacę za soft. A jak mnie nie stać albo nie mam ochoty wydawać góry kasy, to znajduję tańsze lub darmowe rozwiązania zastępcze.

Ale nie chcę moralizować - każdy zrobi co zechce.

wg niektórych "mądrych inaczej" też kradniesz, bo korzystasz z darmowych rozwiązań zatępczych nie płacąc za myśl techniczną, za opracowanie algorytmów itd. więc nie bójmy się i nazwijmy Cię... eee bez sensu :)

miłego dnia
Erie

szymony
13-06-2007, 20:17
tylko.... kradną. Nie bójmy się tego słowa:mrgreen:.
Kradną, tak uważają zainteresowane korporacje, a czy tak jest w istocie? I nie mam tu na mysli softu, bo tu ostatnio sprawa jest dosyć klarowna, choć nie idealna (wcześniej też jazdy były, np M$ upierał się że na płyty dwuprocesorowe potrzebne są dwie licencje systemu).
Miałem raczej na myśli audio i video. Jak do jasnej anielki, zakupię nośnik to ode mnie powinno zależeć czy go odtworzę na dedykowanym odtwarzaczu firmy z czy y, kompie, ipodzie, czy innym patefonie. Więc dlaczego mi się to uniemożliwa, przy okazji rozwalając system i grozi sądem, tak samo jak bym tego nie kupił, tylko spiracił (to po co mi "orginał", skoro i tak jestem złoczyńcą). Tym bardziej że nasze prawo zezwala na backup. Nabyłem prawa do słuchania i oglądania. Owa treść jest na jakimś tam nośniku. Ten ulega uszkodzeniu, więc treść jest nie do otworzenia i co wtedy? Ano powinienem zapłacić tylko za nowy nośnik (w końcu ja go zniszczyłem), ale nic z tego. Bo piłka jest krótka: "goń się leszczu" kup nówkę. I kto kogo okrada?
Dalej, od każdego nośnika pewna cześć ceny idzie na zaiks, jako odszkodowanie dla twórców czy coś w tym stylu. Ktoś próbował odzyskać tą kasę? Archiwizując swoje foty też jesteśmy twórcami, więc kasiura się należy (chyba).

spiritwood
13-06-2007, 20:30
W rozliczeniu z ZAiKSu oprócz naleznosci z tytulu publishingu, praw autorskich, odtworzeń w radio i TV jest jeszcze pozycja: czyste nośniki. Jest ona niezwykle mała, możnaby rzec prawie pomijalna, ale fakt faktem jest. Dostaję ten ochłapik co rok :)

Kraftsman
13-06-2007, 22:30
Miałem raczej na myśli audio i video. Jak do jasnej anielki, zakupię nośnik to ode mnie powinno zależeć czy go odtworzę na dedykowanym odtwarzaczu firmy z czy y, kompie, ipodzie, czy innym patefonie. Więc dlaczego mi się to uniemożliwa, przy okazji rozwalając system i grozi sądem, tak samo jak bym tego nie kupił, tylko spiracił (to po co mi "orginał", skoro i tak jestem złoczyńcą).

Jak sobie kupisz płytę audio lub video, to sobie możesz ją odtwarzać na czym chcesz. Co więcej możesz ją sobie również skopiować w tylu egzemplarzach w ilu potrzebujesz jej na własny użytek. Np. jedna kopia na kompie, druga na ipodzie, egzemplarz do samochodu, itd. Jest to całkowicie legalne i nie wymaga płacenia ZAiKSowi, ani nikomu innemu złamanego grosza.

Problem pojawi się wtedy, kiedy zaczniesz wykraczać poza użytek osobisty. Np. będziesz udostępniał nieograniczonemu kręgowi osób w sieci albo zaczniesz wykorzystywać nagrania w celach zarobkowych (kopiowanie w celu dalszej sprzedaży, publiczne odtwarzanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowych itd.). Wtedy musisz się liczyć z koniecznością zapłacenia twórcy albo reprezentującej go organizacji.

kiemlo
13-06-2007, 22:44
2. W jaki sposób nakładane są kary za nielegalne posiadanie muzyki (pliki mp3)? Słyszałem takie opinie, że np. ryczałtem, np. 2 zł od 1 sztuki.
To jakaś miejska legenda.

Prawidłowa odpowiedź na pytanie "skąd u Pana te empetrójki" brzmi "uzyskałem je z krągu osób pozostających ze mną w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego na podstawie art. 23 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych".

JK
13-06-2007, 23:21
..... I nie mam tu na mysli softu, bo tu ostatnio sprawa jest dosyć klarowna, ......

Wcale nie jest aż taka klarowna jak się wydaje.

- Po pierwsze. Każdy sprzedawany w Polsce soft musi mieć licencję po polsku, jeśli jej nie ma, to tak jakby licencja nie zawierała żadnych ograniczeń, bo nie musisz znać angielskiego i rozumieć takstów pisanych przez prawników po angielsku. W szczególności nie musisz rozumieć zapisów dotyczących zasad instalowania i używania tego softu na różnych stanowiskach komputerowych. Pewne sprawy z tego zakresu, choć nie wprost, reguluje ustawa o Języku Polskim.

- Po drugie. Jeśłi soft kupujesz jako dodatek do jakiegoś sprzętu (np. PS Elements do tabletu graficznego), to używanie tego softu jest nierozerwalnie złączone z używaniem tego sprzętu. A sprzęt działa na USB i może być wykorzystywany na wielu komputerach w miarę potrzeb (nigdzie nie ma zapisów o ograniczeniu w tym względzie), tyle że nie jednocześnie, bo się nie rozdwoi. Dołączony soft może być również używany na każdym komputerzem do którego w danej chwili jest podłączony taki tablet, ale również nie jednocześnie. Zainstalowany może być jednak na wszystkich komputerach, do których może być podłączne urządzenie, bo instaluje sie go razem z driverami tabletu i może być traktowany jako część tego drivera - w tym celu został dołączony do urządzenia. W licencjach piszą, że tak nie można, ale są to zazwyczaj licencje dotyczące sprzedaży tego softu niezależnie od sprzętu, a więc te licencje nie dotyczą stanu faktycznego i tak jakby ich nie było.

- Po trzecie. Oprogramowanie, które nie jest sprzedawane w wersji OEM (związane ze sprzętem) nie może być wiązane z konkretnym stanowiskiem komputerowym. Kupującym jest człowiek, który może z kupionego softu korzystać na każdym komputerze, na którym chce i potrzebuje (bo to nie jest wersja OEM). Soft oczywiście trzeba instalować, bo nie da się go uruchomić bez zainstalowania, więc może on być zainstalowany na dowolnej liczbie komputerów, na których dany człowiek może pracować. Naruszeniem licencji jest dopiero jednoczesne używanie (a nie zainstalowanie) większej liczby kopii tego softu. Producent nie ma prawa ograniczać liczby komputerów, na których aktywuje soft, bo to nie jest wersja OEM, sprzedawana ze sprzętem. Jeśli to robi, to sam łamie prawo.

Takich kwiatków jest dużo dużo więcej, jak choćby (stara sprawa) celowe zablokowanie przez MS możliwości używania edytora MS-Write w wersjach nowszych niż Windows 3.xx. Ktoś kto legalnie kupił licencję Windows 3.11, kupił również licencję MS-Write i powinien mieć prawo do jego używania w poźniejszych wersjach systemu Windows, szczególnie, gdy są to wersje upgrade. Powinien, ale nie ma, bo MS celowo blokuje uruchamianie tego edytora i w jego miejsce uruchamia WordPad, który ma może 10% możliwości starego MS-Write. W konsekwencji MS świadomie łamie prawo, bo w licencji Windows 3.11 nie było ani słowa o używaniu programów z późniejszymi wersjami Windows.

Producenci softu sami nie za bardzo wiedzą czego chcą. Oczywiście chcą coraz większej kasy, ale sami się już w tym wszystkim gubią.

bukowy dziad
13-06-2007, 23:31
Tzw. konsument muzyczny nie powinien zaprzątać sobie głowy ew. kontrolą pod kątem mp3 - nie dajmy się zwariować,


2. W jaki sposób nakładane są kary za nielegalne posiadanie muzyki (pliki mp3)? Słyszałem takie opinie, że np. ryczałtem, np. 2 zł od 1 sztuki.

To jakaś miejska legenda.

tzw konsument muzyczny majacy na kompie po kilka giga "empetrojek" (takich ludzi est mnostwo) przewaznie wszedl w ich posiadanie za pomoca roznych dc++, emule, czy torrentow. a takie sieci z zalozenia zakladaja, ze zeby cos sensownie sciagac, musisz cos udostepniac (chocby to, co sciagasz w danej chwili - na torrentach). a jak udostepniasz to juz jestes pirat, o tym, ze namierzyc jest cie bardzo latwo nie wspominam...
tez myslalem, ze nie ma sie czego obawiac, dopoki do znajomego nie wkroczyla policja z nakazem prokuratorskim i nie przepyrala calego mieszkania. jedyne co ich do niego zaprowadzilo to duza ilosc mp3 sciaganych przez siec (np. winde mial legalna)
moge potwierdzic, ze za empetrojki jest ryczalt:) chociaz nie pamietam wysokosci - ale jakis rzad wielkosci 2 (podejrzewam 20gr, albo 2 zl wlasnie). w kazdym razie znajomemu wyszlo cos ponad 3000 do zaplacenia...

ku6i
14-06-2007, 01:39
bukowy dziadzie (swoją drogą, fajny nick), a możesz mi wytłumaczyć w jaki sposób sz. p. policjalnci udowadniali mu sposób zdobycia tych utworów? Bo o ile mogli mieć jakieś informacji nt. komunikacji z innymi komputerami i pobierania/udostępniania części tych plików, które np. ściągał w ostatnim czasie, to jak udowodnili mu, że np. plik, który leży u niego na dysku 2 lata nie został:
- zdobyty z kręgu osób pozostających w związku towarzyskim...itp. itd. (patrz odp. kiemlo)
- nagrany z radia (poprzez kartę TV/wejście liniowe/program przechwytujący strumienie danych)
- pobrany w sposób legalny (np. od artysty publikującego swoje utwory za darmo, np. na stronie pokroju http://jamendo.com)
Rozumiem, że wraz z jakimś swego rodzaju wezwaniu do zapłaty/mandacie/czy bóg wie czym (nie jestem w temacie) miał wyszczególniony każdy plik wraz z uzasadnieniem uznania go za nielegalny.
Bo jeśli tzw. policjanci poszukiwali tych plików poprzez odpalenie systemowej wyszukiwarki plików i wpisanie "*.mp3" (ponoć były takie przypadki), to dziękuję. W takim razie, każdy kto zainstaluje Windowsa jest piratem :)

CrazyLOL
14-06-2007, 16:06
wg niektórych "mądrych inaczej" też kradniesz, bo korzystasz z darmowych rozwiązań zatępczych nie płacąc za myśl techniczną, za opracowanie algorytmów itd. więc nie bójmy się i nazwijmy Cię... eee bez sensu :smile:Fakt, bez sensu. Wolne oprogramowanie to co innego. Właśnie dotarłem do książki "W obronie wolności" (swoją drogą polecam. Do ściągnięcie za darmo ze stron heliona) i stwierdzam, że lata 70-te były świetne!

Dla mnie jeszcze bardziej bez sensu jest mówienie, że ktoś kradnie zlecenia (padało kilka razy takie sformułowanie na tym forum). No jak ktoś ci może kraść zlecenie? Tym, że ma bardziej atrakcyjną ofertę dla klienta?
To, ze nie szanuje swojej pracy i robi to za grosze to już tylko jego sprawa... Też wolałbym zamówić coś u znajomego niż płacić więcej u obcego za taki sam efekt końcowy. (czy to zdanie jest zrozumiałe? :P )


A wracając jeszcze na moment do .mp3. Czy w polsce jest legalne ściągnięcie albumu wykonawcy na 1 dzień? Ściągamy muzykę, odsłuchujemy - jak się nam podoba to kupujemy, jak nie, to wywalamy pliki. W każdym bądź razie mamy na to 24h ? Pytam, bo gdzieś się spotkałem z taką formą promocji, nie wiem tylko, czy wynika to z obowiązującego prawa czy też było "samowolką" danego serwisu.

Erie
14-06-2007, 16:21
A wracając jeszcze na moment do .mp3. Czy w polsce jest legalne ściągnięcie albumu wykonawcy na 1 dzień? Ściągamy muzykę, odsłuchujemy - jak się nam podoba to kupujemy, jak nie, to wywalamy pliki. W każdym bądź razie mamy na to 24h ? Pytam, bo gdzieś się spotkałem z taką formą promocji, nie wiem tylko, czy wynika to z obowiązującego prawa czy też było "samowolką" danego serwisu.

samowolka

szymony
15-06-2007, 00:34
Jak sobie kupisz płytę audio lub video, to sobie możesz ją odtwarzać na czym chcesz. Co więcej możesz ją sobie również skopiować w tylu egzemplarzach w ilu potrzebujesz jej na własny użytek. Np. jedna kopia na kompie, druga na ipodzie, egzemplarz do samochodu, itd. Jest to całkowicie legalne i nie wymaga płacenia ZAiKSowi, ani nikomu innemu złamanego grosza.

Tyle teorii naszego prawa. A praktyka? Słyszałeś o zabezpieczeniach płyt przed skopiowaniem? np. płyty audio nie działające, pod kompem (czarny flamaster załatwia sprawę). Wszystkie można złamać by zrobić sobie backup, ale łamiąc zabezpieczenie, też podpadasz pod paragraf. Skoro wszystko jest cacy, firmy są czyste jak łza, tylko konsument pirat, to czemu...
http://tinyurl.com/2rmmre
I jakoś nie trąbią o tym w telewizorni, ale że zlikwidowano piracką wypożyczalnię z obrotem 2200zł miesięcznie trąbi się na lewo i prawo.
Ponoć WB zwija manatki z pomroczności jasnej, bo piracą. Ale wcześniej sam stosował klauzury niezgodne z naszym prawem i wszystko było OK.

kiemlo
15-06-2007, 09:01
Tyle teorii naszego prawa. A praktyka? Słyszałeś o zabezpieczeniach płyt przed skopiowaniem? np. płyty audio nie działające, pod kompem (czarny flamaster załatwia sprawę). Wszystkie można złamać by zrobić sobie backup, ale łamiąc zabezpieczenie, też podpadasz pod paragraf. Skoro wszystko jest cacy, firmy są czyste jak łza, tylko konsument pirat, to czemu...
Na szczęście kolejni wydawcy zdają sobie sprawę z tego, że wypuszczanie takich płyt (niezgodnych ze specyfikacją Compact Disc) to jest strzelanie sobie w kolano. Uczciwy konsument płyty nie może odtworzyć, a muzyka i tak trafi do sieci P2P. Gdzie sens, gdzie logika?

szymony
15-06-2007, 12:31
Na szczęście kolejni wydawcy zdają sobie sprawę z tego, że wypuszczanie takich płyt (niezgodnych ze specyfikacją Compact Disc) to jest strzelanie sobie w kolano. Uczciwy konsument płyty nie może odtworzyć, a muzyka i tak trafi do sieci P2P. Gdzie sens, gdzie logika?

Nie ma. Na szczęście w tym przypadku Philips wykazał się trzeźwością umysłu.
W całej tej dyskusji chciałem wykazać iż "prawo(a) autorskie" powinno być wyważone i jasne. Prawa producenta chronione, a konsument nie ograniczany ponad miarę. Dziś odnoszę wrażenie że zabezpiecza interesy jednej strony. Druga jest zastraszana i ścigana, w odwrotną stronę nie bardzo to działa. Nie było moim zamiarem gloryfikacji łamania prawa, ale zastanowienie się nad problemem, jak je skonstruować by wilk syty i owca cała.
Jeszcze jeden przykład:
Producent tworzy film. Inwestuje w to swe siły i środki. Chce by poniesione nakłady się zwróciły i jeszcze zarobić. To normalne. I teraz, ów film trafia do kin, gdzie już w większości przypadków zarabia na siebie z nawiązką. Dalej po jakimś czasie trafia na DVD i inne media, płynie jakaś następna kasa. Jeszcze później trafia do TV, za co stacja go emitująca też płaci haracz. Ja by go obejrzeć muszę zapłacić za telewizornię i dysponować wolnym czasem w trakcie emisji. Tego drugiego nie mam, więc nagrywam. Kim będę jak zostanę przyłapany z tym nagraniem? Ile razy producent skasował za ten sam produkt? Często jest przytaczany przykład z samochodami. Jak Cię nie stać, to wózek też ukradniesz? To teraz odwróćmy trochę sytuację. Ile razy producent auta, sprzedaje ten sam egzemplarz?

wrrum
15-06-2007, 12:56
Przeczytałem całość i sam już nie wiem czy więcej tu histerii czy próby odnalezienia "złotego środka"? :???:

Przede wszystkim siejecie za dużo paniki z tymi kontrolami w domu. Sprawa jest bardzo prosta: przed otwarciem drzwii pytamy "Kto tam?" i jeśli Policja to prosimy o szczegółowe wyjaśnienie PRZED otwarciem drzwii i wpuszczeniem do domu. Ew. można otworzyć drzwii "na łańcuchu". I policja NIE MA PRAWA wejść. Ale, jeśli policjant postawi nogę w mieszkaniu (nie dot. "łańcucha"), to już się może wykłócać, że został wpuszczony i chce obejrzeć mieszkanie, bo "są niepokojące sygnały...: i inne takie. Jak nie ma solidnych podstaw do uzyskania nakazu prokuratorskiego (tylko w przypadku rozpowszechniania - czyli serwisu internetowego), to nie wróci. A poza tym to mogą być przebierańcy ;).

Użytkowanie MP3 na własny użytek lub udostępnianie ich w kręgu rodziny lub znajomych jest jak najbardziej legalne (przytoczony już art. 23) tak samo jak gazety, książki, czy wspólne oglądanie filmów.
Najważniejsze!!! Winę należy UDOWODNIĆ!!! Samo posiadanie MP3-ek to tylko poszlaka, i to wątpliwa. W przypadku tych studentów po prostu były dowody i dlatego ich zapuszkowali. Inaczej g... by mogli.

Ja kupuję płyty, które mi się podobają i które chciałbym mieć. I mam niemało. A muzyczkę, która sobie leci w tle i którą cyklicznie wymieniam, biorę od znajomych. I jest to legalne. Zresztą najczęściej jest to powtórzenie moich płyt.

No i straty artystów. Tu mamy problem. I to natury czysto ekonomicznej. Otóż obecnie artyści (muzycy, polscy) prawie wcale nie zarabiają na płytach. Płyty są ich marketingiem, a raczej port folio, zawierającym dorobek. Kasę trzepią na koncertach. Których bez nowych płyt i piosenek by nie było...
Ale to piractwo... Naprawdę myślicie, że wzrosłyby ich dochody? Nie sądzę. Liczenie strat po ilości nielegalnych kopii to nieporozumienie. Pomińmy to. Artysta ma dochód od ilości sprzedanych płyt. Ale płyty są drogie, więc ile płyt sprzedałby artysta, gdyby cena spadła 10X ? 10x więcej? Wątpliwe. Chyba że policja sprawdziłaby wszystkie komputery w kraju, skrupulatnie sprawdziła pochodzenie każdej MP3. To możnaby z piractwem walczyć i masa ludzi kupiłaby płyty po 5-10PLN. Ale tak nie jest i nie będzie. Czy w takim razie popieram piractwo? NIE! Wskazuję tylko, że taki stan rzeczy jest utrwalony i radykalny spadek cen nic nie zmieni. Bo po co mam kupować za 5 zeta jak mogę mieć za free? I to nie wychodząc z domu! Tu potrzeba zmiana mentalności, a nie restrukcje. Niechby się zaczęło, że ziomale z dzielni kupią płytę swojego ziomala, co się za muzę wziął, z 5 zeta, bo on z tego żyje. Dopiero zmiana świadomości w połączeniu z przesłankami ekonomicznymi coś da. A obecny stan rzeczy i walka z piratami jest tylko utrzymywaniem staus quo.
Ale się rozmarzyłem :lol:

Z oprogramowaniem jest gorzej. Programista nie zrobi koncertu...
Dlatego żeby nikogo nie okradać przesiadłem się na Linuxa. I jestem z tego powodu wielce zadowolony. Nie dość, że się nie zawiesza, ma więcej programów (z okrojonym AutoCadem włącznie!) to nie muli tak kompa. W pracy jako dodatkowe na własny użytek mam tylko programy freeware. Do tego nie podobają mi się ceny programów MS i pod MS, bo nawet jak na USA są wysokie. I nie kupuję.

I na koniec. Nazywajcie rzeczy po imieniu. Kradzież jest kradzieżą, czy dotyczy roweru, płyty lub zdjęcia. Jak czyjeś zdjęcie jest wykorzystane bez zgody autora to rosną wątki "dokop im; niech zobaczą; puść z torbami; trzymamy kciuki" a jak jest mowa o MP3 to "prawo nie nadąża za technologią; należałoby zmienić definicję...; itd"
Też bym chciał, żeby MP3 były za free i ogólnie dostępne, ale wtedy co po niektórzy forumowicze musieliby zmienić zawód.

szymony
15-06-2007, 18:49
Przeczytałem całość i sam już nie wiem czy więcej tu histerii czy próby odnalezienia "złotego środka"? :???:
Przede wszystkim siejecie za dużo paniki z tymi kontrolami w domu.
Tu nie chodzi o panikę czy histerię, tylko o spokojne sumienie.

Zink
18-06-2007, 20:00
I na koniec. Nazywajcie rzeczy po imieniu. Kradzież jest kradzieżą, czy dotyczy roweru, płyty lub zdjęcia. Jak czyjeś zdjęcie jest wykorzystane bez zgody autora to rosną wątki "dokop im; niech zobaczą; puść z torbami; trzymamy kciuki" a jak jest mowa o MP3 to "prawo nie nadąża za technologią; należałoby zmienić definicję...; itd"
Też bym chciał, żeby MP3 były za free i ogólnie dostępne, ale wtedy co po niektórzy forumowicze musieliby zmienić zawód.
Zauważ dwa drobne szczegóły:

1. Zdjęcia wykorzystane bez zgody autora, o których jest głośno na tym forum są najczęściej (o ile nie zawsze) wykorzystywane komercyjnie przez osobę/firmę "kradnącą" je (piszę w cudzysłowie, bo nie jestem do końca przekonany o słuszności stosowania tego terminu w odniesieniu do praw autorskich). W odróżnieniu od muzyki/filmów, których to raczej osoby ściągające z sieci nie wykorzystują komercyjnie.

2. Autorzy/wydawcy/sklepy plus masa innych pośredników zarabiają na muzyce/filmach przez sprzedaż dużej ilości egzemplarzy (w przypadku filmów dochodzą jeszcze projekcje kinowe oraz wypożyczalnie), i to zarabiają niemało (przecież nie trwoniliby kasy na wydawanie ich, gdyby się to nie opłacało). W przypadku "kradzieży" zdjęć to nie jest tak, że autor i tak zarabia na nim sprzedając po 10000 sztuk, itp. Gdyby tak było, to pewnie nawet nie chciałoby mu się zawracać głowy pojedynczym przypadkiem "kradzieży".

A tak na marginesie: jeśli ściąganie muzyki jest tym samym, co zwykła kradzież (czyli zabieraniem zysków wydawcy/autorowi/sklepowi), to taką samą kradzieżą jest... rezygnacja z zakupu danej płyty. Powiedzmy, że chciałem kupić jakąś płytę.
Przypadek 1: ściągnąłem z sieci, czyli pozbawiłem wydawcę jakiegoś zysku.
Przypadek 2: najpierw posłuchałem tej płyty w sklepie (to chyba jest legalne), a że nie spodobała mi się, to zrezygnowałem z zakupu, tak samo jak w przyp. 1 pozbawiając wydawcę zysku.
Trudny problem? :) To spróbujcie rozwiązać np. to: Ściągam płytę z sieci, słucham ją raz, nie podoba mi się, kasuję. Jest to "kradzież", czy nie? Załóżmy, że nie, bo mogę sobie ją raz przesłuchać w sklepie i wychodzi na to samo. Ale co jeśli przesłuchałbym ją dwa razy? Teoretycznie w sklepie też mogę (jak mnie nie wygonią za zajmowanie sprzętu :)). A np. dziesięć?

Ktoś w tym wątku pisał (nie chce mi się szukać, kto dokładnie), że zmniejszenie cen płyt nie spowodowałoby wzrostu ich sprzedaży. Ja twierdzę, że spowodowałoby. Informację tą mam z pierwszej ręki, czyli z własnego przykładu :). Mam zrobioną listę filmów, z których kupię kiedyś raczej nie więcej niż 10. Gdyby ceny były niższe, kupiłbym więcej. Gdyby było coś takiego, jak "internetowa wypożyczalnia" (o których mówiło się kiedyś i dalej się mówi, tylko jakoś ich nie widać), nawet z cenami jak w zwykłych wypożyczalniach, to ja bym korzystał (mieszkam na wsi i nie mam dostępu do zwykłej wypożyczalni).