Robert_T
05-06-2007, 14:58
Witam szanownych Forumowiczów,
Od jakiegoś czasu jestem "szczęśliwym" posiadaczem wiekowego już ale jakże fantastycznego modelu D1, mimo niskich papierowo parametrów (rozdzielczość) jego wykonanie i jakość zdjęć robią na mnie wrażenie, na tyle duże że zastanawiam się nad zmianą systemu z marki Canon, do korpusu mam kilka analogowych szkieł (135/2, 24/1,8, 28/2 - tak przy okazji - część do sprzedania).
A teraz problem...
Aparat co jakiś czas nie reaguje na spust migawki, po włączeniu działa pomiar światła, podświetlanie wyświetlaczy, regulacje parametrów itd., nie reaguje natomiast przesłona obiektywu (na wciśnięcie przycisku podglądu) oraz nie wyzwala migawka po całkowitym wciśnięciu jej spustu. Czytałem na forach (m.in. USA) że problemy takie zdarzały sie użytkownikom D1, po wysłaniu do serwisu usuwali to w chwilę moment za przysłowiowe grosze (w specyfikacji naprawy pisali że wymieniono diodę czegośtam).
Usterka ta choć występuje czasami to jednak jest bardzo irytująca, zgodnie z prawami Murphy'ego zdarza się wtedy gdy najbardziej zależy mi na fotce. Co robić, wysłałem korpus do serwisu Nikon Polska (pewno czytający myślą sobie - ale osioł...), po kilku tygodniach otrzymałem telefoniczną odpowiedź że w korpusie wymagana jest wymmiana płyty głównej, koszt - (uwaga, proszę usiąść) 2.700,00 PLN (słownie: dwa tysiące siedemset zł), przy rynkowej cenie korpusu 1.500,00 PLN. Nie zdecydowałem się na naprawę i w związku z tym musiałem zapłacić za "ekspertyzę" 80zł. Moje zdanie - nie chciało im się grzebać i dali cenę zaporową, niech się facet odczepi.
Krok następny, wysyłam korpus do serwisu Foto Tronik w Warszawie, na początku bardzo miło, kontakt GG, telefoniczny, normalnie bajka. Po kilku dniach otrzymuję maila z kosztorysem - 0zł. Można by się ucieszyć że naprawili za darmo, nic bardziej błędnego. Technik orzekł że usterka spowodowana jest uszkodzeniem gniazda karty pamięci i z braku części nie podejmują się naprawy. OK, no cóż, wg ich stwierdzenia Nikon to hermetyczne środowisko i brak jest dostepu do części zamiennych -jestem pełen zrozumienia. Koszt ekspertyzy - 0zł. Jak na razie - wielka brawa.
Teraz drzazgi. Rozmawiam sobie z Panią z biura na temat odbioru sprzętu i słyszę że oni mają umowę ze spedytorem i specjalne stawki itd itp ale jak mi wyslą paczkę to będę płatnikiem przesyłki i w związku z tym zapłącę normalną stawkę, nie zgadzają się na refakturowanie kosztów wysyłki "bo oni tak nie robią". No świetnie! Pytam więc Panią ile będzie mnie ta przesyłka kosztować a ona mówi żebym się dowiedział u spedytora, mówię ale przecież zna Pani masę paczki, ma kurierów co dzień u siebie, a ona na to że ona nie ma czasu bo teraz własnie obsługuje klienta... (a ja k... to co jestem??? krowa cielna??? - oczywiście na głos tego nie powiedziałem) Na moje pytanie czy ja nie jestem klientem już nie odpowiedziała. Rzuciła tylko że koszt wysyłki to około 30zł. Zgodziłem się na to żeby tylko dostać korpus z powrotem i zakończyć tą przygodę. Kurier był u mnie niebawem, zapłaciłem za przesyłkę... 38zł.
Jak już nie zostawię u nich żadnej gotówki to klientem chyba nie jestem i można mnie spuścić.
No i tak, wydałem ponad stówę a aparat jak był zepsuty tak jest nadal.
I tu moje pytanie: zamierzam wysłać aparat do serwisu w Niemczech (ale uparciuch ze mnie) i proszę Kolegów/Koleżanki o pomoc w wybraniu sprawdzonego serwisu, wykluczam serwis w Berlinie, dzwoniłem do nich i niestety za granicę sprzętu nie odsyłają.
Z góry dziękuję za okazaną pomoc.
pozdrawiam Wszystkich
Od jakiegoś czasu jestem "szczęśliwym" posiadaczem wiekowego już ale jakże fantastycznego modelu D1, mimo niskich papierowo parametrów (rozdzielczość) jego wykonanie i jakość zdjęć robią na mnie wrażenie, na tyle duże że zastanawiam się nad zmianą systemu z marki Canon, do korpusu mam kilka analogowych szkieł (135/2, 24/1,8, 28/2 - tak przy okazji - część do sprzedania).
A teraz problem...
Aparat co jakiś czas nie reaguje na spust migawki, po włączeniu działa pomiar światła, podświetlanie wyświetlaczy, regulacje parametrów itd., nie reaguje natomiast przesłona obiektywu (na wciśnięcie przycisku podglądu) oraz nie wyzwala migawka po całkowitym wciśnięciu jej spustu. Czytałem na forach (m.in. USA) że problemy takie zdarzały sie użytkownikom D1, po wysłaniu do serwisu usuwali to w chwilę moment za przysłowiowe grosze (w specyfikacji naprawy pisali że wymieniono diodę czegośtam).
Usterka ta choć występuje czasami to jednak jest bardzo irytująca, zgodnie z prawami Murphy'ego zdarza się wtedy gdy najbardziej zależy mi na fotce. Co robić, wysłałem korpus do serwisu Nikon Polska (pewno czytający myślą sobie - ale osioł...), po kilku tygodniach otrzymałem telefoniczną odpowiedź że w korpusie wymagana jest wymmiana płyty głównej, koszt - (uwaga, proszę usiąść) 2.700,00 PLN (słownie: dwa tysiące siedemset zł), przy rynkowej cenie korpusu 1.500,00 PLN. Nie zdecydowałem się na naprawę i w związku z tym musiałem zapłacić za "ekspertyzę" 80zł. Moje zdanie - nie chciało im się grzebać i dali cenę zaporową, niech się facet odczepi.
Krok następny, wysyłam korpus do serwisu Foto Tronik w Warszawie, na początku bardzo miło, kontakt GG, telefoniczny, normalnie bajka. Po kilku dniach otrzymuję maila z kosztorysem - 0zł. Można by się ucieszyć że naprawili za darmo, nic bardziej błędnego. Technik orzekł że usterka spowodowana jest uszkodzeniem gniazda karty pamięci i z braku części nie podejmują się naprawy. OK, no cóż, wg ich stwierdzenia Nikon to hermetyczne środowisko i brak jest dostepu do części zamiennych -jestem pełen zrozumienia. Koszt ekspertyzy - 0zł. Jak na razie - wielka brawa.
Teraz drzazgi. Rozmawiam sobie z Panią z biura na temat odbioru sprzętu i słyszę że oni mają umowę ze spedytorem i specjalne stawki itd itp ale jak mi wyslą paczkę to będę płatnikiem przesyłki i w związku z tym zapłącę normalną stawkę, nie zgadzają się na refakturowanie kosztów wysyłki "bo oni tak nie robią". No świetnie! Pytam więc Panią ile będzie mnie ta przesyłka kosztować a ona mówi żebym się dowiedział u spedytora, mówię ale przecież zna Pani masę paczki, ma kurierów co dzień u siebie, a ona na to że ona nie ma czasu bo teraz własnie obsługuje klienta... (a ja k... to co jestem??? krowa cielna??? - oczywiście na głos tego nie powiedziałem) Na moje pytanie czy ja nie jestem klientem już nie odpowiedziała. Rzuciła tylko że koszt wysyłki to około 30zł. Zgodziłem się na to żeby tylko dostać korpus z powrotem i zakończyć tą przygodę. Kurier był u mnie niebawem, zapłaciłem za przesyłkę... 38zł.
Jak już nie zostawię u nich żadnej gotówki to klientem chyba nie jestem i można mnie spuścić.
No i tak, wydałem ponad stówę a aparat jak był zepsuty tak jest nadal.
I tu moje pytanie: zamierzam wysłać aparat do serwisu w Niemczech (ale uparciuch ze mnie) i proszę Kolegów/Koleżanki o pomoc w wybraniu sprawdzonego serwisu, wykluczam serwis w Berlinie, dzwoniłem do nich i niestety za granicę sprzętu nie odsyłają.
Z góry dziękuję za okazaną pomoc.
pozdrawiam Wszystkich