PDA

Zobacz pełną wersję : Lampa Yongnuo YN-560II



kiwi belzebuba
16-02-2015, 11:59
Witam, jestem amatorem ale entuzjastą [emoji6]
Zamierzam kupić sobie lampę Yongnuo YN-560II do mojego Nikona D5300.
Zwracam się więc z pytaniem czy ów lampa będzie dobrze działała z moim korpusem? Wie ktoś może jaki jest najkrótszy czas migawki z tą lampą dla Nikona D5300?
Z góry dziękuję za pomoc [emoji6]

Wozniak.g
16-02-2015, 12:01
ja mam przy D5000 lampę YN 460 i 1/200 to max

GonzoG
16-02-2015, 12:46
1. Jest cały wątek o tej lampie. Wystarczy tylko zechciec użyć szukajki.
2. Ta lampa działa dobrze i tak samo w każdym aparatem każdego producenta. Czy to Nikon, czy Canon, czy Zenit, czy inne staroście.
3. Czas synchronizacji masz podany w instrukcji aparatu.

r_m
16-02-2015, 13:03
Zamierzam kupić sobie lampę Yongnuo YN-560II do mojego Nikona D5300.


Sądząc po pytaniach, nie widzisz różnicy między lampą manualną i systemową, a prawdopodobnie kierujesz się tym, że w sklepach YN 560 II trafia się z opisem "do Nikona"? ;)
Jeśli tak, poczytaj gdzieś jak się pracuje z lampami manualnymi, bo może Cię czekać trochę problemów i pewne rozczarowanie po zakupie.

kiwi belzebuba
16-02-2015, 13:14
Wiem ze ta lampa jest manualna i nie obsługuje TTL ale sporo czytałem i sądze że troche praktyki wystarczy i małymi krokami ogarnę [emoji6]

GonzoG
16-02-2015, 13:59
Wiem ze ta lampa jest manualna i nie obsługuje TTL ale sporo czytałem i sądze że troche praktyki wystarczy i małymi krokami ogarnę [emoji6]
Używanie jej do statycznych scen - za jakiś czas nabierzesz na tyle wprawy, aby robić zdjęcia za drugim razem.

Używanie w dynamicznych scenach - np. imprezy rodzinne, itp - to są lata praktyki, aby co drugie zdjęcie się do czegoś nadawało.

jamnik
16-02-2015, 14:29
GonzoG,
nie strasz tu człowieka, bo wbrew pozorom lampa manualna nie jest aż tak trudna do opanowania. Nie wiem jak Ty, ale ja dawałem radę przed laty, fotografując na materiale ORWO NC19 (barwny negatyw) i świecąc ruską lampą Fill. Tolerancja na błędy tego enerdowskiego negatywu była w zasadzie symboliczna, ale nie przypominam sobie, by zdjęcia przy lampie bywały niedoświetlone albo prześwietlone (owszem, 2-3 na 36-klatkowym filmie zdarzały się; także 1-2 na filmie szerokim). Pokora (ale też i dokładność) wyćwiczona przy slajdach na ORWO UT18 dawała tu obfity plon...
Ludzie naprawdę potrafili kiedyś robić cudne zdjęcia, ośmiu klatek na sekundę nawet sobie nie wyobrażając jako teoretycznie możliwych.
Dzisiaj, gdy mamy RAW-y, praca przy pomocy manualnych lamp nie jest szczególnie skomplikowana. Sam do strobingu używam aż czterech YN 560II, do tego lampy sytemowej, Metza-młotka 45CL oraz czasem starych Unomatów i jakoś nie przerastają mnie problemy z ekspozycją. Fakt, jestem już "fotograficznym dziadziem", ale wierzę, że młodość potrafi być chłonna. Naprawdę. :-)
Tak szczerze mówiąc, to dziwię się dzisiejszym zawodowcom obsługującym np. wesela czy studniówki, że nie wpadną na to, by zdjęcia tzw. "zbiorowe" robić, błyskając nie tylko lampą na aparacie, ale także rozstawiając dwa statywiki z jakimiś manualnymi "yongunami". Przecież takie zdjęcie będzie wyglądało o wiele korzystniej. Zachodu niewiele, a wynik pracy o trzy poziomy wyżej. Może niektórzy to stosują, ja jednak nigdy jeszcze tego nie zaobserwowałem.

r_m
16-02-2015, 15:50
Sam do strobingu używam aż czterech YN 560II, do tego lampy sytemowej, Metza-młotka 45CL oraz czasem starych Unomatów i jakoś nie przerastają mnie problemy z ekspozycją.

No właśnie, do strobingu, ale najczęściej w takich pytaniach chodzi o użycie takiej lampy jako podstawowej, "systemowej", na aparacie, a to (jak sam napisałeś) wymaga czegoś, czego brakuje większości nowych użytkowników - cierpliwości ;)
Dobrze, że pytający zdaje sobie sprawę, że to lampa manualna, i wie, że nie ma co liczyć na jakąkolwiek automatykę. Inni widzą w sklepie "YN-560II Nikon d5100 d5200 d3100 d3200" i kupują, bo przecież "to lampa do Nikona", a potem jest zonk, bo nic nie działa, zdjęcia są białe albo czarne, lampa zepsuta albo ten cały chiński chłam nadaje się do wyrzucenia (wnioski z rozmów z posiadaczami lustrzanek, którzy kupili tanie lampy "do dowolny_system").
Aha, przypomniało mi się - w dawnych czasach filmów UT, UP i UK obiektywy miały dość dokładną skalę odległości, a lampy miały "ściągę" - tabelkę zależności czułości, odległości i przysłony. Wtedy było łatwiej opanować typowe ustawienia, niż np. teraz z tą lampą, gdy masz w niej zoom i regulację mocy, a na popularnych obiektywach nie zobaczysz skali odległości. Na dodatek wszystkie źródła mówią, że błysk "na wprost" jest FUJ, że trzeba świecić z odbicia, a to jeszcze bardziej komplikuje zadanie. Owszem, można iść "na żywioł", dobrać coś, żeby tylko nie przepalić, a w najgorszym razie wyciągać cienie z RAWa. Tylko warto się zastanowić, czy nie kupić (tymczasowo) jakiejś (używanej) lampy iTTL z możliwością pracy w M, i wybierać tryb zależnie od potrzeb. Cenowo może wyjść bardzo podobnie - z ryzykiem zakupu sprzętu używanego (ale jeśli używasz starych lamp, to wiesz, że nie zawsze "używany" = "złom").

trixiglk
16-02-2015, 16:18
GonzoG,
Tak szczerze mówiąc, to dziwię się dzisiejszym zawodowcom obsługującym np. wesela czy studniówki, że nie wpadną na to, by zdjęcia tzw. "zbiorowe" robić, błyskając nie tylko lampą na aparacie, ale także rozstawiając dwa statywiki z jakimiś manualnymi "yongunami". Przecież takie zdjęcie będzie wyglądało o wiele korzystniej. Zachodu niewiele, a wynik pracy o trzy poziomy wyżej. Może niektórzy to stosują, ja jednak nigdy jeszcze tego nie zaobserwowałem.

Może nie jestem w pełni zawodowcem... Ja od początku przygody ze ślubami błyskam 1-2 lampkami na salę. Ta na aparacie zapewnia jedynie poprawną ekspozycję pierwszego planu. Lampki YN-560 idealnie się do takich celów nadają.

kiwi belzebuba
16-02-2015, 17:14
Bardzo dziękuję za pomoc [emoji6] wiedzę teoretyczną i praktyczną wchłaniam jak gąbka więc sądzę, że z pomocą poradników jakoś naucze się sprawnie obsługiwać tą lampę [emoji2]
Będę raczej jej używać do statycznych scen tak więc nabiorę wprawę [emoji3]

GonzoG
16-02-2015, 18:16
GonzoG,
nie strasz tu człowieka, bo wbrew pozorom lampa manualna nie jest aż tak trudna do opanowania. Nie wiem jak Ty, ale ja dawałem radę przed laty, fotografując na materiale ORWO NC19 (barwny negatyw) i świecąc ruską lampą Fill. Tolerancja na błędy tego enerdowskiego negatywu była w zasadzie symboliczna, ale nie przypominam sobie, by zdjęcia przy lampie bywały niedoświetlone albo prześwietlone (owszem, 2-3 na 36-klatkowym filmie zdarzały się; także 1-2 na filmie szerokim). Pokora (ale też i dokładność) wyćwiczona przy slajdach na ORWO UT18 dawała tu obfity plon...
Ludzie naprawdę potrafili kiedyś robić cudne zdjęcia, ośmiu klatek na sekundę nawet sobie nie wyobrażając jako teoretycznie możliwych.
Dzisiaj, gdy mamy RAW-y, praca przy pomocy manualnych lamp nie jest szczególnie skomplikowana. Sam do strobingu używam aż czterech YN 560II, do tego lampy sytemowej, Metza-młotka 45CL oraz czasem starych Unomatów i jakoś nie przerastają mnie problemy z ekspozycją. Fakt, jestem już "fotograficznym dziadziem", ale wierzę, że młodość potrafi być chłonna. Naprawdę. :-)
Tak szczerze mówiąc, to dziwię się dzisiejszym zawodowcom obsługującym np. wesela czy studniówki, że nie wpadną na to, by zdjęcia tzw. "zbiorowe" robić, błyskając nie tylko lampą na aparacie, ale także rozstawiając dwa statywiki z jakimiś manualnymi "yongunami". Przecież takie zdjęcie będzie wyglądało o wiele korzystniej. Zachodu niewiele, a wynik pracy o trzy poziomy wyżej. Może niektórzy to stosują, ja jednak nigdy jeszcze tego nie zaobserwowałem.

Nikogo nie straszę, tylko piszę jak jest.

Skoro tak świetnie Ci szło kiedyś, to weź teraz dowolnego Nikona, kitowy obiektyw i polataj na jakimś reportażu z YN-560...
Ani to nie ma stałego światła, ani skali odległości.
Nie wspominając już o tym, aby ktoś nowy w fotografii nauczył się określać odległość z dużą dokładnością na oko...

Poza tym jak sam wspomniałeś - latałeś z prostą lampą błyskową, która nie dawała żadnych możliwości wpływu na światło, więc większość zdjęć była robiona z mocno przymkniętym obiektywem, a tu ani nie trzeba był specjalnie trafiać z ostrością, a tych 6 czy 7 wartości przesłony w zależności od odległości można było się w godzinę nauczyć na pamięć.

jamnik
16-02-2015, 19:10
GonzoG,
ja co prawda zdjęć ślubnych już nie robię, ale mam kolegę, zawodowego fotografa, który z tego żyje. Robi te zdjęcia Canonem (teraz chyba 5D MarkII) i świeci właśnie (gdy musi) rzeczonym "yongunem". Wszystko naświetla wyłącznie w manualu. Nie mieścilo mi się to w głowie, ale jego zdjęcia mówią same za siebie. Cóż - stara szkoła slajdów UT18.... Szkoda tylko, że nie daje się namówić na "wielolampowe świecenie" przy zbiorowych zdjęciach wszystkich gości. Ale pracuję nad nim...
To własnie on namówił mnie do zakupu tych lamp do strobingu, przekonując mnie skutecznie, że są niezawodne, tanie i nie strach, jak je woda zaleje czy trzepną o beton. Bardzo bylem wyczulony na stabilność temperatury barwowej. Nie mierzyłem jej w posiadanych czterech egzemplarzach, ale "naocznie" nie wydaje mi się, żeby odstawała od temperatury lampy systemowej czy Metza-młotka.
Wracając do Twojej refleksji, też uważam, że do szybkich reporterskich zdjęć systemowa lampa jest lepsza. Obruszyłem się jedynie na stwierdzenie, że manualną się nie da. Da się, tylko trzeba cierpliwości i praktyki.

JakubR
22-02-2015, 22:55
jeśli chodzio synchro YN 560 mk.2, to:
w moim d40 synchronizuje do 1/4000 sek.
w d7000 "tylko" do 1/320

Jednak mam taką ciekawostkę z moim egzemplarzem.
W trybie s1 od mocy 1/16 do 1/1 nie ma różnicy w błysku,
w trybie s2 jest ok. Nieźle, nie :) Ale jakoś mi to nie przeszkadza..

Pozdrawiam
Jakub

GonzoG
23-02-2015, 00:05
jeśli chodzio synchro YN 560 mk.2, to:
w moim d40 synchronizuje do 1/4000 sek.
w d7000 "tylko" do 1/320

Jednak mam taką ciekawostkę z moim egzemplarzem.
W trybie s1 od mocy 1/16 do 1/1 nie ma różnicy w błysku,
w trybie s2 jest ok. Nieźle, nie :) Ale jakoś mi to nie przeszkadza..

Pozdrawiam
Jakub

Z D40 każda lampa się będzie dobrze synchronizować - ma migawkę hybrydową.