PDA

Zobacz pełną wersję : Zdjęcia za akredytację na koncert – wyłudzenie czy sprawiedliwość?



jarmer
29-01-2013, 23:35
Pozwolę sobie polecić artykuł: http://fotoblogia.pl/2013/01/28/zdjecia-za-akredytacje-na-koncert-wyludzenie-czy-sprawiedliwosc
To trochę w temacie"fotografia jako sposób na życie"....., chyba powinno być na przeżycie...

jamirq
30-01-2013, 11:52
z jednej strony jest to nie fair jezeli kaza po jednym dniu i zastrzegaja sobie szeroki zakres wykorzystania.

Z drugiej obecnie dostep do sprzetu jest szeroki i wiele osob niestety na akre probuje dostac darmowy bilet. Zdjecia i tak nigdzie nie trafiaja bo nawet nie ma odborcy lub sa tak niskiej jakosci, ze lepiej aby sie nie pojawily.

Niestety taka rzeczywistosc.

sailor
30-01-2013, 17:04
Niestety taka rzeczywistosc.

sami sobie panowie reporterzy taka rzeczywistosc zafundowaliscie.
wlasciciele klubow nauczyli sie ze "z dobrej woli" dostana w zamian za akredytacje zdjecia za podpis to poszli krok dalej - zaczeli tego wymagac z przekazaniem pelni praw. naturalna kolej rzeczy.

!AGresT
05-02-2013, 09:27
Taka sytuacja wynika też, niestety, z mnogości fotografów zaopatrzonych w sprzęt pozwalający robić zdjęcia w ciemnościach. Dawniej, jak trzeba było sobie poradzić z wysokoczułą (1600 :) ) kliszą, bywały koncerty, na których nie było fotografa. Sam pamiętam, jak robiłem zdjęcia na występie Osjana, na którym "oczyma memi" ledwie cokolwiek widziałem. Teraz po akredytację ustawia się wianuszek chętnych, więc organizator ma w czym wybierać.
Innym problemem jest rzesza ludzi robiących "z partyzanta", bez zezwolenia. Efekt jest taki, że widzowie z pierwszych, najdroższych rzędów słyszą głównie migawki (bo przecież trzeba zrobić milion zdjęć). Na koncercie Paco de Lucia w Kongresowej (mimo, że znam jego managera i ustaliliśmy inaczej) organizator zabronił zbliżać się bardziej niż na wysokość konsolety (2/3 głębokości sali). Troszku mnie to zdenerwowało, jednak kiedy podczas pierwszego utworu, cichego, lirycznego, rozległa się kanonada kilku karabinów, musiałem przyznać organizatorowi rację. Dlatego w wielu przypadkach zezwolenie dostaje tylko jeden fotograf, lub (serio) żaden. Wtedy łatwo wyłapać nielegalnych.
Oj, długo by pisać...

Aeon88
05-02-2013, 10:03
Telewizja przestała opłacać zawodowców i zbiera zdjęcia od zwykłego kowalskiego, to samo zrobiła prasa gdzie pozwalniano większość fotografów, to samo robią teraz organizatorzy imprez. I na nich się nie skończy.

Calme
05-02-2013, 10:10
A młodzi przestaną się żenić ;)
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,13342154,Coraz_mniej_slubow_i_dzieci_w_War szawie__Dlaczego_.html#LokKrajTxt

Aeon88
05-02-2013, 10:14
Niiiiiiiiieeeeeeeeeeee! Nie zaczynaj tego tematu :D

JK
05-02-2013, 10:16
Problem jest o wiele bardziej złożony, niż to się wydaje na pierwszy rzut oka. Wyobraźcie sobie, że taki "tokarz-freelancer" wpada na pomysł, że kupi sobie trochę materiału na robotę i kupi suwmiarkę, ale tokarki już nie kupi, tylko wejdzie do jakiejś tam cudzej fabryki, odwali robotę na cudzej tokarce i sprzeda ją później klientowi za kasę. Prawda, że absurd.

A teraz pokombinujcie trochę i zatanówcie się jak to wygląda z tymi koncertami. Ktoś organizuje imprezę, wynajmuje salę, zatrudnia wykonawców, zatrudnia zespół techniczny (dźwięk, światło, itp.) - oczywiście wszystko za kasę, bo zazwyczaj inaczej się nie da. Na koncert przychodzą ludzie i kupują bilety - też za kasę (z małymi wyjątkami). I nagle zjawia się banda "fotografów", lepszych lub gorszych, którym ponoć należy się wejście za darmo, bo to "press", należą się miejsca przy scenie bo przecież długie obiektywy są drogie (bywa, że przeszkadzają tym, którzy kupili bilety - za kasę) i jeszcze organizator i prasa mają im płacić za zdjęcia, bo oni sobie kupili aparaty fotograficzne. A jak ktoś sprzeda, a inny nie, to jest zmowa, klika, albo jeszcze coś podobnego. Podobny przypadek? Chyba tak.

Ktoś taki koncert musi zorganizować i za to wszystko zapłacić, widzowie muszą zapłacic za bilety, a fotograf powinien zapłacic za akredytację, czyli za możliwość robienia zdjęć i to niezależnie od tego, czy coś gdzieś sprzeda, czy nie. Częściej nie sprzeda, bo dobrych fotografów nie jest tak dużo. Jeśli organizator zgadza się wpuścić kilku takich pstrykaczy, co to ich nie stać, w zamian za zdjęcia, to chyba ułatwia im życie, a nie utrudnia? No ale może sie mylę i każdy facet z lustrzanką ma być taką specyficzną świętą krową, która może włazić gdzie chce, robić co chce i jeszcze ma prawo żądać za to trochę kasy - niezależnie od efektów.

Aeon88
05-02-2013, 10:20
Ok, to jest racjonalne rozwiązanie, wchodzisz na koncert to płać za miejscówkę (chyba że jesteś foterem z firmy będącej patronatem medialnym imprezy), jak zapłacisz to możesz robić zdjęcia i później z nimi co Ci pasuje. To jest fair. Natomiast podejście "wejdziesz na koncert ale masz mi wtedy oddać zdjęcia" jest cholernie nie fair, bo co taki fotograf może potem z nimi zrobić jak albo praw do nich nie ma albo jeśli nawet ma to organizator je wykorzysta i tracą na wartości? Fotografia ma wartość jak nie ma jej pół portali społecznościowych.

Także JK o ile Ty mówisz rozsądnie, o tyle mamy tu sytuację taką jak z Twojego przykładu, tyle że krową dojną jest fotograf - kup sprzęt, zdobądź doświadczenie, przyjedź i zrób zdjęcia, a potem mi je oddaj, bo mi się należą. Za friko.

JK
05-02-2013, 10:24
Pod warunkiem, że nie przeszkadzasz innym, czyli masz mały aparat, bezgłośną migawkę, nie wstajesz, nie łazisz po sali, itp.

Taki fotograf nie jest dojną krową, tylko musi działać na "rynku". Musi zainwestować w swój business, a to nie tylko aparat, i liczyć na to, że będzie lepszy niż inni. Przecież nikt nie broni takiemu fotografowi zaprosić artystów na sesję we własnej (lub wynajetej) sali i wtedy to ten fotograf ustali warunki działania. A zdjęcia może sprzeda, a może nie - ryzyko zawodowe.

fafniak
05-02-2013, 10:45
Trochę "w temacie" a trochę nie...
Od lat obserwuję koszmarne chamienie ludożerki wykonującej zawód fotoreportera. To w tej chwili jest według mnie główną przyczyną kłopotów i co raz to nowszych wynalazków dotyczących organizowania różnych imprez i zasad dotyczących przebywania tam reporterów. Najdziwniejsze jest to że ci "panowie" są szalenie z siebie zadowoleni jak by radość sprawiało im robienie z siebie chama i idioty. Ocywiście nie wszyscy tacy są ale i oni w pewnym momencie muszą "przyłączyć" się do nowego sposobu pracy, który charakteryzuje się głównie brakiem poszanowania "kolegi obok" a i czasem osobnika fotografowanego...
Nawet 5 lat temu było inaczej....

JK
05-02-2013, 10:51
Pełna zgoda. Coraz wiecej jest tego chamstwa. Zapewne dlatego, że zwiększa się dostępność sprzętu, który sam z siebie (na automacie) robi coraz bardziej poprawne zdjęcia, choć to pewnie nie jest jedyna przyczyna.

!AGresT
05-02-2013, 10:52
Taki fotograf nie jest dojną krową, tylko musi działać na "rynku".

Tyle, że u nas nie ma rynku fotografii "koncertowej".

Ja od kilku lat robię zdjęcia na koncertach właściwie tylko na zaproszenie wykonawcy/organizatora. To niedochodowa branża. Nie różniąca się chyba specjalnie od innych dziedzin fotografii.

JK - dawniej związek organizator/artysta - fotograf był symbiotyczny. Obie strony korzystały. Teraz rzeczywiście usługa fotograficzna tak spowszedniała i staniała, że organizator znalazł się na zupełnie innej pozycji. Dobrym przykładem jest sytuacja polskiego amatora, który zrobił na występie Madonny zdjęcie i umieścił je w sieci. Tak spodobało się samej piosenkarce, że kupiła je na okładkę płyty (singla). Dawniej taka sytuacja nie mogłaby zaistnieć.

edit: Fafniak, dołączam się do Twojej opinii.

fafniak
05-02-2013, 10:56
Miałem nieprzyjemność być na dwóch premierach "drogówki" i wczoraj jakiegoś filmu..powiem tak ..zachowanie porażające lecące "kurwy" i ostre przepychanki stałysię czyms codziennym.

JK
05-02-2013, 10:56
No patrz. I nie zrobił tego zdjęcia fotoreporter z akredytacją, taki co ma miejsce na środku zaraz obok sceny. A może tamten akredytowany nie umie robić zdjęć? ;)

sailor
05-02-2013, 11:47
No patrz. I nie zrobił tego zdjęcia fotoreporter z akredytacją, taki co ma miejsce na środku zaraz obok sceny. A może tamten akredytowany nie umie robić zdjęć? ;)

w pelni zgadzam sie z fafniakiem. niestety to tez wina samych fotografow. bo zawsze mzona takiego goscia utemperowac (choc nie zawsze sie da w szczegolnosci gdy takich artystow jest wielu). moze dlatego tak rzadko robie reporterke. w zeszlym roku robilem mistrzostwa polski w pole dance - bardzo prosty uklad sali z miejscami w "podkowe" i sedziami z przodu. niestety w polowie ujec mam pana z PAPu ktoremu nie dalo sie przetluamczyc ze nie wlazi sie na schody po ktorych schodza uczestniczki.
dopiero interwencja organizatora troche goscia utemperowala.
w poznaniu jest taki jeden reporter znany z tego ze zawze wepchnie sie przed szereg - nawet jak wszyscy grzecznie stoja (a to czasem sie zdarza) to on sie i tak wcisnei ze swoim szeroki katem bo "on musi i jest z prasy". swoja droga szeroki kat to skaranie boskie fotografii reporterskiej - tyle ze nikt nie zwraca uwagi na sfotografowanych ufoludkow z wiekimi glowami bo malo kto ma pojecie o perspektywie i kompozycji.

przykaldow mozna by mnozyc wiele ... jedno jest pewne - na pewno nie bedzie lepiej :)

sokolnik
05-02-2013, 11:59
proponuje założyć klub ochrony fotografów polskich :) albo klub szanowania fotografów polskich :) Jak fotografowie sie nie szanuja wzajemie to jak inni maja szanowac fotografow? Problem jest ale gadaniem ze bedzie tylko gorzej niczego sie nie poprawi :) ja sie nie podejme bo jestem za chudy w uszach :)

JK
05-02-2013, 12:09
.... zawsze mzona takiego goscia utemperowac .....
Kiedyś widziałem takie "utemperowanie". Jeden taki "chamowaty grubasek" został skutecznie skarcony za to, że się rozpychał, właził w kadr, itp. W pewnym momencie inny kolega fotograf odkręcił palnik lampy do tyłu i gdy został kolejny raz popchniety przez jegomościa, nacisnął spust i walnął gościowi lampą po oczach z niewielkiej odległości. Pomogło. ;)

qooba
05-02-2013, 12:14
w poznaniu jest taki jeden reporter znany z tego ze zawze wepchnie sie przed szereg - nawet jak wszyscy grzecznie stoja (a to czasem sie zdarza) to on sie i tak wcisnei ze swoim szeroki katem bo "on musi i jest z prasy". swoja droga szeroki kat to skaranie boskie fotografii reporterskiej - tyle ze nikt nie zwraca uwagi na sfotografowanych ufoludkow z wiekimi glowami bo malo kto ma pojecie o perspektywie i kompozycji.

Doskonale wiem o kim mówisz :) I mam już na niego swój sposób, niestety dość wulgarny... ale działa :)
Co do samych koncertów, to są organizatorzy, którzy rozdają akredytacje na lewo i prawo, są tacy, którzy ograniczają się do konkretnych wydawców (dzienniki lokalne, rzadziej PAP), a są tacy jak wspomniani w tym wątku, którzy chcą foty za darmo. Na takich koncertach po prostu nie bywam, redakcja to rozumie i się ze mną absolutnie zgadza.
Organizator koncertu robi zwykle jakiś plakat z jednym zdjęciem i rozwiesza "na mieście". Wpuszczając normalnych fotoreporterów na (UWAGA!) JEDEN DO TRZECH pierwszych lub wskazanych utworów umożliwia zrobienie zdjęć, które później ukazują się w artykułach prasowych lub serwisach news. Korzyści dla obu stron. Ludzie wiedzą co się dzieje.
Normalny fotoreporter wynosi z koncertu kilkanaście dobrych zdjęć, z których drukowane jest jedno-dwa. W serwisie PAP pojawia się ich 8-10. I tyle, tylko tyle. Normalny, pracujący fotoreporter nie ma czasu ani ochoty siedzieć pod głośnikiem dłużej niż to jest konieczne.

Wpuszczanie bandy amatorów i wyłudzanie (IMHO) zdjęć jest po prostu głupotą i strzelaniem sobie w stopę. Artyści cierpią, widownia cierpi, zdjęcia jakie są każdy widzi...

sailor
05-02-2013, 12:55
proponuje założyć klub ochrony fotografów polskich :) albo klub szanowania fotografów polskich :)

trzeba by zmienic mentalnosc Polakow :) zeby zrozumieli ze wspolpracujac da sie wiecej osiagnac niz wlazac sobiena plecy :)


Jak fotografowie sie nie szanuja wzajemie to jak inni maja szanowac fotografow?

a to chyba nie tylko problem fotografow jest ... a co do mowienia o tym ... mozna mowic .. mozna nie mowic .. a mozna zaczac po prostu sie szanowac ..


Doskonale wiem o kim mówisz :) I mam już na niego swój sposób, niestety dość wulgarny... ale działa :)

moge sie tyko domysli ze to sposob "na nosa" :D


Normalny fotoreporter wynosi z koncertu kilkanaście dobrych zdjęć, z których drukowane jest jedno-dwa. W serwisie PAP pojawia się ich 8-10. I tyle, tylko tyle. Normalny, pracujący fotoreporter nie ma czasu ani ochoty siedzieć pod głośnikiem dłużej niż to jest konieczne.
Wpuszczanie bandy amatorów i wyłudzanie (IMHO) zdjęć jest po prostu głupotą i strzelaniem sobie w stopę. Artyści cierpią, widownia cierpi, zdjęcia jakie są każdy widzi...

wezykiem Jasiu wezykiem