PDA

Zobacz pełną wersję : Opóźnione przekazanie dzieła - jak liczyć odsetki



Aneko
16-11-2011, 22:07
Przekroczyłam o 15 dni termin oddania zdjęć, klientka powiedziała, że za każdy dzień zwłoki powinnam
obniżyć cenę dzieła (reportażu ślubnego) o 1%, czyli w tym przypadku obniżyć koszt pakietu o 15%.

Czy ktoś miał podobną sytuację lub wie jakie odsetki stosuje się w takim przypadku? Umowa została podpisana.

Bardzo proszę o pomoc.

Husky_
16-11-2011, 22:15
Niech poda podstawe wyliczenia tego 1% za dzień zwłoki.
http://blog.ifirma.pl/2010/05/odsetki-karne/
Sposób wyliczania
Wysokość odsetek ustawowych określa Minister Finansów, do wyliczenia stosuje się poniższy wzór lub kalkulatory odsetek ustawowych:

kwota główna x ilośc dni x 13%
———————————————– =
365

Aneko
16-11-2011, 22:19
I tak się liczy w przypadku kiedy ktoś mi wisi kasę. Ale czy w przypadku kiedy oddaję dzieło z opóźnieniem i ponoszę konsekwencję tego, też w ten sam sposób obliczam odsetki karne?

TOP67
16-11-2011, 22:22
Jeśli nie masz w umowie zapisanej innej stawki, to jak najbardziej ustawowe.

Michał Jędrak
16-11-2011, 22:28
Według mnie odsetki karne oblicza się według tego co jest zapisane w umowie. Jeśli nie ma nic w umowie, to raczej nie ma o czym gadać. Ja mam w umowie, że za każdy dzień zwłoki odliczam 50zł, jednak nie więcej niż 500zł, więc nawet gdyby się klient n to uparł, to strata nie jest jakoś mega bolesna. Najczęściej jednak, gdy się spóźniam z oddaniem zdjęć, informuję, że w ramach zadośćuczynienia dorzucę parę fotek i jeszcze nigdy nikt się nie uparł na kasę.

Nie wiem skąd klientka wzięła sobie ten 1%... A to wredota z niej :-) Powinnaś wrzucić jej zdjęcia do internetu i w ramach własnej wolności twórczej dorobić jej wąsy albo mocno pogrubić (liquify w PS rządzi).

Rafał_Sz
16-11-2011, 22:32
Współczuję panu młodemu. Ma prze...ne.

:)

Aneko
16-11-2011, 22:33
Klientka dostała za zwłokę gratisy w postaci: większa fotoksięga (miała być 25x25 dostała 30x30), dodatkowy album ze zdjęciami, 2xwięcej zdjęć na płycie niż w umowie. Niestety ona jak i jej matka sponsorka okazały się wrednymi babami..
Nie spodobały się klientce kolory i jasność zdjęć, kazała przyciemnić i zrobić bardziej żółte, więc tak zrobiłam.. A przy oddawaniu dzieła powiedziała że według ustawy 1% za dzień, ja nieświadoma i w tym monecie już mocno zestresowana
myślałam że takie są stawki w prawie cywilnym. Pewnie kasy już nie odzyskam ale jeśli to prawda że nie ma takiej stawki procentowej pojadę ją na forum ślubnym.

robin102
16-11-2011, 23:09
No, ale w czym problem. Fotograf zawalił, fotograf płaci. Te kilka stówek w plecy to nic przy tym co Ci nasmrodzić mogą. Klient ma zawsze racje :)
a jak jej nie ma to nich sie stosuje do regulaminu
http://www.witkacy.hg.pl/firma/regul.htm
wrzuć se w umowe paragraf nr. 3

Michał Jędrak
16-11-2011, 23:14
Ona już po ślubie, to pojechanie na nią na forach nic nie da. No chyba, że mąż będzie miał jej dosyć i się rozwiedzie.

Niestety popełniłaś błąd polegający na tym, że spieszyło Ci się do pieniędzy i do zakończenia sprawy. Gdyby mi klient powiedział przy odbiorze zdjęć, że chce jakichś tam ustawowych odsetek, to bym kulturalnie zapakował albumy do torby i powiedział, że przyjąłem do wiadomości ich postulaty i że spytam się znajomego prawnika czy faktycznie tak jest. No i pogdybajmy:

1. Baby miękną i mówią 'oj tam, no dobra, odpuśćmy sobie tę biurokrację' po czym płacą tyle ile trzeba. Jest to dość prawdopodobne zważywszy jakie ludzie robią oczy, gdy widzą fotoksiążki. Po prostu chcą je mieć już zaraz i tyle.

2. Baby są twarde jak kozie bobki i żegnają się po czym za parę dni mówisz, że o odsetkach karnych decyduje umowa a jeśli nie, to jakieś tam niskie odsetki (zgodnie z prawdą, którą pewnie w tym wątku poznamy). Wtedy już i tak masz straty spowodowane fotoksiążką i dodatkowym albumem, ale przynajmniej możesz drugi raz nagrać płytę z odpowiednią ilością zdjęć. Opcja prawdopodobna w drugiej kolejności.

3. Baby strzelają totalnego focha i nie chcą żadnych zdjęć. Wtedy masz wszystko 'w plecy' oprócz otrzymanej zaliczki, ale za to satysfakcja wszystko rekompensuje, bo para nie ma zdjęć ze ślubu. Opcja mało prawdopodobna, ale jakże budująca.


Niestety najgorsze jest to, że teraz te kobiety nie chwalą Ciebie pod niebiosa tylko wyzywają od złodziejek, bo skoro zeszłaś z ceny, to znaczy, że zdjęcia są warte mniej a cena wyjściowa to taka niby marża i kobiety są wściekłe, że nie poprosiły o obniżenie ceny o połowę. Czy od jakiegoś czasu nie pieką Cię uszy :-)

Ja mam dobry sposób na negocjację cen. Z resztą jest to stwierdzenie zupełnie zgodne z moimi przekonaniami. Ja nie negocjuję cen, bo cena końcowa to nie wartość zdjęć plus marża 'na wszelki wypadek', lecz sama, czysta wartość zdjęć. Nie ma marży, więc nie ma z czego opuszczać. Zamieniam często jakąś opcję z pakietu na inną (na przykład w największym pakiecie zamieniam sesję narzeczeńską na fotoksiążkę), ale cena jest bez zmian. Po prostu musisz od razu mówić ludziom, że cena dlatego jest taka atrakcyjna, gdyż jest to po prostu cena minimalna i dlatego nie ma negocjacji.

Niestety jak para młoda ma zdjęcia to otrzymasz od nich albo stwierdzenie 'możesz iść z tym do sądu', ale bardziej prawdopodobne wydaje mi się zdanie 'a teraz to nas pocałuj w d.'.

Aneko
16-11-2011, 23:29
Nie pomyślałam, byłam zdenerwowana tą całą sytuacją, klienta już od jakiegoś czasu dawała mi w kość. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie potrafiłam się zachować.
Nie zdawałam sobie sprawy ile odsetki mogą wynieść. Dodatkowo mamusia młodej oprócz kalkulatora dzierżyła jakąś gazetę, pomyślałam że może jakieś porady prawne.

Człowiek uczy się na błędach, po tym reportażu mam nauczkę na przyszłość. Wiem co już poprawić w umowie i co ustalać z klientem. Pierwszy raz klient skarży się na źle obrobione zdjęcia
i na wydłużony czas oczekiwania (który wynikł z mojej choroby etc.) I co najważniejsze wymusza obniżenie ceny.

Z tego co znalazłam na pewno mnie dotyczy kara umowna. W mojej umowie nie ma podanej wysokości kary.
Nigdzie niestety nie mogę znaleźć jaka jest w takim przypadku kara jeśli nie było jej wymienionej w umowie.

stock
16-11-2011, 23:29
jak nie masz innego zapisu w umowie to licz ustawowe. Czyli 13% w skali roku. Obniż jej cenę, skasuj jej nr tel, wymaż z pamięci :)

credka
16-11-2011, 23:34
Aneko, czy mogę z ciekawości zapytać jaki ustaliłaś sobie termin w umowie na oddanie zdjęć klientowi?

Aneko
16-11-2011, 23:52
40 dni od sesji plenerowej

Zdjęcia dałam na DVD (tyle ile w umowie) z opóźnieniem około 5-7 dniowym, następnego dnia dostałam info że są źle obrobione
i zaczęłam poprawiać.
Fotoksiążka przyszła z opóźnieniem (nawaliła firma która je wykonuje) i dostarczyłam ją razem z drugą płytą (2x więcej zdjęć obrobionych i poprawionych) i albumem standardowym z 15 dniowym opóźnieniem.

credka
17-11-2011, 00:12
Dzięki za odpowiedź. Moje 90 dni na oddanie materiału poraz kolejny zostało uzasadnione...
Po oddaniu materiału daj sobie termin na realizację ewentualnej reklamacji, bo to nie jest równoznaczne z opóźnieniem oddania materiału. To są dwa różne terminy.
W kwestii obrabiania zdjęć, czy zmieniłaś styl obróbki w stosunku do zdjęć, które pokazałaś im na spotkaniu przed podpisaniem umowy? Czy styl obróbki różnił się tak mocno od tego, który widzieli u Ciebie a potem podpisali zlecenie na taki sam? Trochę dziwnie to brzmi, kiedy klient żąda zmiany obróbki zdjęć i każe to zrobić pod siebie, wg własnego widzimisie.

Aneko
17-11-2011, 00:45
Rodzaj obróbki się nie zmienił, cześć moich zdjęć na stronie jest bardzo jasnych inne ciemniejsze.
Dla klientki zdjęcia były za jasne, prześwietlone, mało kolorów (okazało się że ona nie chce ich wywoływać tylko pokazywać na komputerze a wiadomo że na papierze generalnie wychodzą ciemniejsze)
Zarzuciła wręcz że część nie została obrobiona. Pytała czemu jedne są ok a inne za jasne, inne kolory.
Tłumaczenie jakie były warunki oświetleniowe (ciemny zielono żółty kościół, pomarańczowa sala), wykład o temperaturze barwowej, różnicy światła zastanego i błyskowego
nie przyniosło skutku. W odpowiedzi otrzymywałam tylko "no sorry, mówisz mi że wybrałam zły kościół, złą salę", "no sorry te zdjęcia się do niczego nie nadają".
Zdjęcia z pleneru narzeczeńskiego i ślubnego bardzo jej się podobały, chociaż do pleneru ślubnego miała jakieś zastrzeżenia, część zdjęć była robiona w Pałacu Poznańskiego w biegu.

Generalnie "dużo nerwów ją to kosztowało" i głównym problemem jest długi czas oczekiwania (15dni ponad umówione).

Na dniach biorę się za sporządzenie nowej umowy konsultując z prawnikiem aby sytuacja się nie powtórzyła i na pewno zwiększę termin oddania do co najmniej 60dni.
Pomyślę też jak zawrzeć w umowie punkt dotyczący reklamacji i kary w przypadku niewywiązania się w terminie - różnie może być (choroba, nieszczęście w rodzinie..)

credka
17-11-2011, 00:57
Ech, mogę tylko współczuć i całować swoich klientów po stopach, że są tacy wspaniali... Nie dla tego, że nie narzekają, bo owszem są czasem sugestie, czy dałoby radę to, czy tamto... ale zawsze jest to przyjacielska atmosfera, bardzo przyjemne spotkania i kupa śmiechu.

Umowę koniecznie popraw, zbierz wszystko, co przyjdzie Ci do głowy i spotkaj się z dobrym (kumatym) prawnikiem, niech pomoże w formułkach.
Życzę samych zadowolonych klientów na przyszłość!

RobertMiernik
17-11-2011, 01:09
Kara umowna jak sama nazwa wskazuje musi być zapisana w umowie, jeśli nie ma to nie ma czegoś takiego.

Co do odsetek, odsetki są od niezapłaconej należności, więc Ty im żadnych odsetek nie byłaś nigdy winna, jedyną konsekwencją niedotrzymania terminu _może_ być zapis w umowie (właśnie kara umowna). To, że im coś spuścisz po niedotrzymaniu terminu to Twoja dobra wola.

Dodatkowo: pisałaś, że nie podobała im się obróbka i kazały poprawiać, moim zdaniem, data pierwszego po/prze-kazania zdjęć to data dostarczenia, jeśli miały uwagi _możesz_ (nie musisz) wziąć je pod uwagę, ale jeśli pierwszy raz wyrobiłaś się w terminie, to uwzględniając ich _dodatkowe_ uwagi, nie możesz podlegać rygorowi tego samego terminu!

Tyle jeśli chodzi o kwestie obiektywne, niestety praktyka świadczenia usług wskazuje, że jeden niezadowolony klient to 100 którzy się o tym niedługo dowiedzą, więc rozsądne (albo wyjątkowo wredne - takich trzeba się w ogóle wystrzegać, ale to inna sprawa) spory trzeba rozwiązywać na korzyść klienta.

Doświadczenia się przydają - tylko tak się człowiek może czegoś nauczyć...

Michał Jędrak
17-11-2011, 01:13
Niestety trudno jest odpowiednio sprawnie zapisać termin oddania zdjęć, bo na długi czas oczekiwania wpływa wiele czynników.

Dasz sobie 90 dni od daty ślubu, ale co będzie gdy plener młodzi zechcą zrobić po 80 dniach? Ja miałem takich, co po roku robili...
Dasz sobie 90 dni od daty pleneru, ale co jeśli pleneru nie ma w ogóle?
Dasz sobie 90 dni od ostatniej sesji, ale co jeśli młodzi będą zwlekali z wyborem/akceptacją zdjęć czy fotoksiążki. Miałem takich, którym wybór zdjęć z wglądówek zajął 7 miesięcy (serio!)

Spójrzmy na chronologię od góry do dołu.


1. Ślub & wesele
2. Plener
3. Odbitki
4. Fotoksiążka
5. Ewentualnie jakieś inne gadgety jak slideshow

Pomiędzy każdy z tych punktów trzeba wstawić termin dla fotografa, jak i termin dla klienta, przynajmniej mi się nie udało tego zrobić prościej:


1. Ślub & wesele
- 10 dni na wglądówki ze ślubu
- klienci mają 14 dni na wybór zdjęć, a jak nie to ja to robię za nich.
2. Plener
- 7 dni na wglądówki z pleneru
- klienci mają 14 dni na wybór zdjęć, a jak nie to ja to robię za nich.
3. Odbitki
- 7 dni na wykonanie odbitek
4. Fotoksiążka
- 7 dni na wykonanie projektu fotoksiążki
- klienci mają 7 dni na akceptację i wprowadzenie zmian
5. Ewentualnie jakieś inne gadgety jak slideshow
- 10 dni na ostateczne zlecenie zaakceptowanych odbitek, fotoksiążki i innych materiałów
- klienci mają 14 dni na odbiór dzieła, jeśli termin minie to mają obowiązek przelania pieniędzy a dzieło odbierają dowolnie później.

Niestety każdy etap musi mieć osobne terminy dla obydwu stron, bo opieszałość młodych nie może wpływać negatywnie na Twoje zobowiązania. Jak na turniejach szachowych: robisz ruch i stukasz w stoper :-)

Jeśli Ci się uda to napisać jakoś zwięźle, to daj znać, bo ja musiałem to rozbić podobnie jak powyżej. Jest to jasne, ale mogłoby być krótsze.

marekb
17-11-2011, 01:21
jeśli nie ma kary zapisanej w umowie to jej nie ma.

Michał Jędrak
17-11-2011, 01:36
...niestety praktyka świadczenia usług wskazuje, że jeden niezadowolony klient to 100 którzy się o tym niedługo dowiedzą...

Albo trzeba się nauczyć odmawiać ludziom, bo przecież po większości widać już na pierwszej rozmowie, czy są w porządku, czy może mają muchy w nosie. Ja sam jestem bardzo ugodowy: taki typ człowieka, który mówi, że jakoś to będzie. Jednak w tym roku trafili mi się pewni klienci, którzy byli bardzo mili i kulturalni, ale już na wstępie dostałem tak niby pół żartem informację, że skoro za jakąś usługę biorę 2500zł (już nie pamiętam, który pakiet brali), to pewnie oznacza to, że zdjęcia zrobię za 1800zł. Nie śmieszył mnie dowcip, ale spotkanie trwało nadal i wyjaśniłem, że cena za zdjęcia nie odzwierciedla mojej pracy fizycznej lecz przede wszystkim wynika z mojego doświadczenia, estetyki, poczucia odpowiedzialności za niespapranie niepowtarzalnej chwili itd... Temat był tak jakby zamknięty, chociaż były drobne zmiany cen i zawartości pakietu. Klienci zabrali umowę do ewentualnego wypełnienia w domu i podpisania. Umowę dostałem w miarę szybko, ale parę punktów było przekreślonych, oto one w skrócie:

- przekreślono to, że zamawiający zezwala na umieszczenie zdjęć w moim portfolio. Przebolałem to, bo zdjęcia ślubne mogę w każdej chwili wykonać z parą modeli i nie ma problemu

- przekreślono punkt, że zdjęcia są chronione prawem autorskim i zabrania się ich przerabiania, udostępniania podmiotom gospodarczym lub wykorzystywania w celach komercyjnych. No i to mi się wydało podejrzane i nadal nie wiem co klientami kierowało.

- na koniec dopisano ręcznie do umowy punkt mówiący, że z dniem zawarcia (uwaga, zawarcia!) umowy klient staje się jedynym dysponentem autorskich praw majątkowych do zdjęcia.... Hmmmmm.

Nawet nie wnikałem o co chodzi, ale gdy otrzymałem telefon potwierdzający maila, to odpowiedziałem szczerze, że obawiam się trudnej współpracy, więc nie chcę wykonywać dla nich zdjęć. Stwierdziłem, że szukają kogoś o wiele tańszego, skoro było tyle aluzji co do ceny i też kogoś, kto będzie zupełnie ignorował kwestie swoich własnych praw. Klienci mieli mieć ten ślub chyba za miesiąc, ale ja wolałem mieć dzień wolny niż narobić sobie problemów. Zdziwienie w słuchawce było chyba spore, ale musiałem to zrobić dla własnego dobra.

Od tej pory wolę mieć 3 śluby rocznie i święty spokój niż zasuwać hurtowo i martwić się o kolejne dziwne pomysły klientów, czego i Wam życzę. Idę spać, bo sporo napisałem :-)

credka
17-11-2011, 11:27
Michale, tylko jedna taka para Ci się trafiła?
Pierwsza moja para za zwrot kosztów i zdjęcia do PF zrobiła mnie w balona, umowę podpisaliśmy na tydzień przed terminem, bo tylko ona przychodziła na spotkania, spotkań w końcu było kilka, bo on ciągle miał jakieś uwagi do informacji, jakie ona po spotkaniu mu przekazywała... długo by opowiadać. Umowy miałam w końcu nie podpisywać, bo on w końcu uznał, że nie chce się pokazać w necie. Zrobiłam jednak z dobrego (zbyt dobrego) serca, bo było mi babeczki szkoda, była trochę jak między młotem...
Zdjęcia dostali, on pomarudził, że nie ma kogoś tam na zdjęciu (w umowie miał zapis, że nie gwarantuję zdjęć wszystkim gościom), chociaż jak wspomniałam nie był ani na jednym naszym spotkaniu, a jedyne co zrobił, to podpisał umowę i poszedł na swój ślub... Jego rozmowa ze mną odbywała się głównie przez jego żonę :D

Potem zdarzyło się kilka par, które zaczęły mi tworzyć nową umowę nakazując (!) umieścić ich warunki, a także masę punktów z kodeksu, wszelkie przepisy prawne itd... Krótko mówiąc, miałam wykonać pracę sługusa na ich warunkach, zrobić taniej, bo zawsze przecież się negocjuje, bo to taki zwyczaj (?), oddać więcej zdjęć, tak w prezencie, ale przede wszystkim oni płacąc za zdjęcia rozumieją, że nabywają wszelkie prawa do nich! :|
Na koniec, ja nie koniecznie miałam gwarancję, że umieszczę swoje zdjęcia na stronie, ale o tym będą wiedzieli jak zobaczą zdjęcia...
Przy pierwszych tego typu rozmowach długo zastanawiałam się co i jak zrobić, jak to zorganizować, żeby praca była przyjemnością... Wyjście za każdym razem znajdowałam tylko jedno - grzecznie podziękować za spotkanie i życzyć wszystkiego dobrego, a umowę podpisać z parą szanującą moją pracę i prawa.

Ostatnio pewien ktoś szukając tu fotera na swój ślub napisał do mnie maila z zapytaniem, a potem podał ogłoszenie na naszym forum - miał podobne problemy jak wyżej (chciał wszelkich praw dla siebie, standardowa umowa była dla niego nie do akceptacji, itd.), o czym w ogłoszeniu zapomniał wspomnieć i pytał ludzi o przesłanie mu umowy, bo chce się najpierw upewnić, czy spełni się jego warunki...

Wracając do Aneko, pisała wcześniej, że odbyła się sesja narzeczeńska i współpraca była ok. Skąd więc tak nagła zmiana w ich zachowaniu?

stock
17-11-2011, 11:40
Niestety trudno jest odpowiednio sprawnie zapisać termin oddania zdjęć, bo na długi czas oczekiwania wpływa wiele czynników.

Dasz sobie 90 dni od daty ślubu, ale co będzie gdy plener młodzi zechcą zrobić po 80 dniach? Ja miałem takich, co po roku robili...
Dasz sobie 90 dni od daty pleneru, ale co jeśli pleneru nie ma w ogóle?
Dasz sobie 90 dni od ostatniej sesji, ale co jeśli młodzi będą zwlekali z wyborem/akceptacją zdjęć czy fotoksiążki. Miałem takich, którym wybór zdjęć z wglądówek zajął 7 miesięcy (serio!)

Spójrzmy na chronologię od góry do dołu.



Pomiędzy każdy z tych punktów trzeba wstawić termin dla fotografa, jak i termin dla klienta, przynajmniej mi się nie udało tego zrobić prościej:



Niestety każdy etap musi mieć osobne terminy dla obydwu stron, bo opieszałość młodych nie może wpływać negatywnie na Twoje zobowiązania. Jak na turniejach szachowych: robisz ruch i stukasz w stoper :-)

Jeśli Ci się uda to napisać jakoś zwięźle, to daj znać, bo ja musiałem to rozbić podobnie jak powyżej. Jest to jasne, ale mogłoby być krótsze.

jaki zorganizowany :) Ja wpisałem 45 dni od ostatniego "pstryk". Czyli z reguły plenerowego :) Nigdy nie wysyłam wgladówek. Widze się z młodymi na plenerku i następnym razem przy przekazaniu albumu i wszystkich materiałów. Nie wysyłam fotek do akceptacji, nie wybieram z młodymi - uważam to za zupełnie zbedne. Poza tym młodzi z reguły sa marudni, męczący, niezdecydowani i przeglądanie z nimi zdjęć to dla mnie udręka. Może brutalnie - ale tak jest.

RobertMiernik
17-11-2011, 11:40
Każda negocjacja umowy powinna się wiązać z negocjacją ceny, jeśli coś dajesz, powinieneś coś wziąć i to dla zasady, nie dlatego, że to co skreślili (dopisali) jest bardzo ważne...

Pozwalając zmieniać umowę jak leci bez równoważenia tego dajecie sygnał podobny do dawania 'rabatów' - Tak, zaproponowałem coś (cenę, umowę) ale to co robię jest tak na prawdę mniej warte.

A co do 'awanturujących się' macie racje, najlepiej nauczyć się szybko wykrywać taki przypadek i jeśli ma się taki komfort po prostu sobie ich darować...

zdyboo
17-11-2011, 11:59
Tak obserwuję, tu i w "Fotografia - tematy ogólne" Wasze zmagania z klientami i jedno co mnie zastanawia. Dlaczego nie traktujecie kotletów jak zleconej roboty. Zrobić, oddać i zapomnieć. Cały czas piszecie o prawach fotografa, a przypominam, że własnym wizerunkiem ma prawo dysponować każdy wedle własnego widzimisię. Tylko proszę nie piszcie, że to dlatego, że ma być nietypowo, innowacyjnie i w ogóle super duper, że wkładacie całe serce w każde zlecenie itp. Firmę się zakłada dlatego, żeby mieć na codzienny kieliszek chleba, reszta jest fakultatywna. Artystycznie się można realizować na wiele sposobów, skoro kotlety to taki problem, to po co sobie robić stres. Nie wiem co jest skomplikowanego w tym, żeby zrozumieć, że jeśli ktoś nie chce prezentować swojej facjaty na stronie w Waszym portfolio, to należy to uszanować, a nie z miejsca uznawać za trudnego klienta.
Dziwicie się chęciom negocjacji ceny czy też próbom jej obniżania, przecież robicie to samo tylko od drugiej strony. To biznes, a w nim wiadomo, jak ma się miękkie serce, to wypada mieć przynajmniej twardą dupę.

credka
17-11-2011, 12:11
zbydoo, chyba nie wszystko co przeczytałeś, zrozumiałeś... ;)
Zgodnie z Twoją prośbą nie napiszę, że wkładam całe serce - tylko dlatego, że prosisz.
Jeżeli miałabym traktować to tylko jako zleconą robotę, to wróciłabym na etat. Gdyby nie trzeba było, nie zakładałabym firmy, ale chcę robić, to co robię, co lubię, a nasze prawo nakazuje... lubię spać spokojnie.
"skoro kotlety to taki problem" - jaki problem? Dla mnie przeciwnie, podpisana umowa jak dotąd to 100% fajnej współpracy. No pomijając może minimalne możliwe do zdarzenia dylematy, jak np. czy zostać godzinę dłużej gratis, bo Młodzi proszą... Żaden to problem dla utrzymania mojej pracy.

Zgoda na publikację wizerunku jest zależna od klienta w każdej chwili - absolutnie ma do tego prawo. Pomyśl jednak, jak czuje się początkujący foto, który zgadza się wykonać zdjęcia m.in. w zamian za zgodę na publikację, bo chciałby pokazać swój pierwszy materiał kolejnej parze, a tu lipa. Nie ma zgody, chociaż wcześniej była.
Dziś jest mi to bez różnicy, czy klient wyrazi zgodę, czy jej nie wyrazi. Dziś zdjęcia robię na większym luzie.

RobertMiernik
17-11-2011, 12:19
Ale nikt się nie dziwi, to normalna praktyka, nie tylko w fotografii, ale właśnie dlatego, że jest to biznes, trzeba wiedzieć jak sobie z tym 'radzić'.

Te tematy pojawiają się właśnie dlatego, że to jest biznes, dla twojej firmy zyskiem jest nie tylko kwota uzgodniona za zdjęcia, ale też (bardzo ważne!) jest choćby portfolio, z którego klient rezygnując pozbawia cię reklamy - biznes iz biznes, trzeba wiedzieć jak się zachować.

Ta sama rozmowa na forum właścicieli warsztatów samochodowych nie byłaby czymś dziwnym?

RobertMiernik
17-11-2011, 12:21
Zgoda na publikację wizerunku jest zależna od klienta w każdej chwili - absolutnie ma do tego prawo. Pomyśl jednak, jak czuje się początkujący foto, który zgadza się wykonać zdjęcia m.in. w zamian za zgodę na publikację, bo chciałby pokazać swój pierwszy materiał kolejnej parze, a tu lipa. Nie ma zgody, chociaż wcześniej była.


To nie jest prawda, podpisana umowa w której jest zgoda, jest ostateczna, nie może sobie klient odwołać bo się rozmyślił.
Co by było gdyby modelki sobie odwoływały zgody?...

zdyboo
17-11-2011, 12:26
zbydoo, chyba nie wszystko co przeczytałeś, zrozumiałeś... ;)

To jest niewykluczone. ;)


jak czuje się początkujący foto, który zgadza się wykonać zdjęcia m.in. w zamian za zgodę na publikację, bo chciałby pokazać swój pierwszy materiał kolejnej parze, a tu lipa. Nie ma zgody, chociaż wcześniej była.
Dziś jest mi to bez różnicy, czy klient wyrazi zgodę, czy jej nie wyrazi. Dziś zdjęcia robię na większym luzie.

Czuje się wyrolowany, jednakże winę za to sam ponosi. Nawet świeżak startujący w zawodzie powinien mieć świadomość jak wygląda sprawa z wizerunkiem, a skoro jednak klienci do niego trafili, to znaczy, że jakiś tam dorobek posiada. Tak na logikę biorąc sprawę. ;)


To nie jest prawda, podpisana umowa w której jest zgoda, jest ostateczna, nie może sobie klient odwołać bo się rozmyślił.

Mylisz się. Było o tym nie raz, były przykłady ludków z forum. Ewentualne odwołanie zgody modelki załatwia się karami umownymi. Był przykład Maryli Rodowicz i jakiejś reklamy.

RobertMiernik
17-11-2011, 12:42
Załatwia się gignatycznymi karami i pokryciem wszystkich kosztów a jak ktoś ma dobrego adwokata to i utraconych zysków czyli sądem - miałem na myśli rozwiązania mniej drastyczne, ale w takim ujęciu, oczywiście tak, ze wszystkiego się można wycofać, jeśli nie bierze się pod uwagę konsekwencji.

bognik
17-11-2011, 13:59
Fotograf z mojego miasta ma sprawę w sądzie, bo młodzi go oskarżyli o umieszczenie ich wizerunku na jego stronie bez ich zgody. Facet nie spisał z nimi umowy, bo to rodzina czy jacyś znajomi. Jego syn wykonał dla nich dodatkowo gratis film ze ślubu, a oni mu takie coś robią ... Podobno wcześniej zgodzili się na umieszczenie ich zdjęć ze ślubu w Internecie. Fotograf wstawił je na stronę i kilka dni później dostał pismo od ich adwokata. Młodzi nawet nie powiedzieli fotografowi, że ma te zdjęcia usunąć. Od razu chcą odszkodowania w kwocie taką, jaką zapłacili za zdjęcia. Ja natomiast miałam kiedyś sytuację, że młodzi wzięli poglądówki, zapłacili grosze jako zaliczkę, a potem kontakt z nimi się urwał. Dodzwoniłam się do matki młodej, bo chciałam im przekazać większe zdjęcia oraz oczekiwałam zapłaty. Usłyszałam, że to ja powinnam im zapłacić za obiad który zjadłam ;)

credka
17-11-2011, 14:04
:shock: Co prawda, wiele dziwnych przypadków poznałam, ale wciąż pomysły ludzi mnie szokują...
Z urwaniem kontaktu po otrzymaniu poglądówek to nawet popularne. Z drugiej strony foto też tak działają, że w umowie dadzą tylko ilość zdjęć, a nie rozmiar, potem oddają same miniatury na CD, z których nijak zdjęcia nie wstawisz do albumu, a za większy rozmiar płać i płacz...

bognik
17-11-2011, 14:11
Też prawda. Ktoś tu na forum opisywał taki przypadek z fotografem. Jednak zdecydowanie częściej to młodzi cwaniakują ... Tym ''moim młodym'' widocznie wystarczyły miniaturki (do dzisiaj jestem w szoku). Pewnie na naszą-klasę i tyle ... Ja nic nie wywalczyłam, bo nie spisałam umowy. Młoda była kuzynką mojej koleżanki. Teraz z każdym spisuję umowę.

robin102
17-11-2011, 14:18
Na dniach biorę się za sporządzenie nowej umowy konsultując z prawnikiem aby sytuacja się nie powtórzyła i na pewno zwiększę termin oddania do co najmniej 60dni.
Zwiększ do 90 dni, serio. Credka zwiekszyła, a też się dziwiła po co na co i że to nie uczciwe ;) ;) ;)
No i warto aby w umowie były takie zapisy, szczególnie zwróć uwagę na punkt 3

1.Zamawiający oświadcza, że zapoznał się z portfolio fotografa oraz akceptuje jego wizję wykonywanych zdjęć wraz z autorską obróbką. Stosunek zdjęć czarno-białych do kolorowych może wynosić: 50 / 50.

2. Autorska edycja zdjęć (obróbka) z uwagi na reportażowy charakter utworu fotograficznego nie obejmuje takich operacji jak usuwanie postaci, usuwanie przedmiotów, dodawanie przedmiotów i postaci, np. „zmiany” obuwia osobom na zdjęciach, odzieży, „otwieranie” zamkniętych oczu i innych czynności z zakresu grafiki komputerowej.

3. Z uwagi na wiele czynników mających wpływ na realizację reportażu (miejsce, pogoda, oświetlenie, przebieg uroczystości), zdjęcia, które otrzyma Zamawiający mogą się różnić jakością od tych prezentowanych w portfolio Wykonawcy.

punkt drugi dodałem po doświadczeniu z pewnym upartym Młodym który do mnie 2 tygodnie po plenerze zadzwonił, że się kapnął, iż nie w tych butach był co planował, normalnie się rozczuliłem wtedy :)


:smile: Nigdy nie wysyłam wgladówek. Widze się z młodymi na plenerku i następnym razem przy przekazaniu albumu i wszystkich materiałów. Nie wysyłam fotek do akceptacji, nie wybieram z młodymi - uważam to za zupełnie zbedne.
dokładnie, tak powinno być

credka
17-11-2011, 14:27
Zwiększ do 90 dni, serio. Credka zwiekszyła, a też się dziwiła po co na co i że to nie uczciwe ;) ;) ;)
Tak? :o :D No patrz pan, jak wiele można się dobrego nauczyć od kolegów ;) Faktycznie na początku miałam chyba 30 dni, chciałam być nadgorliwa... Niestety mój schemat pracy nie pozwala mi na takie ryzyko. Wciąż mocno dogadzam klientom z wyborem i dogadywaniem, tak by i oni mieli swoje zdanie, ale dobro jest dla obu stron.

Pozostałe punkty bardzo ładnie wykładają kawę na ławę. Szczególnie pkt 2. mi brakowało i jeśli pozwolisz, to i ja skorzystam i odświeżę nieco wersję swojej umowy ;)

robin102
17-11-2011, 14:36
Wciąż mocno dogadzam klientom z wyborem i dogadywaniem, tak by i oni mieli swoje zdanie, ale dobro jest dla obu stron.
Ależ proszę bardzo korzystaj, korzystaj tylko obiecaj, że za dwa lata jak dojdziesz do wniosku, że klient jak ma mniejszy wybór to dla Ciebie i przede wszystkim dla Niego lepiej to postawiasz piwo :)
Jeden rodzaj, albumu, w jednym słusznym brązowym kolorze, żadnego wybierania do niego zdjeć przez PM, jeden kolor kart, czyli czarne :mrgreen:
--------------
tu masz jeszcze coś przydatnego, tylko ubierz w swoje ładniejsze słowa bo to nie jest za zgrabnie napisane ;)

5. Wykonawca poinformował Zamawiającego, w jaki sposób pracuje. Utwór ma charakter reportażu fotograficznego. Wykonawca nie wykonuje zdjęć podczas posiłków czy zdjęć stanowiących tzw." listą obecności gości”. Wykonawca z racji przebiegu i charakteru reportażu nie gwarantuje, że każda z osób obecnych na uroczystości zostanie uwieczniona na zdjęciu.

credka
17-11-2011, 14:43
Przyznałabym to już dawno i ostatnio o tym rozmawialiśmy... Jedno i drugie ma za i przeciw :) U mnie coraz częściej jest tak, że wybierane są 2 wzory albumów i tylko sporadycznie jakieś "oryginalne" kolory. Ze zdjęciami sprawa jest nieco trudniejsza. Ja nie znam ludzi na weselu (ich ważności dla PM) i ten wybór zostawiam PM. Już notorycznie jest tak, że zdjęcia ludzi, które ja wybrałam do albumu, są dla PM zupełnie nieistotne, a tych ludzi nawet nie znają :D Jaki jest sens umieścić komuś ładne/ fajne zdjęcia obcych ludzi?
Często jest też tak, że PM pewnych ujęć po prostu nie chce, więc zamiast wyrywać fotki z albumu, wolę przyjemnie z nimi porozumieć się w wyborze przed wywołaniem. Nieraz pozwala to zaoszczędzić niepotrzebnych nerwów o jakich niektórzy tu piszą...

alkor78
17-11-2011, 14:43
Tak, po sezonie trzeba to wszystko raz jeszcze przemyśleć :)

strebor
17-11-2011, 14:57
A ja przedstawiam młodym wybrane zdjęcia do albumu ew projekt książki i pokazuję resztę przygotowanych zdjęć żeby zobaczyli czy nie ma wśród nich jakiegoś istotnego ze względu na ważność osób i jak do tej pory jak widzą całość repo nie zdarzyły się podmiany. Zresztą przez te parę godzin wesela łatwo wypatrzeć ważne osoby dla młodych

credka
17-11-2011, 14:59
Zresztą przez te parę godzin wesela łatwo wypatrzeć ważne osoby dla młodych
Chcę do Ciebie na warsztaty! :D Ja ciągle tego nie potrafię...

strebor
17-11-2011, 15:13
:) ja w niedziele jak zgrywam foty na kompa, to staram się na świeżo oflagować sobie takie istotne klatki, nawet bez zastanawiania się czy będą się nadawały, od po prostu wyglądało na istotną sytuację/ osobę.
A takie pokazanie to chyba dobra zagrywka psychologiczna, jak widzą ułożoną całość i przebrną przez te powiedzmy 80 fot to są happy i już im się nie chce zastanawiać nad wyborem z reszty.

A na warsztaty to ja chcę do Ciebie :) jak będziesz miała zlecenie w Łodzi chętnie torbę ponoszę ;)

credka
17-11-2011, 15:19
Niestety, nie mam torby :mrgreen:
W Wawie i w Łodzi z paroma ludkami już się umawiamy na wspólne pofocenie ślubniaka... tak tak, kiedy czasu więcej takie spotkanko inaczej ;)
Mamy chyba innych klientów, bo moi po zobaczeniu najpierw wybranych przeze mnie zdjęć, niecierpliwią się, by obejrzeć resztę... ot, ciekawość ludzka ;) Precyzując - większość zdjęć wybrana przeze mnie do albumu zostaje, ale w przypadku gości weselnych to jednak jest do akceptacji.

strebor
17-11-2011, 15:26
A widzisz dajesz im czas na rozmyślania, ja daję od razu wybrane i "resztę", lookną sobie te 80-100 fotek z albumu to resztę już oglądają chyba z mniejszym nastawieniem na zmiany w albumie tylko żeby oglądnąć, a może do tej pory miałem fart i trafiałem z wyborem.

alkor78
17-11-2011, 16:45
My fotografujący widzimy to często inaczej niż PM, zwłaszcza jeśli chodzi o to co ważne, nie wiem czy można nazwać to fartem.

jarmer
17-11-2011, 20:27
Wracając do koleżanki i jej "upierd...." (czytaj. ciężkiej ;-) ) klientki ja bym odpuścił dał jej satysfakcję i opuścił 15%, bo stracony i niezadowolony klient więcej nam nabruździ i możemy więcej stracić jak te 15% zysku. Potraktował bym to jako "szkolenie" i na drugi raz zmienił umowę i starał się zabezpieczyć na przyszłość.

Ja przez ponad 10 lat pracy z klientami mam zdanie takie, że cześć klientów się targuje, bezwzględny na to czy usługa kosztuje 200 zł czy 2000zł. Oni mają naturę "Araba" i się targują, więc raczej trzeba do usługi dodać 20%, aby można było zejść z ceny, wtedy klient jest usatysfakcjonowany., że coś utargował.

Taki jest moje zdanie.
Pozdrawiam

Aneko
18-11-2011, 14:41
credka, też nie wiem skąd ta zmiana.. Plener narzeczeński (gratisowy oczywiście) bardzo im się podobał, i jakoś dziwne że jasnej poświaty/prześwietleń nie widzieli. To samo na zdjęciach próbnych które dostali kilka dni po plenerze ślubnym i ślubie.
Nie wyczułam szykujących się problemów rok temu podczas podpisywania umowy, kaprysy młodej dotarły do mnie dopiero tuż przed ślubem i zaraz po. A to że w kieckę się nie mieści, że bukiet nie taki jak zamawiała, że kamerzysta nie nakręcił czegoś..

Dziękuję za rady odnośnie umowy, na pewno skorzystam. Umowy podpisane w tym roku, na pewno uaktualnię, nigdy nie wiadomo czy sytuacja się nie powtórzy. Trudnych klientów staram się unikać; cen nie zbijam, ci co najmniej płacą - najwięcej wymagają.

Do tej pory klientka nie udzieliła mi informacji na jakiej podstawie została wyliczona kara w wysokości 1% za każdy dzień zwłoki. :)

Wszystkim fotografom życzę zadowolonych klientów :)

credka
18-11-2011, 15:03
kaprysy młodej dotarły do mnie dopiero tuż przed ślubem i zaraz po. A to że w kieckę się nie mieści, że bukiet nie taki jak zamawiała, że kamerzysta nie nakręcił czegoś...
Wszystkie znaki na niebie wskazują, że zaciążyła ;)


cen nie zbijam, ci co najmniej płacą - najwięcej wymagają.
Najczęściej tak właśnie jest :)


Do tej pory klientka nie udzieliła mi informacji na jakiej podstawie została wyliczona kara w wysokości 1% za każdy dzień zwłoki. :)
I dlatego nie przejmowałabym się jakoś specjalnie sprawą.

robin102
18-11-2011, 18:34
.. Plener narzeczeński (gratisowy oczywiście) bardzo im się podobał, i jakoś dziwne że jasnej poświaty/prześwietleń nie widzieli. To samo na zdjęciach próbnych które dostali kilka dni po plenerze ślubnym i ślubie.:)
Najprawdopodobniej w rodzinie, albo wśród znajomych maja fotografa ślubnego, albo i trzech bo teraz już innych nie ma :( Ten przysłużny oblukał, pocmokał, podrapał się po głowie i orzekł, że zdjęcia sa z du.. i one by je zrobił lepiej i to za połowę ceny. Niestety to bardzo powszechne zjawisko z którym nie ma nawet jak się zmagać. W tym sezonie 3 tygodnie po oddaniu materiału Młody do mnie pisał maila czemu po wyjściu z koscioła robiłem na życzeniach zdjęcia na ISO 1000. Odpisałem grzecznie, że w jednym z korpusów nie zmniejszyłem czułości od razu i kilka fot tak poszło co im zupełnie nie zaszkodziło ( kocham za to D700 :)) . Sam do exifa nigdy by nie zajrzał, ale ktoś człowiekowi pomógł. Od tamtej pory wycinam exiki ze zdjęć końcowych przekazywanych ludziom.
Nie róbmy sobie wzajemnie takich rzeczy i nie psujmy radości Nowożeńcom z pamiątki.

manfred
18-11-2011, 19:44
Od tamtej pory wycinam exiki ze zdjęć końcowych przekazywanych ludziom.


Jak to zrobić szybko i masowo?

robin102
18-11-2011, 20:00
Używam LR więc robię tak:
Zaznaczam zdjęcia do exportu, naduszam ;) klawisz EXPORT potem w zakładce METADANE zaznaczam minimalizuj osadzone metadane i pliki wyskakujące z LR nie maja już exifki :).
w PS nie wiem jak to zdziałać.

mateo912
18-11-2011, 20:01
Jak to zrobić szybko i masowo?

http://www.tylkoprogramy.pl/exifstripper.php

manfred
18-11-2011, 20:08
Ups mateo ale program wypluwa plik który w niczym nie można go otworzyć

credka
18-11-2011, 20:51
Podobno w Infranie się da, ale ja nie sprawdzałam.

Aneko
18-11-2011, 21:35
Poradziłam się prawnika i sprawa wygląda tak:
odsetki ustawodawcze dotyczą opóźnień w zapłacie, a nie przekazania dzieła.
O ile w umowie nie ma podanej kwoty kary umownej nic się zleceniodawcy nie należy. Klient może nam założyć sprawę w sądzie i musi dowieźć własnych strat, sąd wtedy osądzi karę, lub nie.
Zainteresowanych tematem odsyłam do prawnika :)

robin102
18-11-2011, 21:57
Aneko, na udry nie idź, nie warto. Rozstań się po zgodzie, na ich warunkach i zapomnij.


Podobno w Infranie się da, ale ja nie sprawdzałam.
Ale w Lajtrumie jest to bajecznie proste i nie ingeruje w pliki.

credka
18-11-2011, 21:58
Czyli klientka próbuje wyłudzić pieniądze? Niech sprawę zakłada, jeszcze Ci odszkodowanie sama zapłaci :D

Aneko, mamy 2 słowa: dowieść (od udowodnić) i dowieźć (od dostarczyć) ;)

Aneko
18-11-2011, 22:53
Sorki za pisownie, mnie się od razu ciśnienie podnosi.

Ponieważ sama klientka ze mną rozmawiać chyba nie chciała, podała nr do mamy musiałam z nią pogadać.
Chciałam wyjaśnić sprawę i uświadomić obie panie że kara jest nieadekwatna i nie jest poparta żadnym artykułem.
Że owszem mogę im inaczej zadośćuczynić, ale chciałabym o zapłacenie całości, dziewczyna ma się zastanowić nad tym.
Fotoksiążki powiększonej nie uznaje jako zadośćuczynienie i wyjaśnianie nie skutkuje, albumu dodatkowego nagle nie chce a że zdjęć dostała 700 a nie 300
to też nie jej sprawa. Bo w umowie jest minimum 300 a nie ma górnej granicy.

Generalnie rozmowa z matką nie miała sensu, kwotę 1% wzięła sobie z kosmosu ("tak się przyjęło"), wielce oburzona rzuciła słuchawką.

Czy sobie sprawę daruję czy nie, i tak obsmarują mnie w sieci.

Apeluję tylko do fotografów, dla waszego dobra, poprawcie umowy!

Może razem zrobimy jakiś wzór. Każdy wpada na inny pomysł, każdy ma inne doświadczenia z klientami.
Nie dajmy się robić w konia.

Tak jeszcze odnośnie rozmowy z mamą..
"ośmieszyłam ją przed całą rodziną", "ktoś inny w rodzinie już dawno zdjęcia dostał", "fotografowie oddają zdjęcia w ciągu maksymalnie 30dni" :)
Że "zdjęcia robiłam jak słup soli" w kościele (z 1 miejsca) - co jest nieprawdą (a jeśli tak to mogła podejść i powiedzieć).
Że gdyby nie jej obecność podczas pleneru to ona nie wie jak by to wszystko wyglądało, że welonu nie poprawiłam... 0_o

bognik
18-11-2011, 22:57
Też miałam do czynienia z taką chorą rodziną. Nikomu tego nie życzę. A co do napisania wspólnej umowy, to jestem za :D

m-a-r
18-11-2011, 23:20
Do zleceń ślubnych można podejść bez stresu pod warunkiem, że:
1. Przed ślubem bierze się odpowiednio wysoką zaliczkę np. 30-50% w zależności od wartości zlecenia.
2. po ślubie przekazuje się małe miniaturki (mój brat od fotografa dostał miniaturki 350 px na dłuższym boku) z watermarkiem z których klient wybiera fotki.
3. Informuje się klienta, że na wybór zdjęć ma xx czasu a po upływie czasu uznaje się umowę za zerwaną z winy klienta i zaliczka nie będzie zwracana.
4. Nie należy klientowi nadskakiwać Jeśli idzie się klientowi za bardzo na rękę to traci szacunek do wykonawcy. Trzeba rozmawiać krótko i stanowczo., trzeba być pewnym siebie i nie dawać klientowi zbyt dużo możliwości wyboru.
5. nigdy nie przekazuje się zdjęć w wysokiej rozdzielczości przed zaksięgowaniem wpłaty na koncie. Jak klient dostanie zdjęcia to nie ma już powodu by za nie płacić.
6. Tak jak już niektórzy wspomnieli, zapis w umowie "zamawiający oświadcza, że zna portoflio wykonawcy i akceptuje jakościowy i techniczny poziom prac" - to ratuje przed sytuacją, gdy klient mówi, że zdjęcia mu się nie podobają bo np. ISO 1000 było lub kolorek nie taki

I na koniec ważna uwaga, którą już ktoś tu podał: klient, który płaci najmniej - wybrzydza najwięcej.

cheyenne
18-11-2011, 23:40
Nie należy klientowi nadskakiwać Jeśli idzie się klientowi za bardzo na rękę to traci szacunek do wykonawcy. Trzeba rozmawiać krótko i stanowczo., trzeba być pewnym siebie i nie dawać klientowi zbyt dużo możliwości wyboru.


potwierdzam w całej rozciągłości.
właśnie popełniłem taki błąd ale to już ostatni raz

Aneko
18-11-2011, 23:49
Myślę że warto założyć wątek dotyczący umowy. Jeśli nikt tego nie zrobi przede mną, w przyszłym tygodniu postaram otworzyć topic i podyskutować z wami.
Wydaje mi się że idealnie byłoby gdyby wszyscy fotografowie posługiwali się prawie identycznym wzorem. Z pewnymi różnicami oczywiście (np czas oddania dzieła).

Mnie klientka zarzuciła manipulację a ja tymczasem wzór umowy ściągnęłam ze 2 lata temu nie pamiętam już z jakiego serwisu. Nie będąc nigdy w takiej sytuacji
umowa była skonstruowana tak a nie inaczej. Mnie teraz posądzono o specjalne sporządzenie takiej właśnie umowy.

ASAHI
18-11-2011, 23:57
Tym co ona gada nie przejmuj się za bardzo. Po pierwsze podpisała umowę i to jest wiążące, po drugie ewidentnie chce Cie naciąć. Co do umowy to faktycznie fajnie by było opracować jeden standard, zawsze to bezpieczniej.

robin102
19-11-2011, 00:07
Że gdyby nie jej obecność podczas pleneru to ona nie wie jak by to wszystko wyglądało, że welonu nie poprawiłam... 0_o
I od tego sie wszystko zaczęło. :( Na początku niestety jedna ze stron nie skumała o co chodzi w tym wszystkim. Błędem Twoim był brak asertywności na wystarczającym poziomie, aby na plenerze nie było mamy. Robi się masakra jak są rodzice któregoś z PMków. Atmosfera gęstnieje mocno, ludzie sztywnieją, fotograf także.
Potem to już tej pani łatwiej było z fotografem ;)
No to pierwszy punkt nowej umowy:
na sesji plenerowej są:
1. fotograf
2. młoda żona
3. młody mąż od tej żony najlepiej ;)
4. sprzęt fotografa
5. ewentualnie asystent fotografa
6. ewentualnie zaprzyjaźniony kamerzysta :)



I na koniec ważna uwaga, którą już ktoś tu podał: klient, który płaci najmniej - wybrzydza najwięcej.
Z moich doswiadczeń jest zupełnie odwrotnie, ale tu u mnie może jest inaczej

credka
19-11-2011, 00:29
Aneko, mam wrażenie, że krótko w tym jesteś, bo wydajesz się bardzo niepewna tego co robisz z klientami (głównie w trakcje zdjęć). Czy bardzo się mylę?
Co do umowy, sprawa jest dość kłopotliwa. W necie jest pełno wzorów z podstawowymi punktami jakie warto lub trzeba umieścić, ale dużą część umowy każdy wypracowuje sam, ciężko zbierając doświadczenie, płacąc za swoją naukę błędami, a potem płacąc prawnikowi za konsultacje, prowadzącym na warsztatach... Dwa lub już trzy lata temu, kiedy szukałam podstawowych informacji w temacie i pytałam, czy znajdą się chętni do podzielenia wiedzą, nie znalazłam NIKOGO! To nie zmieniło się do dziś i nie wierzę, by nagle masa ludzi odwróciła się, niczym bieguny i poszła w kierunku uwspólnienia umów ślubniaka...

Dodam - bardzo się cieszę, że dzięki temu na własnej skórze poczułam, jak to wygląda i zrozumiałam punkt po punkcie w umowie...
Oczywiście, że dobrze byłoby ustalić raz na zawsze jak taka umowa powinna wyglądać od A do Z. Ale... jedni nie mają ochoty dzielić się swoim wysiłkiem, inni pracują w wyjątkowy dla siebie sposób i nie koniecznie pasuje to pozostałym.
To tak bardzo ogólnikowo w temacie.

tatusiek
19-11-2011, 00:41
Nie wnosi to wiele do tematu ale w sprawie 1% za dzień się wypowiem. Takie są maksymalne ustawowo stawki za pożyczanie pod zastaw (stosują je lombardy) powyżej tego to już "lichwa". Zastosowanie tego jako kary umownej to faktycznie jakiś kosmos.

swider
19-11-2011, 01:28
Wydaje mi się że idealnie byłoby gdyby wszyscy fotografowie posługiwali się prawie identycznym wzorem.
Chciałbym przypomnieć, że to tylko forum… i to jedynie użytkowników sprzętu marki Nikon. Strzelam, że przeczyta taki wątek jakiś 0.5% ślubnych foterów w Polsce.
To tak dla ostudzenia tego hura-optymizmu.

jarmer
19-11-2011, 02:04
To ja chyba miałem więcej szczęścia, bo na warsztatach ślubnych pewien znany fotograf omówił jak sporządzić umowę, a jakby było mało tego to przesłał nam swoją umowę jak on to zrobił.

Koleżance współczuje z powodu takich klientów, a jeszcze bardziej współczuje PM bo jeżeli do zdjęć wtrąca się "mamuśka" to temu małżeństwu nie wróże nic dobrego i chciałbym się mylić.
Pozdrawiam

Aneko
19-11-2011, 12:47
Aneko, mam wrażenie, że krótko w tym jesteś, bo wydajesz się bardzo niepewna tego co robisz z klientami (głównie w trakcje zdjęć). Czy bardzo się mylę?

3 lata

Nie rozumiem na czym polega niepewność w trakcie robienia zdjęć. :)

Sapphiron
19-11-2011, 12:51
następnego dnia dostałam info że są źle obrobione
i zaczęłam poprawiać.

Przepraszam, że co?!

Wybacz, możesz wytłumaczyć bo nie rozumiem?

Aneko
19-11-2011, 12:57
Klientce nie spodobały się zdjęcia. Powiedziała że są nie do przyjęcia. Że za mało, że nie te kolory, za jasne, za mało kolorów itd. Ustaliłam więc na spotkaniu w jaki sposób mam je poprawić aby ją satysfakcjonowały.
W rezultacie musiałam oddać zdjęcia wg. mnie nie nadające się do wywołania (za ciemne), zbyt zółte.

Sapphiron
19-11-2011, 12:59
Klientce nie spodobały się zdjęcia. Powiedziała że są nie do przyjęcia. Że za mało, że nie te kolory, za jasne, za mało kolorów itd. Ustaliłam więc na spotkaniu w jaki sposób mam je poprawić aby ją satysfakcjonowały.
W rezultacie musiałam oddać zdjęcia wg. mnie nie nadające się do wywołania (za ciemne), zbyt zółte.

I zgodziłaś się na to?!

Aneko
19-11-2011, 13:11
W obawie przed obsmarowaniem mnie na forum ślubnym (chociaż i tak to się stanie) i rozpętaniem wojny, dla świętego spokoju. Tak.

credka
19-11-2011, 13:14
Aneko, nie jest dobrze, że tak sobie pozwoliłaś w twarz nadmuchać... Właśnie o to mi chodzi z tą niepewnością. Trzy lata robisz śluby, a klient robi z Tobą co chce. Rozumiem, że nie każdy klient, że się trafiło i mogło każdemu, ale podobnie jak Sapphirion dziwię się, że zgodziłaś się na poprawianie zdjęć, chociaż klient dostał taki materiał, jaki zamawiał (w oparciu o przedstawione przykładowe zdjęcia na spotkaniu przy podpisywaniu umowy).
W trakcie robienia zdjęć wydajesz się nie być pewna siebie, jeśli piszesz, że osoby trzecie ingerowały w ustawianie. Jeżeli już muszą być osoby trzecie (plener robisz parze, nie jej rodzinie), to niech uszanują Twoją pracę i się nie wtrącają i nie przeszkadzają. Po 3 latach wiesz już co robisz, a jeśli pokażesz im, że jest inaczej, to oczywiste jest, że po Tobie pojadą bez szacunku.

Więcej pewności siebie, tak mi się wydaje :)

Sapphiron
19-11-2011, 13:14
Ja teraz dostałem pozew do sądu za to że nie dałem Młodym wszystkich zdjęć z reportażu, mimo że w umowie jest wyraźnie napisane że usługą jest Album z setką zdjęć oraz płyta DVD z min 200 zdjęć max 350zdjęć. Oni się zarzekają że powinni dostać wszystkie zdjęcia bo tak dostali ich wszyscy znajomi... Pismo do sądu o zniesławienie, zastraszenie oraz wymuszenie już gotowe :)

credka
19-11-2011, 13:23
Ostro... to zimę masz ciepłą ;) Dobrej zabawy! :mrgreen:
Jak wyglądały relacje wcześniej? W którym momencie zaczęło śmierdzieć?
Ps. Dostałeś pozew do sądu, czy wezwanie do sądu na rozprawę? Złożyć pozew, ale nie dostać pozew...

Sapphiron
19-11-2011, 13:25
Koleś mnie straszył że będę miał nasmarowane w lokalnej prasie. Zrobił błąd że napisał mi to w mailu a nie prosto w twarz. Jakby powiedział prosto w twarz to bym mu tylko splunął, a skoro napisał to w mailu to jest to traktowane jako zastraszenie i idzie jako proces z urzędu.

Aneko
19-11-2011, 15:26
Pierwszy raz zdarzyło mi się że rodzic młodej/młodego ingeruje. Ponieważ rodzina załatwiła wejście do pałacu poznańskiego była obecna.
Zawsze jest tak że jestem sama z młodymi, ewentualnie towarzyszy mi moja wizażystka (na prośbę młodych) lub asystent jeśli są trudne warunki lub trzeba dźwigać więcej sprzętu niż zwykle.

Powiem może kilka słów o mamusi młodej. Może zrozumiecie czemu pozwoliłam na tą ingerencję podczas pleneru.

Kobieta była podczas naszej pierwszej rozmowy przed podpisaniem umowy, mówiła m.in. o tym jakich zdjęć na plenerze nie lubi (bieganie po plaży itp bo Panna młoda wygląda jak kocmołuch).
Była też przy odbiorze zdjęć, ponieważ finansowała fotografa.

Babka jest nie-do-prze-gadania! Nie szło jej wyjaśnić przez tel. nic kompletnie. (Na szczęście rozmowę mam nagraną, z młodą jak i z matką) Tylko krzyczała do słuchawki że stałam jak słup, że ona się
wstydu przed rodziną najadła itd.

Podczas przygotowań zamiast uspakajać córkę, powiedzieć jak ładnie wygląda, ciągle wtykała, że welon nie tak, że brzydko wygląda, żeby się poprawiła :/ ja byłam w szoku !! Co za matka??

Demon nie kobieta!


Młoda przygotowywała się długo do ceremonii, wiele rzeczy sama robiła, zaproszenia, podziękowania dla gości, winietki itp. Wszystko pięknie wyszło, sama wyglądała jak księżniczka z bajki (miała nawet diadem). Chciała aby było idealnie.
Brakło tylko do wszystkiego normalnie wyglądającego księdza (niestety wyglądał strasznie), jasnego kościoła (kościół w ŁDZ na rogu Wyszyńskiego i Retkińskiej) sali weselnej w bardziej naturalnych kolorach (była pomarańczowa), lepszego kamerzysty (bo też coś podobno spaprał) no i fotografa, który by obskoczył cały kościół niezauważalnie w 30min (tyle trwała msza), łącznie z balkonem; podczas pleneru był fotografem, stylistą, wizażystą i fryzjerem w 1 osobie :) zrobił zdjęcia wszystkim gościom z 10 kątów; i oddał piękne zdjęcia na czas w ilości tysiąc sztuk.

Myślę że nie ma co dłużej roztrząsać. Stało się, trudno, trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość.. and move on.. to tyle

Troszkę się oftopik zrobił :) mówiliśmy o karach i umowach :)

Husky_
19-11-2011, 15:55
Napisz babsztylom co myślisz o nich.

robin102
19-11-2011, 16:51
Kobieta była podczas naszej pierwszej rozmowy przed podpisaniem umowy, mówiła m.in. o tym jakich zdjęć na plenerze nie lubi (bieganie po plaży itp bo Panna młoda wygląda jak kocmołuch).

Tak na serio to trudno coś tu radzi jak już mleko rozlane :( ewidentnie trafiłaś na tzw. trudnego klienta. Niestety każdego z nas nauka kosztuje. Każdy jeśli jeszcze nie trafił, to kiedyś trafi na taką minę. Na przyszłość dla tak zapowiadającego się klienta, a da się to wyczuć trzeba mieć cenę zaporową, albo inne ważne zlecenie.
Ten typ klienta będzie najbardziej zadowolony ze zdjęć tylko wtedy jak je zrobi SAM :)

docxxx
20-11-2011, 00:11
Może razem zrobimy jakiś wzór. Każdy wpada na inny pomysł, każdy ma inne doświadczenia z klientami.
Nie dajmy się robić w konia.


Sledze ten watek chociaz nie jestem fotografem slubnym.
To jest bardzo dobry pomysl!

Aeon88
20-11-2011, 23:28
Niestety trudno jest odpowiednio sprawnie zapisać termin oddania zdjęć, bo na długi czas oczekiwania wpływa wiele czynników.

Dasz sobie 90 dni od daty ślubu, ale co będzie gdy plener młodzi zechcą zrobić po 80 dniach? Ja miałem takich, co po roku robili...
Dasz sobie 90 dni od daty pleneru, ale co jeśli pleneru nie ma w ogóle?
Dasz sobie 90 dni od ostatniej sesji, ale co jeśli młodzi będą zwlekali z wyborem/akceptacją zdjęć czy fotoksiążki. Miałem takich, którym wybór zdjęć z wglądówek zajął 7 miesięcy (serio!)

Hmm, ja mam że oddaję zdjęcia do 30 dni od daty ostatniej fotki dotyczącej tego dzieła. Mam też że plener może być wykonany max do tygodnia po ślubie (chyba że jest dodatkowo płatny gdzieś na wyjeździe kilkudniowy), z wyłączeniem sytuacji kiedy pogoda nie dopisze albo sobie ktoś ręce połamie. I ten termin 30 zdjęć to jest termin oddania zdjęć przeze mnie, nic poza tym. Termin do reklamacji wynosi 1 dzień od dnia otrzymania zdjęć. Mogą zareklamować odrazu przy odbiorze - wtedy zdjęć nie dostają do domu i nie płacą mi za nie, jeśli chcą wziąść do domu nie ma opcji żeby wzięli a nie zapłacili przy odbiorze - nie można być naiwnym i dawać im materiału bez zapłaty.


Ja natomiast miałam kiedyś sytuację, że młodzi wzięli poglądówki, zapłacili grosze jako zaliczkę, a potem kontakt z nimi się urwał. Dodzwoniłam się do matki młodej, bo chciałam im przekazać większe zdjęcia oraz oczekiwałam zapłaty. Usłyszałam, że to ja powinnam im zapłacić za obiad który zjadłam ;)

Dlatego ja nie wysyłam poglądówek. Przeważnie sam wybieram zdjęcia do albumu, są to zdjęcia wyłącznie młodych, na dosłownie kilku są młodzi z rodzicami albo sami rodzice. Bez gości weselnych, chyba że w tle obok tańczących młodych. Jeśli para bardzo chce sama wybrać zdjęcia do albumu, to przy odbiorze zdjęc oddaję samo DVD, biorę 100% wynagrodzenia odrazu, oni potem podsyłają numerki zdjęć do wydruku i dostają album po paru dniach. Nigdy, NIGDY nie wysyłam ŻADNYCH zdjęć czy małych czy dużych przed otrzymaniem całej kwoty za wykonanie usługi.


Też miałam do czynienia z taką chorą rodziną. Nikomu tego nie życzę. A co do napisania wspólnej umowy, to jestem za :D

Ja też :D


Dwa lub już trzy lata temu, kiedy szukałam podstawowych informacji w temacie i pytałam, czy znajdą się chętni do podzielenia wiedzą, nie znalazłam NIKOGO! To nie zmieniło się do dziś i nie wierzę, by nagle masa ludzi odwróciła się, niczym bieguny i poszła w kierunku uwspólnienia umów ślubniaka...

Oj credka, masz małą wiarę w ludzi :D uwspólnienie to może niezbyt wykonalne jest bo i tak każdy poprzestawia parę rzeczy pod siebie, ale ja się tam podzielę moją umową i chętnie złamię panujący stereotyp, tu podaję linka do nowego wątku co by ten nie zaśmiecać, wkońcu ma inny tytuł ;)

Link: http://forum.nikoniarze.pl/showthread.php?t=195982

prz3mo
20-11-2011, 23:50
6. ewentualnie zaprzyjaźniony kamerzysta :)


Na ten punkt nigdy bym się nie zgodził. Nawet na "zaprzyjaźnionego" :)

manfred
21-11-2011, 07:56
Po co kombinować jak tu jest wszystko
http://www.swiatobrazu.pl/wzory-pism-i-umow-dla-fotografa-marketing-i-promocja-poradnik-dla-fotografow-cz-i-21536.html