No, może nie tak całkiem....
Przedczoraj dostałem w łapki aparat. Wczoraj miałem dostać obiektyw, ale zanim to nastąpiło nie mogłem się już doczekać, żeby zacząć robić zdjęcia.
Pomyślmy, przecież aparat wcale nie potrzebuje obiektywu.... pierwsze aparaty nie miały obiektywów, było tylko pudełko z dziurką.... nazywało się to camera ubscura.
Tak powstało to:
Jak widać składa się toto z tulejki mniejszej z bagnetem Nikona oraz z tulejki większej służącej do regulacji ostrości. Ostrości niestety wyregulować się nie dało, ponieważ tulejki były za szerokie. Do tulejki większej doczepiona została pionowa ścianka z dziurką na środku. Dziurka niestety zbyt idealna nie jest (postrzępione brzegi, itp.), być może to też przyczyniło się do małej ostrości. Oto zdjęcie zrobione tym cudem:
Zdjęcie niestety musiałem zrobić w rawie i wyciągać je w GIMPie, bo bez obróbki prawie nic nie było na nim widać. Niebieska poświata jest dlatego, że poionowa ścianka "obiektywu", w której jest dziurka ma od wewnątrz kolor niebieski. Różowa poświata nie wiem skad się wzięła
Ocena ogólna: tragedia (słabe zdjęcie) . Metoda może dałaby jakieś wyniki, gdybym bardziej się przyłożył do wykonania "obiektywu". Powinien on być pomalowany od środka na czarno, żeby zminimalizować wewnętrzne odbicia światła.
Po niezbyt zadowalających efektach postanowiłem pójść dalej śladem rozwoju fotografii. Na wikipedii piszą: "W 1550 roku Girolamo Cardano zastąpił otwór pojedynczą soczewką skupiajacą.". No właśnie... czemu by nie?
Pionowa ścianka z dziurką doklejona do tulejki większej została zastąpiona soczewką. Co to dało? Właściwie niewiele, zdjęcia nadal zamglone, mało szczegółowe (to pewnie nadal wina tego, że nie chciało mi się pomalować wewnętrznych stron tulejek na czerno). Największą zaletą tej modyfikacji jest to, że jasność "obiektywu" wzrosła drastycznie. Przy ustawionym ISO 200 optymalny czas wynosił 1/4000, a było już pod wieczór (ok. 18.00).
Przykładowe zdjęcie wygląda tak:
To zdjęcie jest bez żadnej korekcji. Jak widać coś już można na nim zobaczyć, ale daleko mu jeszcze do najgorszych kitów Takie coś nadawałoby się co najwyżej jako digi-art.
Kolejna próba - obiektyw od starego rzutnika do slajdów (a może od rzutnika do naświetlania zdjęć? - nie pamiętam już).
Obiektyw ten posiada już dwie soczewki. Pasuje on prawie idealnie do mniejszej tulejki, i tak też go używałem. Działało nawet potwierdzenie ostrości!
Ideał ostrości to to nie jest (możliwe, że to ja niedokładnie ustawiłem ostrość), ale już dość wiernie oddaje kolory, ma całkiem ładny bokeh (jak dla mnie, ale nie zamierzam się o to kłócić ). I prawie całkowicie zniknęła mgiełka - to pewnie dlatego, że obiektyw ma dość długe mocowanie, które prawie całkiem zakryło wnętrze tulejki (efekt jakby tulejka była pomalowana na czarno od środka). Na innym zdjęciu widać znaczną nieostrość w rogach - to pewnie wada zbyt małej ilości soczewek .
Podsumowanie:
Jak widać zdjecia da się robić prawie wszystkim. Od użytych środków bedzie zależał efekt. Zachęcam do własnych prób i doświadczeń (rety, mówię jak wykładowca! aaargh! ).
Gdyby ktoś chciał zapytać o wartość merytoryczną artykułu, to od razu mówię, że raczej nie ma żdnej :P
To chyba tyle. Moze kiedyś spróbuję pomalować te tulejki od środka na czarno, tak z ciekawości. Na razie mam już normalny obiektyw do zabawy, więc chyba musiałoby mi się bardzo nudzić.
P.S. Nie bardzo wiedziałem do jakiego działu to wrzucić, więc gdyby ktoś uznał, że inny dział będzie lepszy, to nie będę się sprzeciwiał.
Szukaj
Skontaktuj się z nami