Cześć, witam wszystkich serdecznie. Rzadko zaglądam na fora, a jeszcze rzadziej piszę, aczkolwiek czuję, że opinie znajomych czy przyjaciół przestają mi wystarczać. Zrobiłem wczoraj swoją pierwszą sesję kulinarną w kawiarni, w której jeszcze trochę pracuję. Niestety za darmo, tudzież dla sławy, czy innego doświadczenia, ale to i tak dużo wygodniejsze rozwiązanie niż musieć samemu zrobić zakupy i ugotować. Zapraszam do obejrzenia zdjęć, a poniżej będę miał jeszcze kilka pytań
Przede wszystkim: co sądzicie? Mam pełną świadomość, że np. bliki na butelkach są potężne. Niestety cała sesja około 20 produktów trwała około 2 godzin, a pierwsze zdjęcie, które zamieściłem, to właściwie jedno z testowych, bo kuchnia zaczęła wysyłać dania zanim klienci zwolnili stolik, w którego miejscu miał stać statyw... No niestety tak jest, jak ktoś za to nie musi rzucić grubą kasą, to aż tak mu nie zależy, żeby wyszło jak najlepiej. Też nie chcę narzekać, bo osobiście jestem dosyć zadowolony z tego jak wszystko wyszło i że w ogóle mogłem to zrobić. Udało mi się dosyć szybko zapanować nad planem zdjęciowym, natomiast czasu na różne ustawienia świateł już nie miałem za bardzo, dlatego trzymałem się tego, co wiedziałem, że działa. Po dalszej od aparatu stronie stołu (widać po łączeniach blatu, o który kierunek chodzi) jest okno, zasłonięte czarną blendą, bo wolałem mieć większą kontrolę nad światłem i uniknąć przebarwień, niż mieć go po prostu więcej. Z lewej około 70cm softbox, z prawej 110cm okrągła blenda biała. W niektórych ujęciach jest dołożona druga lampa, postawiona blisko środka stołu, która błyska na blendę.
Oświetlenie wyszło mniej więcej tak, jak planowałem, asymetryczne, częściowo tylne, nie chciałem doświetlać cieni bardziej, bo dążyłem do mocnej separacji obiektów i takiej dosyć naturalnej, ale dynamicznej i lekko dramatycznej stylistyki.
Co mnie martwi? Na przykład pierwsze zdjęcie rozjaśniłem przy obróbce, za namową, bardziej niż mi się podoba. Usłyszałem, że "na kwestii smaku są ładniejsze" :-/ No i pytanie co Wy o tym sądzicie? Czy mimo dbałości o ekspozycję i staraniu się, żeby nic nie prześwietlić, powinno się tak biele wyciągąć aż do przepalenia, którego nie było? Czy faktycznie wszystko musi być aż tak jasne i się świecić, żeby się podobało? Wiem, że to takie dosyć filozoficzne pytanie, ale może ktoś mnie oświeci, bo ma to dobrze poukładane w głowie, ja natomiast ostatnio mocno zmagam się z tym jak jasne powinny być zdjęcia. Poniżej załączam porównanie wersji mojej, do wersji "za namową"
Z góry dziękuję za Wasze opinie.
Szukaj
Skontaktuj się z nami