Przez nasz kochany serwis Nikon Polska dostaje nerwicy. Na początku miesiąca wysłałem body d70s do serwisu z uszkodzonym śrubokrętem (chodzi głosniej niż wiertarka udarowa) i kilkoma innymi usterkami (mydło na nieskonczoności z kazdym szkłem; AF totalnie swiruje ustawiająć ostrośc nie na zdany punkt, tylko raz tu raz tam).
Dostałem kwitek, w którym zostałem poinformowany, że czas naprawy trwa do 3 tygodni. Aparat dzisiaj dotarł. Wyciagam body z pudełka. Wszystko ładnie przedmuchane, wyczyszczone. Zapinam 50/1.8 i załamka- śrubokret dalej pracuje jak wiertarka Bosch-a :/ Co do nieskonczonosci to nie sprawdzałem, ale pewnie dalej ta usterka nie jest usunięta.
Ja się pytam. Co mój korpus robił przez te 3 tygodnie w serwisie? Ozdabiał gablotkę? Robił za podstawkę do kawy dla serwisanta?
Korpus jest mi niezbędny do pracy, a teraz znowu będe czekać w nieskonczoność, aż serwis łaskawie usunie usterkę. A może jest ona za trudna do usunięcia dla panów serwisantów?
Nóż się w kieszeni otwiera, gdy zdarzają się takie sytuacje. Dla mnie to strata czasu i pieniędzy. Prędzej mi się gwarancja skończy, niż dostanę sprawne body.
Zadzwonię do nich w piatek. Póki co niech spokojnie zapalą świeczki na grobach swoich bliskich. Pozdrawiam.
P.S.
Do serwisu próbowałem się dodzwonić przez półtorej tygodnia, aby dowiedzieć się jaka jest procedura reklamacyjna
Szukaj
Skontaktuj się z nami