Historia lubi sie powtarzac... Tak samo jak niespelna rok temu, wybralismy sie nad morze (a w zasadzie nad zatoke) "postrzelac" do kite-surferow. Korzystajac z dlugiego weekendu czekalismy 3 dni na wiatr, zeby chlopaki mogli we wlasciwym stylu rozegrac zawody. Niestety -- mimo dobrych prognoz na sobotnie popoludnie, wiatr nie zawial. Poszlismy wiec z Magda na plaze...
Zdaje sobie sprawe, ze oswietlenie nie jest idealne, ale troche pozno przybylismy na "plan" i musielismy sie streszczac, zeby zrobic cokolwiek zanim zajdzie slonce. Praktycznie zanim sie na dobre rozbujalismy, musielismy sie przeprosic z Sabinkami bez dyfuzorow -- stad widoczne gdzieniegdzie cienie...
Chcialbym w tym miejscu goraco podziekowac Madzi za poswiecenie, ktore oprocz zdjec przyplacila takze lekkim przeziebieniem, oraz oczywiscie Krzysztofowi za jego akrobatyczne wyczyny w celu zlapania w blende ostatnich promieni slonca.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Szukaj
Skontaktuj się z nami