Wrzucam post w dziale cafe, bo wartości merytorycznej on nie ma. Chciałem jedynie się wyżalić światu, żeby mi się zrobiło lepiej.
Siedziałem sobie całe życie w segmencie FX. Najpierw analog, potem w ogóle średni format Hassel, potem Nikony FX no i oczywiście cały komplet optyki do tego. Kupiłem sobie niedawno do filmów D3200 i w sumie dobrze kręci te filmy, więc postanowiłem kupić parę szkieł DX. Pomyśląłem sobie, że gówniany format, więc pewnie ceny będą niskie i wybór duży. No i się zdziwiłem. O ile do FX mamy całą gamę optyki, takiego typu jak:
- obiektywy stałoogniskowe jasne (1.4, 1.8, 2.0)
- obiektywy stałoogniskowe ciemne (2.8, 3.5)
- zoomy jasne (2.
- zoomy ciemne (4.0)
- zoomy różnej maści ze zmiennym światłem
to w przypadku segmentu DX mamy praktycznie zero obiektywów stałoogniskowych jasnych, mamy chyba jakieś nieliczne zoomy ze światłem stałym, mamy za to całe mnóstwó ciemnej dupy, jak obiektywy kończące się magiczną cyfrą 5.6?
Kurcze, o co chodzi? Technologia się nie posunęła przez te 20 lat? Skoro robią wszystko w Chinach, żeby było tanio to niech robią przynajmniej do światła 4.0 a nie środek nocy 5.6.
I co to za moda na zmienne światło? Można szału dostać jeśli zoomuje się i nagle robi się ciemno. Przy kręceniu filmów i fotografii studyjnej robi się jakaś kaszana. Nie mogą tępaki zrobić zoomów amatorskich o świetle 4.0? Potem średnioamatorskie np 3.2, a profesjonalne 2.8?
Owszem znalazłem różne ciekawe obiektywy, np zoomy ze światłem 2.8 ale kosztują tyle co optyka FX? Więc jaki sens kupować niepełnowartościowy format DX w cenie optyki FX? Lipa totalna.
Koniec wyżalania się.
Szukaj
Skontaktuj się z nami