F5 i wszystko jasne.
Szukaj
F5 i wszystko jasne.
F4 i F5 to miały sens w erze analogowej. Jako konie robocze, wielkie, ciężkie, niezniszczalne. Polecanie ich jako pierwszy analog jest jednak nieco na wyrost. Delkiatnie ujmując.
Uważam podobnie. Na co mi pancerne body, fps i AF? W cyfrze mam te parametry tak samo dobre.
Robienie analogiem to ręczny naciag kliszy, manualne nastawianie czasu, przyslony, odległość ręcznie, żaden tam AF.
W ogóle to ze względu na skanowanie negatywu bym szedł w MF.
Jesli jakiś aparat z literką F to Nikon F3 albo ... Canon F1. Wymienne pryzmaty itd. Chodzi o sprzęt z klimatem.
Ostatnio edytowane przez Jacek_Z ; 06-07-2018 o 14:20
FM2N, FM3... wszystko w temacie.
https://500px.com/Rafal_S Nikon FM2N
I jeszcze F3, kultura pracy znacznie wyższa niż FM2 czy FE2. Co też jest widoczne w cenach.
Jak byłem przez kilka lat wyłącznie analogowy to jeździłem w plenery głównie z F100, kilkanaście wyjazdów. Aparat, który kompletnie nie przeszkadza w fotografowaniu, całkowicie transparentny. Chodziło mi o kadry, a nie "magię analoga", robiło mi się dobrze zdjęcia. Nadal uważam, że to w sumie najlepszy wybór (z Nikonów) dla kogoś kto chce robić analogowe zdjęcia bez pierdół związanych z "magią analoga". Niemniej jednak był sporym klamotem i mimo, że jeździłem tylko z trzema małymi stałkami, z czego 85% czasu miałem zapięte 35/2 to jak przyszedł czas na zmiany, pozbyłem się bez żalu.
Sporo rolek zrobiłem FM2n, którego mam do tej pory i do którego mam trochę akcesoriów, ale ostatecznie jak sobie zdałem sprawę, że jednak chodzi o zdjęcia to wygrało F100. Znamienne jednak jest to, że FM2n został w szufladzie, a F100 poszło do ludzi.
Ogólnie w tej chwili analog to głównie dojenie kasy z ludzi podbudowane nostalgią z dozą hipsterstwa. Nie wiem czy umiałbym wrócić do analoga, nawet robiąc zdjęcia na totalnym luzie. Kilkanaście rolek się przeterminowuje w lodówce, sprzęt jest. Choć ostatnio pozbyłem się wszystkiego do wołania filmów. Niemniej jednak szkoda mi zdjęć, czasu i chęci jakie musiałbym zmarnować (tak, to właściwe słowo) na to żeby uzyskać kilka/naście/dziesiąt analogowych zdjęć. I też raczej nie cieszyć się nimi, a uzyskać.
"Magia analoga" to taki sam wymysł jak "magia pełnej klatki". Ja akurat wróciłem po raz drugi do analoga po zakupie skanera do klisz - miałem archiwizować, ale zamiast tego głównie skanuję nowe klisze. Chciałem też spróbować "magii FF" (czyli małego obrazka), a chwilę później dokupiłem D700. Pierwszy powrót miałem w roku 2009, jak nie było mnie stać na DSLRa, a kompakty cyfrowe nie dawały ani zbliżonej głębi ostrości, ani jakości ani dynamiki tonalnej. Rok później wyżebrałem od rodziców na Canona 300D zwanego trabantem i nic mi nie brakowało. Po tych blisko 10 latach wolę kliszę, bo cyfrówki są dla mnie za sterylne i jednak brak tego fizycznego nośnika obrazu. Dyski trafią diabli, a negatywy sprzed 50 lat nadal da się odczytać. Nie do wszystkiego klisza się nadaje i wg mnie kupowanie cegieł pokroju F5 czy F6 nie ma sensu. Mnie osobiście samo pstrykanie aparatem sprawia przyjemność, ale taki F80 też to daje. I pasują do niego wszystkie szkła.
jeśli masz coś pod C-41 to chętne odkupię
Ja mam F100 i strzelam w 90% właśnie nim (chociaż doszedł Lubitel i Bronica GS-1). Ten aparat ma coś w sobie. Jestem ogromnie z niego zadowolony. Z 3 szkieł: 24/2.8, 50/1.4 i 35-70/2.8 (cały zastanawiam się nad 70-200, ale coś mi nie po drodze z z tym zakupem) biegam głównie z 50tką. Wielkość i ciężar aparatu faktycznie może przeszkadzać - ja dodatkowo mam podpiętego gripa. Mimo ogromnej miłości do F100 powoli zerkam w kierunku Contaxa G1/G2 lub czegoś podobnego.
Co do "magii" - wg mnie chyba trochę magii w tym jest szczególnie jak doda się wołanie filmów w domu i skanowanie Mnie np. fotografia analogowa uczy pokory i cierpliwości a to przekłada się na inne aspekty życia
Ostatnio edytowane przez apphex ; 07-07-2018 o 12:24
Taki F80, prawie nie widać i nie slychac.
Milosnik negatywow.
Skontaktuj się z nami