Szukaj
Ładne kolory i fajny kadr.
Fuji jest ok, właściwie wychowałem się na ich procesorze.
Eric Pare z 5Dmk4 zrobił formę do babeczki:
https://fotoblogia.pl/11345,canon-eo...-do-piekarnika
Ciekawe co to za wilgotne miejsce było.
z pozdrowieniami - KrzysiekNikon Z6 + Z9 + N14-24 f/2.8S + N24-70 f/2.8S + N70-200 f/2.8G VR II + 35 f/1.8S + 50mm f.1.8S + Planar T* 50 mm f/1.4 + 85 f/1.8S + N105 f/1.4E + S135 f/1.8
Boliwia to generalnie sa lasy tropikalne. i po tygodniu na Singapurze (gdzie jest nawet mniej lasow tropikalnych) moge odpowiedziec na twoje pytanie: to miejsce sie nazywa "na dworze". wystarczy, ze wyjdziesz z aparatem trzymanym kilka godzin w klimie na dwor i w ciagu minuty wszystko w nim jest zaparowane. na Singapurze przed wschodem slonca jest 27C i wilgotnosc 95%, nawet aparat trzymany przez noc w pokoju w worku potrzebuje z 10 minut, zeby odparowala cala mgielka na obiektywie. a jak nie daj biosie zmienisz obiektyw, to masz cala komore matrycy zaparowana. i to juz moze nie odparowac w te kilka minut.
jesli aparat byl czesto wystawiany na takie warunki, a przede wszystkim mial wymieniana optyke (bo wtedy cala dyskusje o odpornosci korpusu na warunki atmosferyczne mozemy sobie wlozyc w nos) to mogl nabrac sporo wilgoci. jak go przy tym jeszcze co jakis czas wnosil do klimy to ta cala para sie kondensowala wewnatrz korpusu. na dluzsza mete to moze uszkodzic nawet tak solidna konstrukcje jak mkIV.
akustyk.fc.pl albo tez bartrozanski@flickr
w wiekszosci tak, zgoda.
ale chodzilo mi o to, ze pracujac w wilgotnym srodowisku aparat wystawiony jest na inne problemy niz sie wydaje z perspektywy "suchej" Polski. i z tej odpornosci skorupy na warunki atmosferyczne moze mniej wynikac, niz byc sie chcialo. aczkolwiek tu facet musial byc albo wyjatkowo lekkomyslny w obejsciu albo nie wiem co dokladnie zrobic z tym aparatem. ja swoje aparaty regularnie mecze w okolicach 99% wilgotnosci albo nawet deszczu w tym rozne kolejne canonowskie trabanty (450D, 600D, 750D) i mi sie ani razu nie zajaknely. dwa korpusy (30D, 5D mkII) mialem utopione w wodzie i tez po gruntownym wysuszeniu dzialaly jeszcze dlugo po kapaniu. wiec jednak jestem zdania, ze zeby canonowski* korpus uwalic przez wilgoc to trzeba sie jednak mocno samemu postarac i jeszcze na dodatek miec pecha.
przyklad z trabanta 750D. to w zasadzie bylo 10 sekund na zawodnika, potem 10 sekund wycierania 750D + 70-300L bo gruntownie mokre, a potem trzymanie za pazucha przez kolejne 1,5 minuty...
* - nie twierdze, ze tylko canonowski. ale takie mam i takie katuje w wilgoci.
akustyk.fc.pl albo tez bartrozanski@flickr
To miałem na myśli. Tekst jest zbyt lakoniczny, wiemy tylko, że właściciel był w Boliwii i "nowiuteńki Canon EOS 5D Mark IV zwyczajnie padł."
Mi również było dane robić zdjęcia przy różnej pogodzie. Zawsze jakoś bardziej martwiłem się o obiektyw niż o korpus, mimo iż miałem np 24-70mm czy 70-200mm, nawet jak miałem niby słabo uszczelnionego D600.
"Okazało się, że nic nie można zrobić, ponieważ cała elektronika została zaatakowana przez grzyba"
Skąd ten grzyb? Rozumiem, że ciepło oraz wilgoć, ale jakoś musiał szybko się rozwinąć, aby zrobić takie duże spustoszenie.
z pozdrowieniami - KrzysiekNikon Z6 + Z9 + N14-24 f/2.8S + N24-70 f/2.8S + N70-200 f/2.8G VR II + 35 f/1.8S + 50mm f.1.8S + Planar T* 50 mm f/1.4 + 85 f/1.8S + N105 f/1.4E + S135 f/1.8
Mój amatorski korpusik wytrzymał i Singapur i Borneo i kontynentalną Malezję i Kambodżę i Wietnam i Sri Lankę i Filipiny i północną Tajlandię także tą wilgotnością aż tak bardzo bym się nie przejmował. Poza tym na miejscu mieszkają setki milionów ludzi, z których przynajmniej część robi zdjęcia regularnie i nie słyszałem by ich lustrzanki czy bezlusterkowce wyglądały jak baloty do uprawy boczniaka. Bardziej zgadzam się z tym co napisałeś później, że ten news to albo przykład skrajnie złego obchodzenia się ze sprzętem, niesamowity pech i zrządzenie losu albo jakiś fejk dla fejmu (to ostatnie już ode mnie, bo lubię teorie spiskowe).
Ostatnio edytowane przez cz4rnuch ; 24-10-2017 o 12:25
Skontaktuj się z nami