Close

Strona 4 z 107 PierwszyPierwszy ... 234561454104 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 1063
  1. #31

    Domyślnie Z nutką szaleństwa w tle

    O zaletach pracy w zespole czyli o tym, że czasem można się zdziwić


    Jak już pewnie zauważyliście z pewnej odległości znaczna część advertorialowych produkcji jest przewidywalna i powtarzalna. Skojarzenia, użyte metody pokazywania można podzielić na jakieś główne nurty (jak to zrobiłem np w ciuchach) i oswoić w ten sposób eksploatowany obszar. Ale czasem gdy w redakcyjnym powietrzu ni stąd ni z owąd pojawią się miazmaty, jako żywo przypominające subtelne ezoteryczne nutki ektoplazmy, nutki wdychane i wydychane przez redakcyjną maszynkę, wtedy strzeżcie się fotografowie! Bo reszta wkrótce otrząśnie się z chwilowego obłędu a wy zostaniecie z jakimś prowizorycznym szkicem i rosnącym zdumieniem w oczach. O tym, że jest to realna groźba niech zaświadczą poniższe zdjęcia.

    Oczywiście wykorzystam te przykłady też jako dydaktyczne (jak będzie nad czym się rozwodzić)


    Kosmiczny kamień dryfujący gdzieś w kosmosie a w nim zatopione super trwałe (bo o tym był tekst) przedmioty. Kto na to wpadł??? Analizując tak po czasie: - dlaczego zdecydowałem się na prostopadłościan? Może chodziło o antropocentryczne pochodzenie? Katastrofę jakąś? Ale od strony realizacyjnej była zabawa bo tę makietę trzeba było zrobić i oczywiście to spadło na mnie... I ten aspekt wydaje mi się, że obronił, to troszkę w sumie szalone, zdjęcie.

    Kolejne foty są z podobnej bajki. Zbiorowy umysł oszołomiony jakąś ad hoc rzuconą uwagą wyprodukował takie to skojarzenia robiąc z elektronicznych gadżetów recenzję filmów sf. I znów biedny fotograf musiał na klatę wziąć ten cokolwiek odjechany projekt.







    A tutaj (po prawej) widać korzyść z posiadania idealnie poziomej podłogi w studio, dosłownie pół centymetra wody pozwala na uzyskanie efektu jeziora





    Jeśli będziecie w stanie przypisać poszczególnym fotom konkretne tytuły filmów to znaczy, że nie było to tak bardzo abstrakcyjne. Może wzorem wątku "znasz li ten kraj" powinienem przyznać za każdy odgadnięty tytuł 1 pkt?

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 09-09-2016 o 16:11

  2. #32

    Domyślnie Robota Zdzisia(j). Dozwolone od lat 18-tu

    Wychodzi mi, że to chyba mój 13 tekst w tym wątku więc będzie coś specjalnego. Zdjęcie jest całkiem świeże (akurat minął okres karencji). Jak będą takie jeszcze ciepłe foty to będę je oznaczał jako robotę Zdzisia(j).

    Zaczęło się tak

    - Wiesław, dzisiaj ch....owa robota (oznajmiła mi moja stylistka, wchodząc do studia z trzema dużymi charakterystycznymi foremkami)
    - no nie rób se jaj

    Dalej było równie interesująco
    - no chyba wyszedł mi za duży
    - nie, no co ty, wygląda normalnie , no ale pewnie... lepiej się znasz (to ja)
    - trzeba trochę skrócić
    - rób co trzeba

    - może byś jeszcze troszkę białka tutaj naniosła, tak z boku (to już podczas zdjęć)

    I tak dalej niezbyt... wybrednie. Skutek też był taki ...dosłowny.


    A w kwestiach modelarskich to przygotowałem plastelinę, wypełniłem nią delikatnie pierwszą skorupkę i wbiłem patyk do szaszłyków. Wyciągnąłem wkrętarkę i przepołowione na pół skorupki jąłem delikatnie wiercić. Moja stylistka popatrzyła na to z politowaniem i resztką patyka - dziab - elegancka dziureczka. Chwila i makietka była. Na planie troszkę walczyłem, założyłem światła konturowe ale efekt nie był zadowalający (bo eksponowało potrzaskaną linię) więc uprościłem światło dając tylko trochę bocznego. Aby wprowadzić dynamikę dodałem to ściekające białko. Wcześniej była dłuższa dyskusja o kolorze i już nie przytaczając argumentów powiem, że wygrał ten ciepły, powiedzmy cielisty, żółty. Na zakończenie te rozbite dwadzieścia parę jajek wlałem do słoika i dałem kumplowi aby je zutylizował.

    W poniedziałek przyszedł i powiedział:
    - moja znajoma zrobiła z tego ciasto - sprzedaliśmy je na festynie parafialnym
    - piękne...



    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 12-09-2016 o 16:46

  3. #33

    Domyślnie Kolejne zdjęcie Zdzisia

    Buty z membraną


    Okres karencji właśnie mija wrzucam więc nowe foty.

    Tematem miały być wodoodporne buty trekkingowe. Redakcja zaproponowała mi aby wykorzystać piękne gotowe rozbryzgi ze stocków i zrobić jakiś efektowny montaż. Na szczęście udało mi się wybić ten pomysł - bo nie wiem jak trzeba być dobrym aby to jakoś wyglądało. A zresztą jestem fotografem a nie grafikiem-ilustratorem. Wspomniałem w rozmowie, że na czarnym wyglądałoby to świetnie i ku mojemu zdumieniu usłyszałem:
    - masz wolną rękę, zrób to jak chcesz, prześlę ci tylko układ strony abyś wiedział ile ma być miejsca na opisy
    Z tą wolną ręką to oczywiście należy to rozumieć - rób jak chcesz ale aby nam się podobało. Ale czarny bardzo mnie ucieszył (bo od razu oświadczyłem, że będzie czarne) bo dawno nic tak nie robiłem a to bardzo wygodna dla fotografa konwencja). Stylistka przywiozła buty, kandydat na okładkę był już znany i miał zgodę na topienie. Co do reszty na rozkładówkę to jakieś drobne ochlapanie wchodziło w rachubę ale nic więcej. Wybieramy więc 5 pozostałych butów. Jest problem kompozycyjny do rozwiązania, trzy buty mają wysoką cholewkę, dwa to trzewiki więc nie ma szans tego zrobić aby któryś wysoki botek nie przechodził przez łamanie strony. Typujemy kandydata i układamy taki szkic


    Linia to będzie poziom wody. Taki układ ma tę zaletę, że można swobodnie operować położeniem drugiego i czwartego buta zmieniając proporcje kadru. Moja stylistka pyta się mnie do której planuje zdjęcia i wspomina, że jedzie do Warszawy na zdjęcia na parę dni i fajnie byłoby aby zdążyła się spakować. Tak nawiasem mówiąc przeważnie współpracuję z dziewczynami z filmu i powiem jak macie możliwość wyboru to korzystajcie tylko z usług takich. Mówię więc:
    - spadaj, dam sobie radę sam
    - ale na pewno?
    - spoko dam sobie radę sam, idź odpocznij sobie choć chwilę, nie jesteś mi potrzebna.
    Patrzy podejrzliwie i nie jest to całkiem nieuzasadnione, bo wolne ręce do pracy na planie zawsze mile widziane, szczególnie takie ręce. Ale damy radę!

    Skoro pozbyłem się pomocy to postanawiam sobie dzisiaj przemyśleć temat, przygotować plan a właściwą robotę zrobić na spokojnie w sobotę. Pierwsze pójdzie zdjęcie okładkowe. Odszukuję akwarium, które sobie spokojnie stoi od paru lat. Jest trochę małe ale trudno, będę musiał dać radę. Doprowadzam je do porządku, Kumpel zakleja dół i boki folią matówkową. Ustawiam ażurową podstawę pod dno daję dodatkową szybę z poliwęglanu. Rano napełniam je wodą. Moje doświadczenia wskazują, że zdecydowanie najlepsza jest źródlana. Dopiero wypełnienie takiego niedużego w sumie pojemnika za 30 zł uzmysławia jak koszmarnie droga jest woda w sklepie. Po dłuższym namyśle dochodzę do wniosku, że jeśli zostawię około 4 cm niewypełnionej wodą przestrzeni to ograniczę chlapanie ale jednocześnie "korona" powinna wyjść jeszcze dobrze. Przy takich zdjęciach podstawowy jest czas błysku - minimum to 1/2000 a krócej też mile widziane. Na szczęście moje lampy mają deklarowany czas błysku 1/10 000 więc tego problemu nie będzie. Teraz kwestia oświetlenia. Na pewno konieczne są światła boczne i być może też dolne. Instaluję dwie jednostki z parabolami i plastrami miodu. Po dłuższym namyśle rezygnuję z dolnego - po pierwsze ta lampa będzie najbardziej narażona na wodę a po drugie trochę dołu powinno się odbić od dwóch pozostałych. Teraz samo wrzucanie - but musi być na uwięzi aby lepiej panować nad efektem ale też nie rozbić akwarium. Instaluję więc potężny statyw z poprzeczką aby móc dokładnie panować nad wysokością. Teraz pora zatopić buta aby nasiąknął wodą i tu lekkie zdziwko bo zdecydowanie ma ochotę pływać. Szukam obciążników i mocuje je tak aby przypadkiem nie miały ochoty wypaść i rozbić szyby. Czyli chowam pod wkładką. Jeszcze zakładam wielkie worki foliowe na lampy, ustalam siłę (okazuje się, ze wykorzystam całą siłę błysku). Chwila próby się zbliża...

    Od dłuższego czasu mam zamiar nabyć jakiś trigger ale jakoś było nie po drodze a takie zdjęcia są u mnie dość sporadyczne więc trzeba to zrobić "po staremu" czyli na oko. Biorę wężyk do prawej ręki lewą podnoszę buta. Prawie jednocześnie rzucam buta i naciskam spust. I jest naprawdę nieźle ale ponieważ zamocowałem lekko asymetrycznie podwieszenie buta (aby mieć mniej retuszu) to zbyt mocno pokazana jest podeszwa. Poprawiam mocowanie. Wycieram szybę i powtórka i jeszcze raz. Czwarta fota jest już idealna w dolnej części wcześniej miałem przynajmniej dwie dobre góry w zasadzie mógłbym skończyć. Ale nadgorliwość każe mi podjąć jeszcze trzy próby. Nic lepszego już nie wychodzi a nie chce mi się sprzątać więcej jak trzeba - idę na komputer sprawdzić co mam.

    Oglądam i upewniam się, że jakieś próby montażu z jakiś gotowych fot wody w stosunku do "rzetelnej fotografii" to jest nieporozumienie. no bo popatrzcie


    W górze to jest w ogóle kosmos


    Najbardziej zdumiewa mnie rodzina poruszonych komet - jeśli mam tę 1/10000 s to muszą się poruszać naprawdę szybko.

    Gotowa fota sklejona z dwóch plus "poszerzenie planu" (bo od buta miałem może po 5-7 cm planu) i plus sporo zmian w kompozycji poszczególnych elementów i pousuwanie całej drobnicy i wyszło coś takiego



    Teraz druga fota. Na początek mam dylemat. Mógłbym opróżnić trochę akwarium i wykorzystać cały układ ale będę miał krawędź do retuszu (bo akwarium jest zbyt niskie) plus warstwę psującą jakość i jakieś krople do ciągłego wycierania. Druga opcja - dopełnić wodę dokładnie do krawędzi poza minusem chlapania po studiu ma też taki, że jeślibym chciał mieć identyczne światło to powinienem zainstalować na przedłużeniu ścianki płaszczyznę rozpraszającą np blendę. Lenistwo bierze górę i dochodzę do wniosku, że podniosę tylko parabole (te z plastrami). Pierwsze i trzeci but idą szybko ale z piątym robię chyba z 10 fot i tylko jedna może być - tutaj jest już maleńki margines na błąd a ja się już rozkoncentrowałem uznaję więc, że ta jedna fota musi wystarczyć. Fota dwa i cztery to formalność bo buty polewam z butelki. Wołam komponenty szkicuję sposób montażu i wysyłam je do obrobienia i montażu.


    W poniedziałek wysyłam to do redakcji i... no nie rozdzwoniły się tel ...ale dostaje takie emaile:

    jpd... posrałem się

    fantastyczne te foty!

    no dla mnie POWAŁKA!
    chylę czoła Mistrzu.


    i sms

    Super zdjęcia z butami! Szapoba

    Zastanawiam się czy podpompować swoje ego czy uznać, że to "normalnie rzetelnie zrobiona robota - jak każda którą robię". Ale ogólnie to fajnie jest czasem dostać szansę na fajne foty.

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 15-09-2016 o 16:13

  4. #34

    Domyślnie Dalsze męczenie konia czyli metodologiczne rozważania - fotografia jako proces

    Znów postaram się zająć kwestiami istotnymi w fotografii. Temat dalej dotyczy metodologii pracy, skupię się nad rozwiązywaniem problemów w nieoczywistych realizacjach. Łącznikiem z poprzednim postem będzie zdjęcie perfum w wodzie. To alternatywna "pozytywowa" konwencja do tej poprzedniej.


    Perfumy są tu nie z przypadku to częsty temat w mojej pracy. Częsty i przeważnie nieoczywisty w wykonawstwie. Na ich przykładzie chciałbym wrócić do metodologii realizacji. Przypomnę, że preferowałem następującą kolejność: bardzo dokładne przemyślenie i weryfikację koncepcji, budowę planu pod określoną perspektywę, wjazd oświetlenia, drobne korekty i gotowa fota. To najkrótsza droga ale nie zawsze możliwa. Jeśli analiza zdjęcia wykaże, że są sprzeczności w sposobie świecenia poszczególnych przedmiotów to rozwiązywanie problemów należy zacząć od budowy planu w sposób eliminujący lub obchodzący widoczne na horyzoncie niebezpieczeństwo. Przyjrzyjmy się tym dwóm zdjęciom.


    W pierwszym akurat główne problemy były skoncentrowane raczej po stronie kompozycyjnej. To stado kompletnie nie pasujących do siebie przedmiotów ale zasadniczo o podobnym charakterze bo przezroczystych (pewnej pacyfikacji wymaga tylko CK). Oświetleniowo rzecz biorąc wymaga to jasnej płaszczyzny za flakonikami. Jednak trochę metalu i błyszczące plastiki wymagają dla odmiany poświecenia z przodu. Korzystamy tu z faktu, że odbijają one dobrze światło wobec tego wystarczy bardzo mało światła ze stosunkowo ograniczonej powierzchni. Oprócz tylnogórnego dość niewielkiego światła założyłem więc blendę, z miękkim przejściem, z przodu. Jej wpływ był głównie na trzy przedmioty a kąty pozostałych zostały tak dobrane aby nie było tam tego widać. Oczywiście zasadnicza robota odbyła się tu na płaszczyźnie kompozycyjnej aby zamiast "przeglądu obiadowego" mieć kompozycję. Analiza komponentów do drugiego zdjęcia dała bardzo nieciekawe konkluzje:

    - dwa przedmioty przezroczyste białe, jeden niebieski (światło z tyłu)
    - czarny matowy prostopadłościan wymagający sporo światła (światło z boku, raczej kierunkowe)
    - miedziane lustro (światło z przodu od fotografa)
    - czarny obły przedmiot z paskudną etykietą wymagający teoretycznie szerokiego przedniego oświetlenia

    Pisząc o kierunkach mam na myśli kierunki względem obiektów a konkretnie ich etykiet. Zestawione to obok siebie wyglądało jak jedna wielka porażka fotografa. Nic nie siedziało z niczym. Dramat. Taka realizacja wymagała więc specjalnych środków. Zdecydowałem się na skórę wilka - nadało to wspólny mocny wyraz focie i tematycznie siedziało w męskich kosmetykach (o ile oczywiście ktoś to załapie no chyba, że podkreślimy w tytule). Coś co jest a jednocześnie niby nieistotne, bo tło. Skóra też pasowała do tej etykiety Tokyo na którą tak narzekałem. Założyłem ostre tylno-boczne niskie światło i było ono jedynym (coś co raczej jest bardzo nietypowe dla mojej pracy). Teraz zacząłem budowę planu - przezroczyste butelki podniosłem trochę w górę aby światło swobodnie dotarło do sierści i było tam jasno. Niebieską z kolei postanowiłem utopić w cieniu tak aby jej kolor nie rozbijał mi tej ascetycznej tonacji. Cały plan, czego nie widać, był przestrzenną przypominającą góry formą. Pod tym względem jest to nawet lepsze od tkanin (których teraz już nikt nie używa). Moją "ulubioną" etykietę wtopiłem jeszcze we włosy zostawiając tylko górne maziaje w kolorystyce pasującej do sąsiada. W Lacoste zdecydowałem się zostawić silny efekt lustra - głównie po to aby nie stracić etykiety. Zauważcie, że wszystkie logotypy są dobrze widoczne. Koniec końców trzeba pamiętać kto mnie żywi.
    Oczywiście klienci z działów marketingu producentów to pewnie byliby najbardziej zadowoleni z katalogówek równo położonych na stronie (bo to taki mental) na szczęście redakcji zależy, żeby to jeszcze wyglądało.

    Teraz kolejna fota zbudowana do oświetlenia. Znów zestaw przypadkowych (aczkolwiek ładnych) przedmiotów i to krechy cieni i to co sie w nich dzieje budują spójność przekazu.


    Tutaj dwa kolejne przykłady - a w opozycji realizacja trzecia.


    W tych pierwszych nie sposób nie traktować cieni jako ważnego składnika budującego emocje. Tutaj światło nie było tak obrazobudujące ale jest jednak pełnoprawnym tworzywem kompozycji, przynajmniej w pierwszym przykładzie. Trzecie zdjęcie (którego chyba mi zresztą redakcja nie przyjęła) zestawiłem abyście mogli porównać sytuację gdy grupa przypadkowych przedmiotów nie jest zespolona jak poprzednio. Oczywiście w tej focie chodziło o coś innego i uznałem, że narzucanie kreatywnego światła będzie niewskazane. W tej focie padł zarzut, że maziaje są mało kobiece i żebym wczuł się bardziej w ducha "kobiecości" (co, po tygodniach chodzenia w rajstopach, chyba mi się udało bo teraz więcej fot robię dla babek jak dla facetów).

    Podsumowując omówiłem już dwie "liniowe" alternatywne metodologie realizacji. Przez liniowość rozumiem pracę etap po etapie bez powtórek i rewizji wcześniejszych faz. Oczywiście każdy może pracować jak lubi. Nieraz widziałem fotografów co ganiali po planie co chwila przestawiając a to plan a to światło a za chwilę... zmieniali obiektyw. By na końcu dojść do wniosku, że trzeba jednak zweryfikować koncepcję. Uważam to za mało zawodowe ale dla klienta liczy się efekt i nie pyta się ile to czasu zajęło.

    Pytanie 1

    Czy zdarzają się tematy gdzie trudno jest ustalić optymalną ścieżkę roboty i pętle zwrotne i iteracja musi być wpisana w realizację?

    Odpowiedź brzmi - TAK

    Pytanie 2

    Czy w kosmetyce można obejść kłopoty formalne przez ciekawą koncepcję realizacji?

    Odpowiedź brzmi - TAK


    Pytanie 3

    Drodzy czytelnicy na które pytanie 1 cz 2 wolelibyście teraz usłyszeć odpowiedź???

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 23-09-2016 o 16:59

  5. #35

    Domyślnie

    dziekuje Wujku Wiesku od razu przyjemniej


    --------
    no signature
    Sluzba niewybatozona z rana predko sie bisurmani
    www.smooth.photography/vs13

  6. #36

    Domyślnie

    Jak zwykle czytam z zainteresowaniem. Najchętniej przeczytałabym odpowiedzi na oba pytania

  7. #37

    Domyślnie Gadanie w fotografii czyli Adam Mickiewicz a fotograf

    @ Kolorowooka! Mówisz i masz!


    Pociągnę wątek perfumowy ale jak zawsze będzie to pretekst aby popatrzeć na fotografowanie szerzej. Na początek dokonam szybko taksonomii advertorialowej fotografii Kosmetycznej. Pierwsze to będą grupówki - zbiory ładnych przedmiotów. Jak już widzieliście czasem jest to trudne (gdy jest to przypadkowa zbieranina) a czasem całkiem łatwe i przyjemne. Jeśli całą grupę można podzielić na podgrupy to wychodzą całkiem ładne foty. Czasem można wprowadzić jeszcze jakiś pomysł (np ruch). Z reguły trzeba takie ugrupowania poświecić z tyłu i przodu (tzn, kierunki boczne, boczno-przednie, przednie).





    Teraz dydaktyczny przykład, który pokaże na co zwrócić uwagę przy oświetlaniu z przodu. Każda ze strzałek to skutek zastosowanego z przodu oświetlenia. Światło to samo skutek różny co oczywiście wynika z geometrii. Idąc od góry - łagodne miękkie przejście na obłej nakrętce - tu wydaje się to bardzo OK, Na tej okrągłej i małej mamy wąską linię z miękkimi brzegami, ciekawy jest nieregularny efekt odbicia na szkle tego flakonika - gdyby się nam on nie podobał to lekkie obrócenie (przeciwnie do ruchu zegara) zlikwidowałoby ten odblask. Czwarty odblask w metalizowanej nakrętce dokładnie pokazuje wielkość użytej powierzchni ale też co bardzo istotne jej charakterystykę emisyjną. Jak widać środek zdecydowanie mocniej świeci jak brzegi. Od "zawsze" twierdzę, że umiejętność tworzenia dowolnych charakterystyk to jedna z podstawowych konieczności zawodu fotografa studyjnego. Softboxy tego nie umożliwiają (może kiedyś zajmę się tym zagadnieniem). Piąty odblask jest dokładnie skorelowany z wielkością i charakterystyką użytej powierzchni. Zwróćcie uwagę, że ten flakon jest lekko obrócony aby złapać odpowiednio odbicie. Reasumując wypracowałem jakiś kompromis oświetleniowy dla tej grupy.


    Wracając do taksonomii - drugi częsty sposób pokazywania to nawiązanie do szafki łazienkowej. Czyli szklane półki. To bardzo dobry sposób fotografowania bo jest pełny dostęp światła i można pozwolić sobie choćby na dolny kierunek. Co zawsze wygląda intrygująco. Pokazywane zdjęcie zostało zmontowane z 6 składowych.



    Druga fota oprócz kategorii "półkowej" załapie się na "inne kreatywne" podejście. W ten prosty sposób zostały pokazane grupy kosmetyków dziennych i nocnych. Analiza światła pokazuje, że oprócz tego z tyłu, było przedni górne plus dwa konturowe na dolnej półce.



    Kolejnym trzecim kierunkiem (głównie w kosmetyce pielęgnacyjnej) jest powiązanie z wodą czy pianą. Pierwsze to są nawilżające drugie widać.


    Powoli dochodzimy do tego co nie mieści się w tych najbardziej typowych ramach. Zaczniemy od takiego zamówienia - a przy okazji wyjaśni się dzisiejszy tytuł. Dostajecie takie zadanie:

    - zrób nam przegląd kosmetyków, taka wyspa, kosmetyki obok siebie - tak jak Manhattan, zrób nam Manhattan.

    Kurcze powiedzieć to można wszystko - ma być jak o poranku, przepełnia to wszystko poranna bryza, skrzą się krople rosy ale musi być w tym radość. Nasi bohaterowie powinni być ucieleśnieniem dumy ale też doświadczeniami życiowymi. Czujesz to? Czy zetknęliście się z takimi briefami? Pitu, pitu poezja a ty się zmóżdżaj co autor miał konkretnie na myśli, a właściwie jak to upchnąć w focie.
    No więc w tym konkretnym przypadku myślę sobie
    - k...a o co biega, stado butelek to stado butelek nijak się to ma do budowli.
    Ale myślę, Manhattan to oczwiście odbicie w lustrze wody, z drugiej strony budynki to po prostu szeregi okien czyli podziały poziome. Może coś z tym da się zrobić? I koniec końców wpadam na pomysł aby zrobić to tak.


    A teraz przepiękny pomysł na niebanalne i w dodatku naturalne pokazanie grupy kosmetyków. Co prawda retuszer to się zapłakał przy tej robocie bo nawet najlepszy plastik ma tysiące drobnych wad. Ale efekt świeżutki.




    Na zakończenie pomysły cokolwiek inne. Zdjęcia ze ślimaczkami nie podejmuję się wytłumaczyć. Jakoś mi się tak zrobiło. Za to zrozumiałe jest to z SOS - pierwotnie miało to być napisane na piasku ale pomysł wydał nam się zbyt oklepany. Temat dotyczył oczywiście nawilżania i byłby w takim razie klasyfikowany też do "kierunku trzeciego" będąc oczywiście alter ego tej foty z kafelkami.




    Teraz coś z wiosennego odrodzenia a także warsztatu faceta. Ta ostatnia fota ma z 10 lat i o tyle wyprzedza to ostatnio modne w advertaisingu mówienie o męskich kosmetykach jako narzędziach do obsługi skóry. Patrząc na tę realizację szkoda mi, że nie zrobiłem tego na jakiejś warsztatowej desce, w jakiś ścinkach i resztkach, może z kawałkiem akumulatora. A jeśli mowa o nie całkiem wykorzystanych szansach to jeszcze taka stara fota. Koncepcji tłumaczyć nie trzeba. Zrobiłem piękne cienie zbliżone kształtem do pomysłu. Jak widać nie nadążył tu grafik. Najśmieszniejsze, że wtedy uznałem, że jest OK a teraz po latach jak to wygrzebałem to mówię trochę szkoda.


    W ten sposób wyczerpałem mini poradnik jak zabrać się za fotografowanie advertorialowe kosmetyków.

    UFF

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 26-09-2016 o 16:41

  8. #38

    Domyślnie Kod wizualny na przykładzie kosmetyków

    Nie wiem jak odczytujecie moją pisaninę ale być może jednak wychodzi w niej to co wydaje mi się istotne. A są to dla mnie takie sprawy jak oryginalność - świeżość, jakieś napięcie-ruch-emocja, kultura plastyczna - wizualizm. To ostatnie jednak jak uzupełniająca cecha. Fotografię bardziej postrzegam jako posłuszne narzędzie jak lustro rzeczywistości (co brzmi lekko paradoksalnie w kontekście zdjęć do omówienia). Zdałem też sobie sprawę, że Was troszkę oszukiwałem bo miało być o advertorialu i edytorialu a parę pokazanych zdjęć jakkolwiek robionych dla czasopism jest de facto advertisingiem czyli fotografią reklamową. Choćby dlatego, że są akceptowane przez klientów-reklamodawców. Postanowiłem więc, że jeśli pojawią się uzasadnione powody to moją fotografię reklamową też pokażę. A właściwie to pokażę to co tak naprawdę jest przed fotografią reklamową - myślenie w kategoriach kodów wizualnych.

    O ile oryginalność w advertorialu jest dla mnie ważna to w realizacjach reklamowych dla mnie to sprawa kluczowa. Od dobrych paru lat mało już "robię w reklamie" co było świadomą decyzją bo dość miałem klientów ale też zelówki zbyt cienkie i abonament telefoniczny za drogi więc z tego rynku wypadłem. Nie mniej czasem dostaję "po starej znajomości" takie roboty i mam tam dużo swobody. Prezentowana realizacja powstałe dla Jadwigi - niszowej firmy kosmetycznej (kosmetyki do salonów) z mojego terenu. Na tym rynku jest ciasno i wszystko już było ale pomyślałem sobie, że nie mam szans zrobić jakiegoś recyklingu idei równie dobrze jak to robią wielcy. No mało samokrytycznie uznałem, że może i zrobiłbym wszystko - tylko pytanie czy moich klientów byłoby na to stać. Jako punkt zaczepienia dostałem też dwie przesympatyczne dziewczyny... córki właścicielek jako twarze firmy. Przejrzałem sobie co robią inni aby przypadkiem nie skopiować jakiejś idei. Teraz mogłem zabrać się do myślenia. Pomyślałem sobie o takiej sytuacji codziennej - patrzysz w lustro oglądasz swoje oblicze. Może z tego lustra mógłby ktoś do nas przemówić. W każdym razie lustro jest bardzo blisko kosmetyki (i tej pielęgnacyjnej i upiększającej). Konkluzja była taka mam dziewczyny i mam lustro. Co z tym zrobić dalej aby nie skopiować zbyt oklepanych rozwiązań a uzyskać przy tym też coś funkcjonalnego projektowo? Koniec końców wymyśliłem sobie, że z mojego lustra w łazience "przemówi boginka". Tak to wyszło



    Realizacja była niebanalna. Zbudowałem skośne lustro z dziurą takiej wielkości aby modelki mogły się przecisnąć. Rozrysowałem wcześniej układ i okazało się, że ogniskowa musi być ścisłej wielkości ani zbyt duża ani za mała. Był to kompromis między wielkością lustra (to malało z wydłużeniem ogniskowej) a koniecznej białej płaszczyzny co odbijała się w lustrze (tu było już z 10 m2). Koniec końców było 30 mm (plus crop). Reszta była jak w normalnej fotografii ludzi. Modelki trochę cierpiały w tym stelażu. Opracowałem też resztę komunikacji wizualnej - to jest coś podstawowego bardzo często widać, że ktoś gdzieś coś zrobił ale jak to podłączyć do reszty nie wiadomo. Tutaj miało być szaro w katalogówkach, pomysły z lustrami gdzie się da, łącznie ze srebrnymi okładkami itd. łączenie szarego z kolorem w grafice.



    W ten sposób powstał spójny myślowo i oryginalny (bo nikt takiego nie miał) kod wizualny (w zasadzie to nawet więcej jak wizualny). Dorzuciłem jeszcze do tego slogan


    Być może będzie jeszcze kiedyś okazja (choć to już oczywiście nie advertorial) aby o tym porozmawiać. Takie myślenie to wprost podstawowa sprawa a ponieważ nikt tak dobrze nie ma świadomości wizualnej jak fotografowie to dlaczego mamy to zostawiać jakimś niedorobionym grafikom.


    Jeśli temat wydał się Wam intrygujący to mogę jeszcze raz skręcić z poletka advertorialowego...

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 29-09-2016 o 16:11

  9. #39

    Domyślnie

    bardzo mi sie podoba, mam nadzieje, ze watek i posty nie zgina ew masz to u siebie na blogu? dziekuje


    Sent from my iPhone using Tapatalk
    Sluzba niewybatozona z rana predko sie bisurmani
    www.smooth.photography/vs13

  10. #40

    Domyślnie Fotograficzne kody wizualne cz2

    @ Carlos_lo

    skoro to napisałem to raczej nie zamierzam usuwać. Nawet założyłem katalog do którego zapisuję zlinkowane zdjęcia (oryginały) tak aby ewentualnie łatwo można to odtworzyć.

    Jak już mi się skręciło z typowo zadaniowego advertorialowego poletka to pociągnę temat na dwóch przykładach. W tym odcinku będzie praca jaką wykonaliśmy w 1996 roku. Nie będę zbyt mocno zarysowywał sytuacji marketingowej ale zostało nam postawione zadanie "wymazania" dotychczasowego wizerunku marki. Zadanie było zdecydowanie rewolucyjne co nie zdarza się często. Chodziło o zwiększenie prestiżu marki i pokazanie zmian w ofercie. Oczywiście komunikacja była wielopiętrowa, pokażę to co było najważniejsze - zasadniczy zręb komunikacji reklamowej.

    Pierwszy poziom to było takie rozwiązanie, które właściwie zdradzało już sposób myślenia. Jeśli widzicie tam skojarzenie "fotograficzne" z dobrze znaną i cenioną w Polsce marką to... dokładnie o to chodziło. Używaliśmy tego wszędzie gdzie chodziło aby mówić o producencie na poziomie ogólności. Takie powiedziałbym okładkowe zastosowanie, spajające całą ofertę.


    Na poziomie drugim, najważniejszym wyglądało to tak. Te zdjęcia przypisane były do obu najważniejszych filarów producenta i były najszerzej wykorzystywane. Na poziomie psychofizjologi jest tutaj gra między semiotycznym odbiorem obrazu a jego drugim dnem (czyli realnością). Obrazy były wystarczająco intrygujące a jednocześnie wystarczająco czytelne


    Poziom trzeci uzupełniający. Te zdjęcia przypisane zostały do pobocznego asortymentu i wykorzystywane w bardziej rozbudowanej komunikacji.


    Poziom czwarty - intrygujący. Ponieważ akcja reklamowa była niezwykle silna i długotrwała postanowiłem zmierzyć się z problemem znudzenia przekazem i dołożyć rozwiązania wymagające już pewnego wysiłku ze strony odbiorców. Tutaj już pewna, niemała część odbiorców miała kłopoty z szybkim odczytaniem realnej części przekazu. Ale ponieważ dawali sobie radę z poprzednimi to podejmowali wysiłek aby zobaczyć "prawdziwe" przedmioty. Można powiedzieć, że semiotyka brała tu już wyraźnie górę nad realizmem fotografii.


    A teraz realizacja (w sumie też z poziomu czwartego), którą była konsekwentnym dojściem do ściany, gdzie większość ludzi już nie potrafiła "przeczytać" realnej sytuacji wyjściowej. I to mimo, że przedmiot czyli lodówka z szklanymi drzwiczkami (czyli witryna) jest przecież doskonale znana.


    Na zakończenie trochę różnych ciekawostek. Przy realizacji tej koncepcji poczytałem sobie trochę o semiotyce. To nauka o znakach a najbardziej tym zajmują się chyba teolodzy więc sięgnąłem do opracowań tej proweniencji. W sumie nic przydatnego tam nie wyczytałem (choć byłem pełen podziwu ile tam było rozważań i taksonomii). Zdałem się więc na intuicję i to, że co i rusz fascynują nas znaki. Znaki, których przecież często nie rozumiemy a jednak zatrzymują uwagę.
    Nasz klient zrobił też rzecz "straszną" - już po kampanii (na którą poszło drobne 6 baniek) zamówił badania skuteczności tej koncepcji. Dni przed prezentacją wyników przez agencję badawczą, jako sprawca tego zamieszania, dłużyły mi się niemiłosiernie a ewentualny blamaż byłby pewnie od razu końcem pracy nad tym projektem. Po długiej prezentacji wpierw metodologi, potem różnych aspektów (w tym np tego, że 5% ludzi całkowicie odrzuciło ten przekaz bo czarny) okazało się, że w stosunku do kampanii konkurencji osiągnęliśmy dwukrotnie większą zapamiętywalność przy idealnym wprost skojarzeniu pożądanych cech. Wyszło więc, że kampania za 6 mln warta była standardowe 12. I był to dowód, że o ile w planowaniu mediów można wycisnąć 10-20% to kreacja rządzi bo można zyskać znacznie więcej! Uśmiechy działu marketingu i dyrektora zapowiadały dalszą pracę i rzeczywiście kolejne 4 lata były moje.
    Za całą tę realizację dostaliśmy kupę nagród a nawet znaleźliśmy się w przeglądach projektowania w Europie, została opisana w podręczniku wydanym przez PWN, byłem nawet w TVP i PR. I prawdę powiedziawszy do dzisiaj jest to jedna z najlepszych moich robót. Gwoli ścisłości nie wykonałem jej sam i przynajmniej Grzesia Prokopa, Tomka Zielińskiego i Piotrka Gielca powinienem tu wspomnieć. No i nie zapomnieć o naszym TOP67, który jako szef działu dtp odpowiedzialny był za produkcje komputerowe.
    Z realizacji fotograficznej dodam jako ciekawostkę, że w wypowiedziach komentujących nasze prace (np jury) podkreślano perfekcyjną pracę komputerową. W powyższych pracach jest jej dokładnie 0. Za to w realizacji z pralką z poziomu jeden możecie zobaczyć możliwości aparatów wielkoformatowych bo całość została zrobiona na 4"x5" a dokładniej to pewnie 9x12 cm bo tych materiałów (FUji) używałem częściej. Niebieski ton nie był przypadkiem, nałożyliśmy to albo na światło a najprawdopodobniej jednak na obiektyw.

    Na płaszczyźnie realizacji graficznej wyglądało to np. tak:


    Jak widać był tam smaczek akcentujący długą jak na tamte czasy gwarancję.

    Ta realizacja nie jest jedyną semiotyczną wizją fotograficzną jakie wcieliłem w życie. O kolejnej opowiem w następnym odcinku.

    Pozdro
    Wiesiek
    Ostatnio edytowane przez Wujot ; 02-10-2016 o 12:17

Strona 4 z 107 PierwszyPierwszy ... 234561454104 ... OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. [ Glamour/Beauty ] Edytorial - Memory Remains (100% krakowski)
    By aboutalithium in forum Portret, także Glamour/Beauty
    Odpowiedzi: 10
    Ostatni post / autor: 10-04-2011, 20:33

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •