W tym temacie chciałbym pisać o studyjnym "stolikowym" advertorialu i edytorialu. Ponieważ nie każdy zna te pojęcia - najkrócej mówiąc to zdjęcia wykorzystane przez redakcję do ilustracji artykułów. Jeśli zdjęcie jest nie obrendowane to edytorial. "Dziwnym" zbiegiem okoliczności przeważnie jednak są to bardzo konkretne przedmioty z jeszcze konkretniejszymi markami i wtedy mówimy o advertorialu. Mam nadzieję, że w kolejnych tekstach napiszę coś o tym jak odróżnia się to realizacyjnie od trzeciego składnika wizualnego czyli fotografii reklamowej i innych ciekawych uwarunkowaniach. Postaram się aby każdy tekst miał dokładną myśl przewodnią. Zakładam, że będą ilustrowane moimi (gotowymi) realizacjami plus ewentualnie projektami-szkicami przygotowanymi przez redakcję. Oczywiście wątek jest otwarty i jak ktoś ma ochotę wstawić coś od siebie to jest mile widziany.
Na początek robótki ręczne - czyli cierpliwość wskazana.
Pierwsze dwie edytorialowe układanki były ilustracjami do tekstu o dietach sportowców. O co tam chodziło nie pamiętam, z jakiegoś powodu dobrane były takie a nie inne składniki. Te prace nie są specjalnie trudne - główny problem to przeniesienie projektu na tło. Rozwiązań jest pewnie sporo, tak na szybko:
- można przerysować projekt na podświetlanej szybie
- można go zgoła przeszpilkować
- można wydrukować na tle
- można użyć rzutnika
To ostatnie rozwiązanie będzie szczególnie sensowne w dwóch przypadkach: gdy jako tła użyjemy szyby, metalu, plastiku i nie będziemy go chcieli (a nigdy nie chcemy) uszkodzić. Druga sytuacja jest gdy fota będzie po skosie (czyli w perspektywie) ale efekt rysunku ma być jak z rzutu (mam nadzieję, że to zrozumiałe) a plan jest duży i zróżnicowany przez bryły.
W tych dwóch, konkretnych, realizacjach narysowaliśmy to chyba "z ręki" twardym ołówkiem na arkuszu kartonu B1. Przy doborze tła trzeba się przyjrzeć układanej żywności - jak jest sucha to używamy kartonu (bo jest najtańszy) jak nie (przy np białym serze) można produkt wcześniej odsączyć. W ostateczności wybieramy inne podłoże (np folia). A dalej to układanie ziarnko po ziarnku. Z tego powodu plan robimy na pewnej wysokości aby przy nim siedzieć a nie kucać, obok jest stoliczek z składnikami. Co jakiś czas coś się przesuwa, coś trzeba poprawić ale powoli idzie to do przodu.
Pozostałe zdjęcia są znacznie trudniejsze w wykonaniu.
Co do koncepcji - pierwsze omawia rodzaje makaronów, drugie kasz. Kłopot z tymi zdjęciami jest taki, że w zasadzie niewiele da się tu poprawić w przypadku błędów. Przy braku czujności może się okazać, że fotę trzeba powtórzyć. I to też nie jest oczywiste bo z reguły jakiś jeden, dwa składniki są egzotyczne (makaron albo kasza za 30 zł w jakimś małym pudełeczku, dostępne w razie czegoś w jednym sklepie po drugiej stronie miasta) i jest tylko na jedną próbę. Więc trzeba zaprojektować kolejność warstw, odmierzyć grubości i najlepiej od strony aparatu ułożyć to ręcznie albo przy pomocy pensety. O ile makarony mimo wszystko nie były wielkim wyzwaniem to z kaszami sporo prób wykonałem szukając rozwiązania "dynamicznego". I była to porażka. Chaos - może po 30-tej próbie coś by wyszło. Koniec końców to co jest wysypane zostało artystycznie usypane warstwa po warstwie a słoik ostrożnie dołożony.
Teraz kwestie kompozycyjne - nie jest przypadkiem, że to obszerne jasne układy centralne. Obok trzeba zmieścić opisy, na górze tytuły. Ewentualne kadrowania robione są przy fotoedycji a od fotografa oczekuje się materiału dającego dużo swobody. Tło u mnie przeważnie ma 5-10%, dalej sprawia wrażenie białego ale najjaśniejsze światła dzięki temu nie mają konkurencji.
Oświetleniowo pierwsze dwie foty były świecone bezcieniowo. W makaronach wszystko widać - w odbiciach są tinty założone na bokach słoika (dzisiaj być może zrobiłbym to jeszcze mocniej na ostro). Najbardziej lubię takie sytuacje jak na czwartej - wyrżnięte cienie budujące dobrą podstawę i zagęszczające obraz a ich głębokość jest regulowana poziomem światła wypełniającego.
Pozdro
Wiesiek
Szukaj
Skontaktuj się z nami