Niektóre leiki mają wartość kolekcjonerską i są bardzo dobrą inwestycją
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Szukaj
Niektóre leiki mają wartość kolekcjonerską i są bardzo dobrą inwestycją
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
zgadza sie.
niedawno sprzedano taka na aukcji w wiedniu
o ile pamietam kosztowala cos ok 2 miliony dolarow. wartosc kolekcjonerska jest niewatpliwa.
te na ebay po pareset euro raczej nie sa lokata kapitalu z mysla o przyszlosci.
ja sprzedalem kilka lat temu , z ksiazeczka servisowa , nieuzywana, orginalna paczka za smieszna kwote.
to sa przedmioty produkowane seryjnie.
moze gdyby doszlo do kataklizmu na skale globalna i taka Leica przetrwala , wowczas moze bedzié miec duza wartosc , tylko nie bedzie nikogo , kto moglby kupic.
zaskakujaco wysokie ceny trzyma contax g2 , ale czy to jest lokata kapitalu ? chyba lepiej byloby kupic zloto.
Ostatnio edytowane przez Nican ; 12-04-2018 o 15:23
Kolego @Nican .... Bardzo dziękuję za tak wyczerpujące informacje. Ja jednak zupełnie nie o to pytałem. Ale kolega jak widze przez kilka postów nie wspomniał ani słowem o walorach lub wadach użytkowych przytoczonego przeze mnie modelu a tylko i wyłącznie roztrząsa o wartosci tegoż aparatu jako lokaty kapitału... Ech!
staram sie odpowiadac scisle na pytania.
pytanie w tytule watku bylo o ile pamietam " czy sie oplaca .."
watek zostal przeniesiony do innego.
tutaj jest wyjasnienie co to jest "oplacalnosc "
https://pl.wiktionary.org/wiki/op%C5...no%C5%9B%C4%87
nie pytales wczesniej o walory uzytkowe.
aparaty z okresu lat 40 - 50 nie Maja w stosunku do wspolczesnych zadnych korzystnych walorow uzytkowych.
przeciwnie - przepasc na niekorzysc tych starszych.
kto dzisiaj chce uzywac zorki , ktora byla kopia leici II a ktore zapewne w tysiacach zalegaja szuflady domow?
z tamtego okresu rowniez optyka byla na dzisiejsze wymagania marna .
ergonomia tez w porownaniu do dzisiejszych aparatow zdecydowanie nizsza.
roznica jak powiedzmy miedzy syrenka , a wspolczesna corolla - przepasc.
mimo tego ktos tam kupi i odremontuje syrenke , ale nie dla jej walorow uzytkowych - bardziej dla przyjemnosci restaurowania czy posiadania rzeczy rzadkiej
to jest dobre porownanie.
LeicaIIIc nie jest aparatem wyjatkowym , produkowana byla seryjnie w okresie trudnym gdyz w czasie wojny i przez kilka lat po niej.
Dla mnie to sa pod kazdym wzgloedme wyrzucone pieniadze - nie mozna oczekiwac wzrostu wartosci , gdyz to nie jest rzecz wyjatkowa , nie za wygodna do fotografowania, niska ergonomia.
z drugiej strony kosztuja ok 2000 zl - mysle , ze mozna te pieniadze rozsadniej wydac w fotografii na cos rzeczywiscie uzytecznego.
Ostatnio edytowane przez Nican ; 13-04-2018 o 07:28
Jeżeli istota zakupu ma się sprowadzać do używania tych obiektywów, to odpuściłbym IIIc. Kupiłbym FEDa albo Zorkę pięć za stówkę i finalny efekt będzie dokładnie taki sam.
Leica - obojętnie jaka - ma dla mnie sens wtedy, gdy na obiektywie też stoi napisane Leitz albo Leica. Wyjątkowo mogą być innych marek, gdy są równorzędnej jakości optycznej i mechanicznej (en bloc w zasadzie tylko Zeiss wchodzi tu w rachubę, częściowo też Voigtländer) lub dla spróbowania specyficznych właściwości danego konkretnego obiektywu (tu jest więcej możliwości wedle indywidualnego gustu).
Gdybym miał się zdecydować na gwintową, to brałbym wyłącznie w komplecie z "oryginalnym" składanym Elmarem 3,5/50 (ewentualnie może być Elmar 2,8/50) i żadnego innego obiektywu, żeby się poczuć jak Oskar Barnack sto lat temu. W tym wariancie miałoby to dla mnie jakiś sens poznawczy.
W tej generalnej ocenie jest niewątpliwa racja, ale z drugiej strony ja nie mogę wyjść z podziwu, jak proste i małe, a jednocześnie znakomite jakościowo obiektywy potrafili wtedy robić tacy producenci jak Leitz/Leica, Zeiss i inni, których nazw dzisiaj już nikt nie pamięta. Nadal wytrzymują one konkurencję ze znacznie bardziej skomplikowanymi, większymi i ciężkimi nowoczesnymi produktami. Używam takich obiektywów i na zdjęciach nie widać, że mają one 60 lat. Jeśli widać, to tylko ze względu na charakterystyczny "magiczny" rysunek (jaki daje np. Zeiss Sonnar 1,5/50 od dalmierzowego Contaxa), a nie na brak kontrastu lub ostrości czy też wady optyczne. Mam przykłady (niektóre dawałem swego czasu w innym wątku) tych samych motywów sfotografowanych w tych samych warunkach aparatami 60-letnimi i nowoczesną cyfrówką. Można zwątpić w postęp w fotografii, gdy się porównuje te zdjęcia.
I to jest bardziej słuszna koncepcja. W takim zestawieniu dostajemy nieporównywalną z niczym (w naszej kategorii wagowej oczywiście) przyjemność obcowania z arcydziełami mechaniki precyzyjnej i optyki, wartą każdych pieniędzy. No, prawie każdych.
Jeżeli ktoś chce się przekonać, jak smakuje analogowa Leica, to w moim przekonaniu zdecydowanie wygrywa M. Jest wygodniejsza w obsłudze niż gwintowa chociażby dlatego, że jest tylko jedna dziura do patrzenia, a w gwintowej trzeba patrzeć przez dwie dziury. Wybór świetnych obiektywów jest większy, a gdy się bardzo chce, to i dowolny gwintowy obiektyw M39 można założyć przez adapter. Odwrotnie się nie da.
Niekoniecznie musi być M6. Równie dobrze, a pod pewnymi względami jeszcze lepiej (bo bardziej ortodoksyjnie) będzie z M4, M2 albo wręcz z M3, która ma najlepszy wizjer w całym Wszechświecie i okolicy. Brak światłomierza w tych modelach daje się przeboleć, skoro byłbyś gotowy przeboleć jego brak w gwintowej IIIc, a reszta jest w zasadzie taka sama jak w M6.
Rozmawiamy w kategoriach hobbystycznej przyjemności, więc walory użytkowe i pieniądze mają tutaj drugorzędne znaczenie. Tym niemniej ja sobie odpuszczam gwintową Leikę i pozostaję przy M.
te starsze obiektywy sa gorzej korygowane , dzieki czemu Maja rzeczywiscie bardziej malowniczy bokeh - moze sie podobac , jesli ktos przyklada to tego wage.
Mojej osobistej opini na temat jak postrzegam bokeh nie chce wypowiadac i nie ona jest tematem.
moze tylko krotko jednym zdaniem - jesli nie ma sie nic istotnego do pokazania , to sie pokazuje bokeh.
ale te starsze obiektywy jednoczesnie na otwartej przyslonie traca gwaltownie rozdzeilczosc , staja sie mydlaste. Wowczas obowiazywala zasada - przymykaj obiektw co najmniej o 2 stopnie .
te obiektywy przymkniete do p. ok 8 rysuja jak wspolczesne ale na pelnym otwarciu siada im..... no wlasnie co siada ?.
Przenoszenie kontrastu - i to jest bardziej bolesne od spadku ostrosci.
funkcja przenoszenia kontrastu zwana MTF to nie jest rozdzielczosc. To jest przede wszystki zdolnosc przenoszenia zakresu tonalnego .
jesli obiektyw ma niski MTF ( wlasciwiej nalezaloby napisac CTF c- contrast ) ma bardzo ograniczona zdolnosc przenoszenia zakresu tonalnego. to jest bardzo duza redukcja
ze sceny np 12 EV mimo ze mamy matryce 12 EV potrafi przeniesc tylko np 6 EV . Dochodzi do bardzo duzego zawezenia i zakresu i rozdzielczosci tonalnej.
To jest w rzeczywistosci najbardziej bolesne , nie zawsze potrzebujemy wysokiej rozdzielczosci.
( z tego powodu do starszych obiektywow uzywam aparatu e wezszym DR - mozna latwo uzasadnic dlaczego i jakie to daje korzysci )
te stare obiektywy kupuje sie z czterech powodow:
1. z braku kasy
2. dla charakterystycznych bledow optycznych czyli bokeh
3. z ciekawosci
4. inne
dostaje sie charakterystyczny obraz , miekki , z wyzartymi swiatlami bez duzego zrioznicowania tonalnego i szczegolow w cieniach
Moze sie podobac owszem - na zasadzie odmiennosci , ale tez do czasu. Za ktoryms razem staje sie to przykra maniera - rowniezt dla ogladajacych ( cos jak kiedys z HDR , najpierw zachwyt , a pozniej nie mozna bylo na to potrzec).
Ale my tu pytamy i mówimy o używaniu tego sprzętu starej daty do celów fotografii analogowej więc co ma do rzeczy jak te obiektywy pracują na nowoczesnych matrycach? Nie od dziś przecież wiadomo, że klisza np cz-b a matryca cyfrówki to zupełnie inna bajka. Ja równie dobrze jeśli zechcę na filmie uzyskać jakość perfekcyjną to mam do tego F5 i kilka dobrych szkieł Nikkora i Sigmy. Zakładam to i wiooo!
A tak na boku to remontuję sobie właśnie staruszka Zorki 1 z Industarem-22...
Ostatnio edytowane przez zeberek1 ; 19-04-2018 o 15:25
mnie się w starych obiektywach podoba wygląd i solidność. ale teraz i meike i 7artisans produkują coś fajnego dla oka , więc nie ma już problemu... co prawda są i fajne, ale nie mało niedrogie zeissy
obiektyw obcina zakres tonalny niezaleznie od tego czy stosujesz film , czy matryce.
uzyteczny zakres tonalny wspolczesnych matryc jest podobny do uzytecznego zakresu emulsji fotochemicznych , ktore mozna powiedziec sa rodzajem matrycy fotochemicznej.
co do zasady zachodza te same zjawiska .
w matrycy elektronicznej foton wybija Elektron , proces zostaje wzmocniony kosztem energii zmagazynowanej w baterii ( zachodzi zjawisko red-ox) .
w emulsji fotochemicznej foton wybija Elektron , proces redukcji zostaje wzmocniony kosztem ernergii zmagazynowanej w wywolywaczu ( zachodzi zjawisko red-ox) .
Witam!
Adapter m39 - Leica M. Ktoś coś takiego używa? Głównie pod szkła 35 i 50mm. Co polecacie sprawdzonego?
Skontaktuj się z nami