Rozmawialiśmy o czytnikach, może czas ponarzekać na jakość polskich książek elektronicznych. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że wydawnictwa nie zatrudniają osób, które powinny zajmować się korekcja tekstu. Nie rozumiem, dlaczego w książkach kupionych legalnie jest masa błędów ortograficznych, zlepieńców, złe dzielenie wyrazów przy przenoszeniu, poszatkowane wyrazy na pól lub z odstrzelonymi literami, złe podziały stron, czy nawet trafia się brak zgodności plików z formatem .epub.
O ile nie mylę się, obecnie każda książka jest przygotowywana w formie elektronicznej, czy to do wydawnictwa do druku, czy to bo publikacji elektronicznej.
Aby nie być gołosłownym książki, które zakupiłem legalnie a miały powyższe błędy:
- Gra Endera - Orson Scott Card,
- Ciemno, prawie noc - Joanna Bator,
- Nakarmić wilki - Maria Nurowska,
- Korona śniegu i krwi - Elżbieta Chrezińska,
- Lód - Jacek Dukaj,
- Wołanie kukułki - Robert Galbraith.
Miało być prosto: kupić, wgrać do czytnika i cieszyć się książka. Wyszło jak zwykle, czyli bez konwertera plików ani rusz. Jak mam bawić się Calibra z każdym plikiem, to może przejdę na Chomika. Zabawy tyle samo, jakość taka sama a książki przynajmniej za "darmola".
Może wersje papierowe tez są tak samo niedbale przygotowane a tylko czepiam się.
Aha, w domu są 2 czytniki, różnej generacji i różnych producentów, do tego mieszkam poza granicami Polandii.
Szukaj
Skontaktuj się z nami