W sobote po raz kolejny fotografowalem slub. Pech chcial ze kosciol w ktorym odbywala sie liturgia byl ciemny jak diabelska pieczara, przez co makabrycznie wydluzyl sie czas naswietlania. Nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie to ze prawdopodobnie okazalo sie ze mam uszkodzenie aparatu. Przy czasach rzedu < 1/30 migawka nie chciala mi sie kilka razy zamknac, lub zamykala sie cyklicznie raz po razie, albo swiecac error na wyswietlaczu, domykala sie jakby dwufazowo. Oczywiscie 70% zdjec do bani! Przeczyscilem Isopropanolem styki obiektywu i bagnetu ale nie pomoglo. Spotkaliscie sie z takimi cudami? Przy czasach powyzej 1/30 zdazylo mi sie to zaraz po wyjsciu z kosciola. Po wylaczeniu aparatu i zmianie na 50/1.8 objawy ustapily, choc z 50 w kosciele bylo podobnie. Co to za cholersto moze byc?
Szukaj
Skontaktuj się z nami