Teraz mam Nikona D70s, wcześniej miałem Sony A300 z odchylanym ekranikiem. Zarówno obecny, jak i kolejny Nikonik nie będzie miał takiego ekranika. Są jednak takie ujęcia, że nie da rady przyłożyć oka do wizjera, a ekran (w aparacie z Liveview) będzie pod takim kątem, że i tak nic na nim nie będzie widać - np. robię zdjęcie dziecku z żabiej perspektywy, celując aparatem pod kątem 45 stopni (popełniłem ostatnio takie zdjęcie, w tle wiedeńska katedra św. Szczepana, kto chce to na priv prześlę).
Wtedy celujemy na ślepo, potem sprawdzamy zdjęcie, i znowu próbujemy. Szansa na sukces - nieduża.
I tutaj wchodzi mój genialny pomysł: celownik laserowy ala snajperka - czerwona kropka/kreska/krzyżyk itp. Pewnie będzie montowany wiadomo gdzie, albo u dołu aparatu do gwintu od statywu. Kropka/znaczek musi jednak znikać przy naciśnięciu spustu. Musi też być mechanizm korekty paralaksy.
Co myślicie?
Szukaj
Skontaktuj się z nami