Ludziska...
Mam dylemat czy zostać przy małym obrazku czy przejść na średni. Nie mówię, że od razu na Hasela ale tak na Kieva 60, a może Mamiye 645...
Tylko zastanawiam się czy jest sens. Przez najbliższy czas własna ciemnia odpada. Brak $ i warunków by robic sobie odbitki.
Jedynie samo wywoływanie B&W a później skan. Z jednej strony wydaje mi się, że kupowanie średniego formatu przy założeniu że zdjęcia będą szły do neta to głupota. Z drugiej zaś jak widzę na necie skany ze średnich to robią wrażenie jakością. Np portrety Sonnarem 180-tką
Aparat będę chciał wykorzystać, hmm... jak to ująć? Do spokojnego focenia. Zresztą po to obecnie głównie robię analogiem. Więc szybkość działania nie potrzebuję.
Pozdro.
Szukaj
Skontaktuj się z nami