Wczoraj akurat miałem domowy dyżur przed komputerem, tak że tylko od czasu do czasu wpadałem do salonu, gdzie przed tivi drzemała moja Pani Małżonka. Za którymś razem zobaczyłem na ekranie pląsającego po sylwestrowej scenie szansonistę Maleńczuka. Coś mnie tknęło i zacząłem się baczniej przyglądać układowi wokalno-tanecznemu. Po około 4 minutach i 10 sekundach stwierdziłem, że artysta Maleńczuk był zwyczajnie na bani.
Dno i metr mułu...
No ale kto tam na placu był trzeźwy, żeby to zauważyć. Grunt to zabawa.
Szukaj
Skontaktuj się z nami