Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Jako, że mój i Koki wypad do Karpacza się nie powiódł wybraliśmy się na pobliską górę szybowcową.
Jak widać na powyższym obrazku trafiliśmy nawet na śnieg. Mało bo mało ale bałwanka ulepić się dało.
Bałwankowi na asfalcie nie było zbyt wygodnie więc Koka podjął się misji przeniesienia go w inne miejsce.
Dobrze posiedzieć przy "żubrze"... :')))
Nie ma nic za darmo. Za noszenie na rękach bałwan musiał popozować.
Okazał się cierpliwym modelem.
Na tyle cierpliwym, że gdy opuszczaliśmy górę jeszcze tak siedział... :')))
P.S. Jak widać nie należy się załamywać gdy coś nie wypali, bo żeby fajnie się bawić nie trzeba nawet nigdzie jechać.
Szukaj
Skontaktuj się z nami