Miałem okazje pobawić się ostatnio sprzętem sponsorowanym dla zagranicznego czasopisma sportowego: Nikonem D2X i Canonem 1D mark II. Dołożyli szkła: Nikkor 300 f/2.8D i 17-55 f/2,8 oraz Canon EF 300 f/2.8 L IS i 24-70/f2,8. + monopody Manfrotto. Dostęp do sprzętu miałem, że tak powiem; praktycznie nieograniczony. Nikon w trybie 6 Mpix: rewelacyjna prędkość - błyskawiczy start, zdjęcia seryjne - karabin maszynowy, rewelacyjne rozmieszczenie punktów AF - używałem któregokolwiek jako głównego czujnika. Wszystkie punkty (poza skrajnymi lewym i prawym) chodziły jak burza mimo, że światło chwilami było cieniutkie ojj cieniutkie!! Ustawiłem np. prawy - górny jako główny i stosowałem go jako główny punkt ostrzenia - coś niesamowitego, nie zawodził nigdy, a miałem w łapach też D70 (zreszta o czym ja tu mówie . Prędkośc jest powalająca, nawet się nie spodziejesz a już jest ostro. Świetnie śledzi szybko poruszające sie obiekty. Wizjer duży i bardzo jasny, rewelacyjny kontrast - ostrzenie manulane - piękna sprawa. Ergonomia: brak słów - rozmieszczenie przycisków - czysty miód , chwyt (może poza verticalem, który jest troche płytki) świetny, powlekany chropowatym tworzywem. Wyważenie całego body i z podpietym ciężkim tele, też extra. Duży i doskonale czytelny LCD - nie mam pytań... Zoomowanie na ekraniku - ultra szybkie. No i jakość zdjęć: detale i jeszcze raz detale, nie wiem... ale z Canona nie byłem w stanie tyle wydusić mimo tych samych warunków, podobnych ustawień i zbliżonych klasą szkieł. Canon to owszem też extra klasa, ale... wolę N. Jakoś nie całkiem poczułem tego sprzętu..... Sterowanie poprostu mi nie siadło. AF mimo, że też b. szybki był z kolei zwyczajnie czasochłonny w obsłudze, czułość - no cóż słabsza niż N. Ilość punktów ostrzenia w C - sprawa dyskusyjna - wg. mnie co za dużo to i ...itd., możliwe że może czasem to ułatwić zdjęcie w pewnej sytuacji ale sorry więcej było chwil, kiedy kląłem na te ułatwienie. W N wszystko jest pod paluchem, wystarczyło, że używałem go 15 min. i wszystko było jasne. Choćby pomiar światła na pryzmacie, na kontrolerze z tyłu punkty AF w zrozumiałym, intuicyjnym nawet dla laika sposobie przemieszczania a pod spodem tryb działania focusa na osobnej szybko obsługiwalnej dźwigni. C ma większą rozpiętość ISO i zdjęcia z czułości 50 są ładnie gładkie lecz jednocześnie trącą cyfrą na kilometr. Wysokie ISO Nikona tj. 1600, 3200 mimo że obraz dawał wyraźne szumy było do przyjęcia. Cyfrowe ziarno sprawiało wrażenie pochodzącego z wysokoczułej błony, miało dużo mniej kolorowej dominanty niz u Canona. Możliwe, że jestem już uprzedzony do tego i owego bo miałem w rękach chyba każdego DSLR-a. Minolta D7D jest zbyt zagmatwana - choć to piękny aparat. Canon z kolei postawił na operwanie poprzez menu i wciskanie wielofunkcynych przycisków. Nikon wydaje mi się jednak tym złoty środkiem, mimo że również ma swoje wady.
Pozdrawiam
Szukaj
Skontaktuj się z nami