Marku - z własnego doświadczenia wiem, że najrozsądniejszym wyjściem jest całkowicie sobie to odpuścić
Jestem opiekunem obecnie 17-sto letniego Mateusza
rok temu Matusz (wtedy 16 lat) poszedł z koleżankami do Parku ... tam podszedł do niego pijany, napakowany dresiarz (22 l.) a kilkadziesiąt metrów za tym "dresem" stało jego kilku kolegów. Szarpnął kilka razy Mateusza i zabrał mu tel. kom.
Gdy się o tym dowiedziałem od razu pojechaliśmy z Mateuszem zgłosić sprawę na policji.
Oczywiście zabraliśmy oryginalne opakowanie z telefonu (wraz z numerem IMEI).
Na policji usłyszeliśmy, że jest możliwość namierzenia telefonu po kodzie IMEI ale jest to kosztowne i na podstawie naszych zeznań to prokurator zdecyduje czy będą ten telefon namierzać czy nie. Prokurator zleca namierzanie jeśli telefon był jakiejś tam wartości (chyba min. 400-500 zł) oraz nastąpił rozbój (czyli kradzież z użyciem przemocy).
Przesłuchujący Mateusza policjant stwierdził, że jeśli Mateusz nie został uderzony to prokurator nie zleci namierzania telefonu (po prostu ... musisz dać się najpierw pobić aby później policja chciała szukać sprawcy). Mateusz zeznał, że został kilka razy mocniej szarpnięty po czym bandzior sam wyciągnął mu z kieszeni tel.
Mieliśmy szczęście (a może i nie ale o tym niżej) bo w tym przypadku prokurator zlecił namierzanie tel. i po 3 tygodniach dostaliśmy informację, że policja złapała tego bandziora a on przyznał się do winy. Zostaliśmy jeszcze raz wezwani celem złożenia jakiś tam wyjaśnień. Po kolejnych 2 tygodniach znowu zostaliśmy wezwani tym razem na "rozpoznanie" oskarżonego przez lustro weneckie (fenickie).
Oczywiście na "rozpoznaniu" policja popełniła błąd (główną zasadą rozpoznania jest to, że poszkodowany nie może się widzieć z podejrzanym... oczywiście poza próbą rozpoznania przez lustro), bo w tym samym momencie wprowadzili na korytarz i Matusza i podejrzanego - wiadomo nerwy, stres.
"Rozpoznanie" wszystko potwierdziło ... po czym przez ponad rok byliśmy wzywani 3 razy do sądu i dopiero na ostatnią rozprawę przyszedł "oskarżony".
Oskarżony przyznał się do winy, przeprosił przed sądem, oddał taki sam tel. (ten sam model, ale w tragicznym stanie ... bo kupił tuż przed rozprawą w jakimś lombardzie). Sąd przyjął to jako zadośćuczynienie (mimo iż protestowałem). Oskarżony dostał "zawiasy".
podsumowanie:
3 razy jeździliśmy na policję tracąc sporo nerwów, czasu i pieniędzy (paliwo oraz to, że nie mogłem w tym czasie normalnie pracować) a Mateusz w tym czasie musiał być zwalniany ze szkoły.
3 razy jeździliśmy do sądu na rozprawy (koszty jak wyżej).
Nerwów i stresów Mateusza nie sposób opisać, gdy spotkał się z bandziorem najpierw twarzą w twarz na policji podczas rozpoznania a później gdy przed rozprawą w sądzie siedzieli naprzeciwko siebie 20 minut czekając aż zostaną wpuszczeni na salę rozpraw.
jako zadość uczynienie dostaliśmy bardzo zniszczony tel. tego samego modelu.
sprawca dostał "zawiasy"
oto polskie prawo i sprawiedliwość ...
Szukaj
Skontaktuj się z nami