zgadza sie, nie ma sytuacji idealnych. Pytanie dla kazdego fotografa: czy faktycznie chce łapać wszystko jak leci i walczy za wszelką cene o podpisanie jak najwiekszej ilosci umow w roku, czy moze tak prowadzi "polityke", ze w rezultacie podpisze umowy z tymi Mlodymi, ktorzy nie przypadkowo nas wybrali, bardziej swiadomie. Ja np czesto pisze w mailu lub mowie: "czego nie mozna ode mnie wymagać" i nie jest to forma zgrywania sie, ze jaki ja to nie jestem swietny, ale po prostu preferuje pewien styl podejscia i to musi sie podobac mlodym (chodzi mi o zdjecia "reporterskie", kazde wesele jest przez to na prawde troche inne- ryzyko dla mlodych ale i pewna "mozliwosc" wyjscia poza sztampowe ujęcia). Wole nie przyjac zlecenia i siedziec w domu (na prawde) niz miec trudnego klienta, ktory po zleceniu robi mi zarzuty o zdjecia i potem złą reklame ..
mysle ze chodzi o "zlapanie kontaktu z klientem" i utrzymuwaniem go. W necie to inna sprzedaz niz w sklepie i jesli klient wszystko ma na tacy od razu- wtedy ciezej wejsc w nim w glebszy kontakt, porozmawiac itd.
Warto rozmawiac - tak po prostu- z korzyscią dla dwóch stron.
Szukaj
Skontaktuj się z nami