Close

Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 23
  1. #11

    Domyślnie

    A co sądzicie o fotografowaniu robali "mrożonych"? Żeby ukrócić podejrzenia - jeszcze nigdy nie zamroziłem robaka. W zamierzchłych czasach jednak często słyszałem o tej "technice". Teraz jakoś rzadziej. Może podniósł się poziom etyki? A może mniejsza teraz potrzeba mrożenia, bo cyfra pozwala na bezkosztowe (niemal) robienie wielu ujęć?

  2. #12

    Domyślnie

    markB, to może opisz "technikę" mrożenia owadów, bo nie mam pojęcia (i chyba większość forumowych makromaniaków) w jaki sposób to się robi, więc trudno na ten tenmat się wypowiadać.
    Nikon, Nikkory, Sigmy... i Tamron
    wigi.pl

  3. #13

    Domyślnie

    Może nie dokładnie o mrożenie chodzi... Na pewno każdy z was wie, że w chłodne poranki owady są niej ruchliwe, ale nie wszystkim chce się wstawać tak wcześnie, więc dlaczego nie złapać "muchy" w słoiczek i nie wstawić na chwilę do lodówki? Potem wystarczy ją wyłożyć na przygotowaną scenę strzelić kilka kadrów, a owad kiedy tylko złapie ciepły podmuch wróci do swojej wcześniejszej formy. Powstała nawet kiedyś zabawka działająca na tej zasadzie: http://img35.echo.cx/img35/1381/samolocik8ci.jpg. Podobnym rozwiązaniem jest stosowanie lakieru do włosów (z umiarem) na motylach - osobiście nigdy tego nie robiłem.

  4. #14

    Domyślnie

    everyman, ja bym się takiej "zabawki" nie zrobił.. a napewno nie poleciłbym w przyszłości swojemu dziecku takiej zabawy. Ten przykład pasuje do tego wątku. Inna sprawa, jesli zrobić małe buciki i przykleić do samoltu, a zamrożonym wcześniej mufom włożyć w nie(te buciki) nóżki. Po locie wszystkie wyjąć i puścić wolno

    Następnie złapać zamrozić i przeznaczyć na przynęte

    .
    . . . - - - . . .

    Bla, bla, bla

  5. #15

    Domyślnie

    Mrożenie, jeśli rozumiemy je niemal dosłownie, nie jest najlepszym sposobem. Osobiście wolę "schładzanie"

    Tak, czasem stosuję tę technikę zwłaszcza przy fotografowaniu pszczół, szerszeni i wyjątkowo szybkich i nie zatrzymujących się w jednym miejscu bezkręgowców. Wsadzam takiego delikwenta na 15 minut do lodówki, w pobliże zamrażalnika i mam wtedy 30-90s na w miarę bezproblemowe fotografowanie.

    Zamrażarka nie jest dobrym patentem. Wiele bezkręgowców doznaje szoku termicznego i nawet po kilkudziesięciu sekundach może już nie być do odratowania. Dlatego zamrażania nie polecam.


    PS. Pewnym wariantem unieruchomienia owada jest proste podanie mu żarcia. Z pająkami i muchami spisuje się to całkiem nieźle.
    Pozdrawiam, Dariusz Kucharski
    | DA | WWW | Blog |
    D800 D300s | N14-24G N24-70G N70-300VR T150-600 N60D N85PC N105D Trioplan100 Takumar28 Σ10-20mkI T17-50mkI | SB-900x2 Manfrotto 055xprob 322RC2 +duperele

  6. #16

    Domyślnie

    Dokładnie o to mi chodziło, o schładzanie (stąd "mrożone" w cudzysłowiu).

  7. #17

    Domyślnie

    Dla mnie mrożenie, czy schładzanie to już nie jest fotografia przyrodnicza (raczej "kreatywna"), póki co fotografuję owady wyłącznie w środowisku naturalnym, nie łapię i nie przynoszę ich do domu
    Ale rozumię potrzebę i takich działań
    Ostatnio edytowane przez wigi ; 24-04-2009 o 08:44
    Nikon, Nikkory, Sigmy... i Tamron
    wigi.pl

  8. #18

    Domyślnie

    by mieć ładne światełko trzeba być w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze , czyli jak dla mnie z rana , a wtedy jest zimniej .....no i nie trzeba lodówki ze sobą zabierać

    pozdr. arachiusz
    arachiusz.pl

  9. #19

    Domyślnie

    ...wracając do etyki.
    Czy zdarzyło wam się uśmiercić owada podczas sesji? Właśnie robiłem pierwszą przymiarkę do skakuna, bo akurat na balkonie się zawieruszył. Przygotowałem mu w pokoju w szklanym naczyniu wyspę z kamienia (tak żeby nie uciekł podczas fotografowania). Pech chciał, że jak go wypuściłem to zadzwonił telefon - myślałem, że przez fosę nie zwieje. Po 10min spuściłem wzrok na podłogę i się załamałem - utopił się w między czasie i z sesji znowu nici... tzn scenerię wykorzystałem z biedronką, ale to już nie to.

  10. #20

    Domyślnie

    ...dlaczego już nigdy nie przyprowadzę robaka do domu. Czyli, czy tylko ja mam takiego pecha?
    Gdy po południu wróciłem do domu, to przy drzwiach powitał mnie żuczek - w sam raz na luźny strzał przy wieczornym piwku, tym bardziej że nie wykazywał skłonności do szybkiego przemieszczania się. Rzuciłem na biurko kawałek brzózki; z zielonej reklamówki zrobiłem tło; postawiłem lampę z dyfuzorem i wyjąłem aparat. Skoczyłem do lodówki po browarka i wypuściłem malucha na scenę. Oddałem dosłownie trzy próbne strzały jak mnie raczył poinformować, że chce polatać. Super, wystartował jak błyskawica i za cel obrał sobie rozgrzaną lampę w rogu pokoju - taki mały a tyle smrodu, że musiałem pokój wietrzyć. Jest to drugi bydlak, którego zaciągnąłem do domu w przeciągu dwóch dni i drugi, który popełnił na moich oczach samobójstwo! Czy tylko ja tak mam? Stosujecie jakieś środki bezpieczeństwa, bo zaczynam bać się fotografować już nawet ludzi.

Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 123 OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •