Tytuł może trochę kontrowersyjny, ale im dłużej bawię się tym programem tym mocniej utwierdzam się w takim przekonaniu. Autorzy, mimo, że odwalają kawał roboty chyba nigdy nie próbowali używać stworzonych przez siebie narzędzi do poważniejszej pracy.
Czytając ostatnio "Światło i oświetlenie w fotografii cyfrowej" dowiedziałem się o narzędziu zmiany kolorów. Włączam GIMPa, chwila poszukiwań i jest.
Próbuję coś zrobić i zaczynają się schody:
Po pierwsze - do podglądu zmian ustawień mamy dwie miniaturki wielkości znaczka pocztowego, które nie powiększają się wraz z powiększaniem okna. O subtelnych zmianach małych obszarów można zapomnieć.
Po drugie - obraz na miniaturkach nie jest objęty zarządzaniem kolorem i już na starcie mamy zafałszowany podgląd.
Czy takie narzędzie spełnia swoje zadanie? Czy nadaje się do pracy? Czy jest tak wielkim problemem zrobienie, żeby zmiany ustawień były widoczne na głównym oknie, które ma zarządzanie kolorem, skalowanie itd.?
PS. Musiałem się wyżalić.
Szukaj
Skontaktuj się z nami