Mam d200 od połowy stycznia, zrobiłem razem ok. 2000 klatek i trochę załamał mnie fakt, że statystycznie rzecz biorąc na 90% zdjęć niechciane zjawisko bandingu występuje i to w najgorszej formie bo od góry do dołu na całej klatce, widoczne wyraźnie nawet przy niezbyt dużym powiększeniu. Gdy w necie ropętało się piekło na ten temat zacząłem testować aparat przy różnych ustawieniach ale bez pozytywnych rezultatów, tak że w końcu miałem już wysyłać korpus do nikon polska ale nie zdążyłem. W ten piękny weekend zobaczyłem plamkę w tym samym miejscu na kilku zdjęciach zrobionych wcześniej i przystąpiłem do sprzątania matrycy. Chwyciłem w dłoń gruszkę i (bo był już wieczór) latareczkę diodową i rzystąpiłem do działania. Paprocha wydmuchałem dokładnie oglądając matrycę w świetle latareczki i po zabawie uzbroiłem potwora, wykonałem parę testowych ujęć i...... brwi uciekły mi ze zdziwienia na tył głowy brak bandingu to nie żart zjawisko teraz występuje sporadycznie w nietypowych warunkach ale żeby je zobaczyć to trzeba bardzo mocno powiększyć zdjęcie. I tu nasuwa się pytanie: JAK TO SIĘ STAŁO??? I CO SIĘ W OGÓLE STAŁO??? Pomimo tego, że nic z tego nie kumam to i tak jestem bardzo zadowolony
Szukaj
Skontaktuj się z nami