Witam.
Od prawie roku posiadam Nikona D3300. To moja pierwsza lustrzanka i cholernie ją lubię.
W międzyczasie dużo się nauczyłem o fotografii, dokupiłem zewnętrzną lampę, dwa obiektywy (stałą 50-tkę i tele 55-300), pierścienie do makro i inne pomniejsze pierdółki.
Jak na początek ten model jest świetny i choć już widzę po swoim użytkowaniu, że przydałoby mi się trochę bardziej zaawansowane body, to i tak myślę, że to starczy mi jeszcze na długo.
Teraz czas na mój problem.
Latem na wyjeździe we Francji zalałem aparat sokiem pomarańczowym.
Nic się nie zepsuło, pobrudził się tylko z zewnątrz.
Wyczyściłem go, żeby się nie kleił i używałem dalej.
Po tym incydencie pozostał mi jednak jeden problem.
Pierścień od manualnej ostrości w kitowym obiektywie (AF-P 18-55 DX VR) zaczął 'chodzić' z lekkim oporem.
Gęsty sok się wlał w szczeliny i ustawianie ostrości już nie było tak płynne jak wcześniej.
Na początku to zignorowałem, bo i tak dosyć rzadko używałem MF w tym akurat obiektywie.
Po pewnym czasie jednak zdenerwowało mnie to do tego stopnia, że postanowiłem go wyczyścić dokładniej, niż wcześniej.
Odchylałem lekko ten pierścień i igłą starałem się wyskrobywać jak najwięcej brudu ile mogę.
Nie miałem jednak dostępu do całości.
W pewnym momencie pierścień "kliknął" i zauważyłem, że odczepił się w jednym z trzech miejsc.
Wyglądało to jak zwykły zatrzask, pociągnąłem więc delikatnie z pozostałych stron i pierścień się cały odczepił.
Miałem wtedy dobry dostęp, przeczyściłem go alkoholem, złożyłem z powrotem i ucieszyłem się, że już chodzi płynnie, jak nowy.
Problem w tym, że od tamtej pory nie działa mi już manualne ustawianie ostrości.
Co prawda kręci się ładnie, ale aparat "nie widzi" jego ruchów.
Teraz zastanawiam się czy zepsułem to już na amen czy po prostu źle złożyłem z powrotem i jest jeszcze szansa to naprawić.
Dajcie znać czy da się coś z tym zrobić, czy powinienem się już pogodzić z tym, że zepsułem MF.
Szukaj
Skontaktuj się z nami