Naprawdę warto zastanowić się co się robi i dlaczego.
Jakieś 30 lat temu miałem dobrą okazję do wdepnięcia w fotografię "artystyczną". Przyglądałem się temu rok może dłużej - temu co robią ludzie i jak żyją. Wnioski nie były zbyt optymistyczne i dlatego postanowiłem zająć się fotografią użytkową. Artysta dumny ale głodny? To jest smutne aby nie powiedzieć żałosne. Jakieś dyskusje, koterie, kokietowanie nielicznych dysponentów, nawet nie kasy, tylko uznania??? Słabe to było, a w drodze dwójka dzieci. Dokonując na zimno podsumowania widać było, gdzie jest zapotrzebowanie i pieniądze.
Na rynku artystycznym:
- kolekcjonerzy sztuki instytucjonalni (zapomnijmy o tym bo ta na początku abstrakcja)
- kolekcjonerzy sztuki prywatni i świadomi (też zapomnijmy)
- dekoracje na ścianach firmowych i prywatnych (tu ma ładnie wyglądać i się podobać)
- autorskie albumy, kalendarze
- coś jeszcze?
W punkcie trzecim trzeba zauważyć ograniczoną pojemność a żeby jakoś żyć trzeba sprzedawać ciągle. Najciekawszy był punkt czwarty - to był dobry rynek - sam tam sprzedałem kilkadziesiąt tysięcy szt (pewnie z 30 - 40 000). Jeśli było się wydawcą i umiało sprzedawać to był to niezły pieniądz. Z jakąś realną szansą na górkę. Ale oczywiście obecność na takim rynku absolutnie zamyka szanse na obszarze pierwszych dwóch punktów. Coś za coś.
Wartość usługowego rynku zawodowego jest setki razy większa. Nie chce wymieniać całych sektorów - doskonale je znacie. Nie brakuje klientów co wydają (no raczej wydawali) 50-100k miesięcznie na fotografię. Nawet rynek indywidualny całkiem nieźle się rozwija. Po lewej stronie był maleńki podpłomyk a po drugiej olbrzymia sala bankietowa. I tu i tu kupę głodnych pysków do wyżywienia.
Co do fotografii Wantucha to jest to niezła robota. Dobre "rzeźbiarskie" podejście do motywu dzięki czemu udaje mu się kupić uwagę widza. Sporo smaczków choreograficzno-fotograficznych (wykorzystania możliwości perspektywy). To jej główny walor. Reszta warsztatu dość sztampowa choć wysmakowana. Ta fotografia przeniesiona 120-150 lat wcześniej mogłaby być w annałach fotograficznych. A tak to tylko niezła robota, nic więcej. Ta fotografia jest znacznie bliżej fotografii użytkowej jak artystycznej. Wprost trudno mi uwierzyć, że na takiej ofercie można było tak długo ciągnąć...
Każdy z nas funkcjonujących na rynku użytkowym boryka się z coraz większymi kłopotami na godziwe życie. O przyczynach tego można byłoby długo dyskutować (najlepiej przy piwie). Multum moich kolegów bez cienia żalu wycofało się z tego segmentu, inni jak ja (i pewnie Piotr) gotowi są to zrobić w każdej chwili - jak skończy się możliwość pracy na akceptowalnych warunkach. I zauważcie, że np. dobry lekarz nie ma takich problemów. Czyli
Naprawdę warto zastanowić się co się robi i dlaczego.
Pozdro
Wiesiek
Szukaj
Skontaktuj się z nami