Spiritus, spokojnie, to nie żaden dziki wschód, nadal jesteśmy w Europie a Rumunia to normalny, cywiizowany kraj. Zaryzykował bym nawet stwierdzenie, że ostatni, najdalej na południowy wschód wysunięty normalny kraj, a Rumunom pod względem mentalności znacznie bliżej do nas, niż do najbliższych sąsiadów, tzn Serbów, Bułgarów czy Ukraińców. Kasę licz podobnie jak na urlop w Polsce bo ceny są podobne/trochę niższe (nie licząc typowo turystycznych rejonów jak wspomniany przeze mnie wcześniej pseudo zamek Drakuli). Jeśli chodzi o łapówki, to nie ma się czego bać, jak nie szalejesz i nie robisz niczego głupiego to nikt Cię nie zatrzyma tylko po to, żeby wysępić parę euro (co z kolei jest nagminne w sąsiedniej Bułgarii), czy dla opłacenia "tradycji", ale jak coś przeskrobiesz to co innego - wtedy bardzo chętnie dorobią sobie do pensji. Ale jak nie masz nic na sumieniu, to nie masz się czego bać. Chociaż w razie W warto mieć w portfelu kilkadziesiąt Euro (czy odpowiednik w Leiach) gdybyś coś nawet niechcąco nawywijał.
Co do cyganów, to najgorzej jest na przejściach granicznych i w ich okolicy, ja jeździłem zawsze przez 2 przejścia: Nadlac / Nagylak (pierwsze duże miasto po rumuńskiej stronie to Arad) i Bors / Artrand (kierunek Oradea). O ile na Nadlacu była pod tym względem tragedia, w dodatku oprócz granicy pełno ich było na wlocie do Aradu (zamykane przejazdy kolejowe gdzie zawsze tworzyły się kolejki aut) ,to na Bors policja ich goniła i było stosunkowo spokojnie. Innych przejść nie znam, ale gdybyś miał wybierać spośród tych dwóch to zdecydowanie Bors. Jak sobie radzić? Nie szukać i nie nawiązywać z nimi kontaktu (wrokowego też), jak podchodzą myć szyby czy coś sprzedać to stanowczo odmawiasz - bez agresji i chamstwa, ale stanowczo i bez wdawania się w dyskusje. Jak stoisz w kolejce / korku to dobrze nie siedzieć poprzednikowi na zderzaku tylko trzymać parę metrów dystansu, jak odmowa nie pomaga to poprostu ruszasz i podjeżdżasz do przodu. Generalnie przydaje sie spokój i fizjonomia gościa który z niejednego pieca chleb jadł, jak jesteś wystraszoną panienką która boi się własnego cienia, do tego jesteś postury Małysza, nosisz okulary i krawat, to masz przechlapane A jadąc osobówką nie jest tak źle, kierowcy ciężarówek mają gorzej bo muszą stać w kolejce do wagi podczas gdy osobówki jadą bokiem. No i tak jak pisałem, najlepiej załatwić/kupić wszystko po węgierskiej stronie żeby nie stawać niepotrzebnie w okolicy przejścia granicznego i na pierwszych stacjach benzynowych.
Wałęsające się bezpańskie psy rzeczywiście można spotkać, ale raczej nie w dziczy, tylko w okolicach miast, stacji benzynowych i parkingów, czyli tam, gdzie łatwo wyżebrają o coś do jedzenia. Nie ma co popadać w paranoję i zbroić się w gazy itp. Chociaż można się zdziwić - ja kiedyś stając w nocy na siku na jakimś nieoświetlonym placyku przy drodze o mało nie dostałem zawału po wyjściu z samochodu, kiedy zorientowałem się że stoję w samym środku śpiącej watachy kilkunastu całkiem sporych psów, które właśnie zaczęły podnosić łby i interesować się intruzem
Z językiem tak jak u nas - większość ludzi zagadanych na ulicy w obcym języku zrobi wielkie oczy, z młodymi przeważnie dogadasz się po angielsku, ze starszymi częściej po niemiecku. Trochę angielskiego, trochę niemieckiego + "migowy" i nie zginiesz Najłatwiej mają włosi, bo te języki są do siebie bardzo podobne Jeśli chodzi o kluby i imprezy to nie pomogę, ale tak jak pisałem, to nie żaden trzeci świat. Chociaż jak ktoś jest pozbawiony instynktu samozachowawczego to i w takiej Norwegii dostanie po głowie, powiedzmy że wystarczy nie łązić tam gdzie i w Polsce byś się nie zapuszczał, nie kusić losu np zostawiając w samochodzie wartościowe rzeczy na wierzchu i będzie ok. Jeździłem do Rumunii i dalej tranzytem przez Rumunię wielokrotnie i nigdy mnie tam nic złego nie spotkało.