Zacznę od tego, że udało mi się niczego nie zniszczyć. Ale... podaję temat pod rozwagę i przemyślenie.
Warszawski grudzień, jest godzina koło 15tej, zachodzące słońce odbija się w fasadzie budynku. W ręku aparat z ciemnym telezoomem AF-S 70-300/4.5-5.6G ED. Ogniskowa ustawiona pewnie w zakresie 200-300 mm. Szukamy wizjerem gry światła i cieni na fasadzie. W głowie jakiś pomysł, migawka idzie w ruch. Oto zdjęcie:
Nic nie podejrzewając robimy kolejne zdjęcia.
Ponieważ aparat to Nikonowskie F80, a w środku ILORD XP2 400 to po skończeniu kliszy procedura wywołania i skanowania.
Przeglądam negatyw i co widzę:
A oto jak wygląda sąsiednia klatka. Tego światła tam po lewej nie było.
Ponieważ to tylko klisza to znaczących strat nie było, a efekt może być ciekawy. Oko mam całe, migawka, lustro i układy pomocnicze na spalone nie wyglądają i działają. Ale nie jestem pewien, czy delikatna matryca CMOS wytrzymałaby to zdjęcie. A już w szczególności jak macie coś z poglądem na żywo, czy to bezlusterkowca, czy kompakt to myślę, że uważajcie. Ja testować cyfraków na odporność przed wypaleniem nie zamierzam.
Szukaj
Skontaktuj się z nami