Close

Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 11
  1. #1

    Domyślnie Islandia - kraina kościołów i latarnii morskich :)

    Islandia staje się coraz popularniejsza jako kierunek wakacyjnych wyjazdów.Najczęściej są to zorganizowane wycieczki, często o profilu "fotograficznym".
    Moje uwagi są skierowane raczej do tych, którzy planują zwiedzanie na własną rękę.
    Nie będę pisał o Złotym Kręgu, Lodowej Lagunie, Górze Kościelnej, Myvatn i Detifossie, bo to "oczyswiste oczywistości" .
    Chciałbym polecić miejsca stosunkowo łatwo dostępne (prawie wszędzie dojedzie Suzuki Swift), a jeszcze nie tak bardzo popularne.

    Na forum jest kilka wątków prezentujacych zdjęcia z tej pięknej wyspy, ja chciałbym dorzucić kilka uwag praktycznych

    Keflavik - tutaj, na lotnisku, 99% turystów rozpoczyna swoją islandzką przygodę, natomiast sama miejscowość jest najbardziej "polskim" z islandzkich miast.
    Polaków na wyspie nadal jest sporo. Jeszcze kilka lat temu pracowali głównie w przetwórniach rybnych rozrzuconych po całej wyspie.
    Ci którzy przetrwali "kreppę" i wsiąkli na dobre w Islandię, pracują w tej chwili w wielu różnych miejscach (np. na głównej poczcie w Reykjaviku).
    Jest też sporo "nowej imigracji" i nie będzie niczym niezwykłym, jeśli np. odbierając auto z wypożyczalni natkniecie się na rodaków.
    Od niedawna jest bezpośrednie połaczenie lotnicze Keflavik - Akureyri, wcześniej loty na pólnoc wyspy były tylko z Reykjavik Domestic Airport, można to wziąć po uwagę planując wyjazd.

    Po lotnisku, następnym przystankiem jest zazwyczaj Reykjavik - stolica i najmniej islandzkie miasto na wyspie.
    Najkrótsza droga nr 41 jest najmniej ciekawa i oprócz kilku fajnych miejscówek na zorze, mija się w zasadze tylko hutę aluminium.
    Tym którzy mają czas, polecam jazdę drogami 44, 425 i 427.
    Na południowo-zachodnim krańcu pólwyspu jest ładny widok na klify. Z klifami generalnie jest ten problem, że przewaznie stoimi na ich szczycie i w zasadzie niewiele widać, tutaj jest troszkę inaczej.


    Jadąc dalej na wschód mijamy Grindavik i można tu zboczyć do Błekinej Laguny, czyli najsłynniejszego spa i kąpieliska na wyspie. Warto zobaczyć, przynajmniej z zewnątrz i trochę poszwędać się po okolicy.
    Czy warto wydać pieniądze na bilet i spędzić tam cały dzień?
    To zależy, jeśli planujecie dłuższy pobyt na Islandii i jazdę na pólnoc, to jest tam podobny, ale znacznie ciekawszy i tańszy ośrodek - Jardbodin
    Dla mnie problem z Błekitną Laguną jest taki, że basen jest otoczony hałdami żużla i jedyne co widać oprócz nich, to pobliska fabryka kosmetyków. (w Jardbodin widoki są znacznie ciekawsze).
    Posiadacze kennitali, czyli islandziego peselu, mają spore zniżki przy zakupie biletów, więc jeśli macie wśród znajomych takie osoby, można je o to poprosić.

    Jadąc dalej na wschód drogą 427 przy srzyżowaniu z drogą 42 trzeba skręcić na północ i zacząć "wąchać" Islandię.
    Pola geotermalne Krysuviku, chociaż nie tak znane jak Hverir, dostarczają podobnych wrażeń.
    Z roku na rok, w odróżnieniu od Hveriru, robią się coraz większe, a śmierdzą identycznie.
    Korzystając z prysznica na Islandii warto być świadomym tego, że ciepła woda najczęściej ma pochodzenie naturalne i wejście do łazienki, chwilę po kimś, kto właśnie wziąl przysznic, jest mocnym przeżyciem.
    Na szczęście zapach siarkowodoru ulatnia się bardzo szybko.


    Z Krysuviku można już jechac drogą 42 do Hafnarfjordur, albo dalej na wschód przez Selfos, po drodze, w Eyrarbakki kolejna "atrakcja" - więzienie o zaostrzonym rygorze.


    Reykjavik - tutaj miejsca do zobaczenia każdy wybierze sobie sam, ja polecam szczególnie dwa.
    Muzeum Einara Johnssona (najbardziej znanego islandzkiego rzeźbiarza) czyli jego dom i przylegający park.


    I skansen Arbaejarsafn z budynkami przeniesionymi z całej wyspy.


    Zakupy:
    Są dwie tanie sieciówki spożywcze Kronan i Bonus (coś w stylu Lidla), nie ma ich w centrum Reykjaviku, ale kilka mija się po drodze z lotniska (sa na całej wyspie).
    Są dwa duże centra handlowe Kringlan i Smaralind.
    Jeśli ktoś zrobi większe zakupy (pamiątki, ciuchy itp.), które wywozi z Islandii, może się starać o zwrot VAT-u, czyli dostajecie ok. 15% rabatu.
    Jeśli kupicie tam jakieś droższe rzeczy, poproście w sklepie o formularz zwrotu podatku i paragon ( normalna procedura Tax Free)
    Później są dwie możliwości:
    - wypełnienie wszytkich formularzy i wrzucenie do specjalnej skrzynki na lotnisku, po kilku tygodniach pieniądze zostaną przelane na kartę
    - w centrach hadlowych - Kringlan, Smaralind są specjalne stoiska, gdzie dostaniecie ten zwrot od ręki w gotówce lub na kartę - pomniejszony o prowizję pośrednika, czyli zamiast 15% będzie to 11-12.

    Ruszamy na północ drogą nr 1 (przejazd tunelem jest płatny) i docieramy do Akranes, gdzie stoją moje dwie ulubione latarnie.


    Warto też pospacerować po okolicy, znajduje się tam chyba, określając rzecz delikatnie, najmniej uporządkowane nabrzeże portowe na wyspie, czyli klimaty industrialno-pordzewiałe


    Snaefellsnes to nie tylko Jules Verne i "Podróz do wnętrza ziemi" oraz Góra Kościelna, ale także Stykkisholmour i ten charakterystyczny budenek:


    Kiedyś kino, obecnie muzeum wulkanologiczne. Zbiory tam zgromadzone to kolekcja jednego człowieka, islandzkiego geologa Haralda Sigurdssona.
    Na co dzień opiekuje się tym miejscem Sigurdur Bjarnason, człowiek będący kopalnią wiadomości o Islandii, wydający także lokalną gazetę.

    Ogólna uwaga - warto odwiedzać lokalne punkty informacji tyrystycznej (wyjątkiem jest Reykjavik) i pytać osoby tam pracujące o okolicę.
    Oczywiście przewodniki i internet pomagają, ale "localsi" sa niezastąpieni.

    Jadąc na Zachodnie fiordy warto skorzystać z promu z przystankiem na Flatey. Jeśli podrózujemy samochodem, auto dociera od razu do Brjanslaekur (obluga promu się tym zajmie, trzeba tylko zostawić im kluczyki),
    a my mamy kilka godzin na zwiedzanie wyspy i łapiemy kolejmy prom.

    Zachodnie Fiordy - dla mnie to kwinesencja hasła "lost in Iceland", najpiękniejszy kawałek wyspy, z którego zwiedzaniem nie należy się spieszyć i nie planować podrózy zbyt dokładnie.
    Głównie po to, żeby znależć takie na przykład miejsca:


    Choć powszechnie wiadomo, że piaszczystych plaż na Islandii nie ma.
    Tutaj jest też Dynjandi, najcudowniejszy islandzki wodospad, miejsce narodzenia "Sagi o siedmiu trolach i sześciu parówkach".


    Jest także miejsce, gdzie można godzinami obserwować maskonury. Na Latrabjargu nikt na te ptaki nie poluje, nie wybiera sie już jajek, więc można do nich podejść na odległośc dwóch metrów.


    Są tu też najwyższe islandzkie klify, ale żeby się tam dostać potrzebny jest dwugodzinny spacer z parkingu przy latarni.

    Można powiedzieć, że na Zachodnich Fiordach znajduje się też kolebka islandzkiej państwowości. W Hrafnseyri urodził sie Jon Sigurdsson, którego dzień urodzin jest świętem narodowym.


    Oryginalne zabudowania farmy spłonęły, ale zostały pieczołowicie odrestuarowane.

    Drogi w tym rejonie są głownie szutrowe. Latem po kilku godzinach jazdy, czasem trudno rozpoznać jaki nasze auto ma kolor.


    Za to na każdej stacji benzynowej, oprócz hot dogów jest też stanowisko do mycia samochodów. Bardzo proste - gumowy wąż z bieżącą wodą i szczotka, korzystania jest darmowe.


    Pólnocne fiordy.
    Na Islandii nie ma praktycznie lasów jakie znamy, za to co roku po zimowych sztormach na plażach zalegają pnie przyniesione przez ocean ze Skandynawii, a nawet Syberii.
    Niektóre spędzają w wodzie 100 lat. Są dokładnie zbierane i latem nie juz po nich śladu.


    Husavik to najlepsze miejsce na rejs "wielorybniczy". Jest tam kilka rodzinnych firm, które się tym zajmują, przekazują sobie nawzajem informacje i zazwyczaj przynajmniej jeden humbak daje się sfotografować.
    W Husaviku jest też cukiernia, gdzie można dostać najlepsze kleinury na Islandii. (na pułudnie od portu, za koścołem trochę w lewo - o tutaj )

    Północny-wschód to najmniej spenetrowany przeze mnie rejon, ciągle czeka w kolejce.
    Pierwsze rozpoznanie dało najbardziej na północ położoną latarnie morską i islandzki Stonehenge "under construction"




    Jak zwiedzać Islandię?
    Sposobów jest wiele. Zorganizowana wycieczka - na przykład coś z oferty Horyzontów (mają tam fotowyprawy) lub fotomisje organizowane przez Roberta Olecha z optycznych
    Ja spędzam na wyspie wakacje regularnie co drugi rok, wypożyczam na miejscu samochód, pakuję namiot i już. Baza kempingowa jest dośc bogata, a standard pól namiotowych wysoki.
    Przechodzę na dietę złożoną z hot dogów i skyru
    Nie spieszę się.
    Najlepszym terminem jest chyba czerwiec, w lipcu potrafi nieźle popadać, co w połaczeniu z silnym wiatrem robi eskapadę mniej przyjemną.
    Ostatnio z niejakim rozrzewnieniem wspominam rok 2010, po wybuchu Eyjafjallajokull turyści jakby się pochowali, ale ostanio wracją bardzo tłumnie, na szczeście jest na Islandii wiele miejsc ciągle nie zadeptanych.

    Jeśli ktoś już był na Islandii i ma jakieś uwagi do dodania, zapraszam serdecznie do opisania swoich doświadczeń.
    Ci, którzy się tam dopiero wybierają, niech zadają pytania.
    Wątki z pięknymi zdjęciami są tutaj:
    http://forum.nikoniarze.pl/showthrea...light=islandia
    http://forum.nikoniarze.pl/showthrea...light=islandia
    http://forum.nikoniarze.pl/showthrea...light=islandia

  2. #2

    Domyślnie

    Świetny tekst, dzięki.
    Pisz dalej, jak możesz
    możliwe, że się nie znam a monitor mam słaby

  3. #3
    Zbanowany
    Dołączył
    05 2011
    Miasto
    Poznań
    Posty
    798

    Domyślnie

    Kapitalne. Dziękuję za podzielenie się wiedzą.

  4. #4

    Domyślnie

    Zauważyłem, że link do biografii Jon Sigurdssona nie działa, więc tych, którzy chcą się o nim czegoś dowiedzieć zachęcam do skorzytania z google'a, pytajać o niego lub "icelandic independence movement".
    Dopiero pod koniec XIX-wieku Islandia uzyskała częściową autonomię, wcześniej była przez Duńczyków traktowana jak kolonia.
    Najbardziej jaskrawym, do dzisiaj widzocznym w niektórych miejscach tego przejawem, był monopol na handel. Wszystkie sklepy na wyspie były w rękach Duńczyków.
    Chyba dlatego Islandzycy ich nie specjalnie lubią.
    Utrzymują blskie kontakty z Norwegią i Szwecją. Te dwa kraje były głównym kierunkiem zarobkowej emigracji z Islandi 8-9 lat temu, po wybuchy kryzysu (kreppa).

    Są dumni z faktu bycia potomkami Wikingów, ale materialnych śladów na wyspie jest niewiele.
    Co roku w czerwcu odbywa się w Hafnafjordur festiwal Wikingów. Ekipa, która wtedy się tam pojawia to jednak międzynarodowa "zbieranina" z całej Skandynawii, a kowalem jest rodowity Kaszub.
    Jeżdżą latem po całej Europie.


    Dla turysty zwiedzającego Islandię największym problemem jest transport.
    Miejska komunikacja autobusowa jest ograniczona do stołecznej aglomeracji, czyli obejmuje Reykjavik, Kopavogur i Hafnafjordur.
    Regularne połaczenia autokarowe są z lotniskiem w Keflaviku oraz drugim co do wielkości miastem na Islandii - Akureyri (tutaj też jest kilka linii autobusowych).

    Z krajowego lotniska w Reykjaviku można dolecieć do Akureyri i Isafjordur oraz na Grenlandię (to są regularne połaczenia).
    Jeszcze kilka lat temu wynajęcie samochodu na tym lotnisku było prawie połowę tańsze niż na lotnisku w Keflaviku, teraz te różnice się zatarły.

    Na Islandię można także dopłynąć z własnym samochodem. Regularne połaczenia promowe są z Niemiec i Danii.
    Lądujemy wtedy w uroczym miasteczku na wschodzie wyspy - Seydisfjordur.
    Minusem jest to, że potrzeba dodatkowych pięciu dni na podróż, plusem przystanek na Wyspach Owczych.

    Dość popularne są samochody campingowe, podzielone na 2 kategorie:
    1. campervan - czyli mały dostawczak typu citroen berlingo, mercedes vito z zaadoptowaną przestrzenią ładunkową
    Jest miejsce do spania, kuchenka gazowa, ogrzewanie typy webasto.
    2. motorhome - klasyczny wóz kempingowy z toaletą i prysznicem


    Praktycznie wszędzie, nawet za hot doga w budce przy Kolaporcie, można płacić kartą.
    Napiwków w knajpach się nie daje, parkomaty w centrum Reykjaviku akceptują karty.
    W razie potrzeby najlepszym miejscem na wymianę waluty jest dowolny bank.
    Ostatnio edytowane przez pysson ; 31-08-2017 o 10:26

  5. #5

    Domyślnie

    Jescze kilka ciekawostek i naj-, naj-.

    Moja klasyfikacja osadnictwa na Islandii:
    - farma
    - dwie farmy oznaczają, że w pobliżu jest kościół
    - 10 domów - będzie szkoła muzyczna
    - 30 domów - dochodzi basen
    długo, długo nic
    - Reykjavik

    Ulubionym sportem Islandzyków jest golf. W Isafjordour jest najbardziej na pólnoc położone pole golfowe, na którym można rozgrywać profesjonalne zawody.

    Drugim narodowym "sportem" jest robienie na drutach i dotyczy to także mężczyzn.
    Jednak, żeby nosić islandzkie swetry zrobione z wełny, trzeba mieć odpowiednie geny, albo być od kolebki zahartowanym - "gryzą" niemiłosiernie.

    Islandia jest największym producentem bananów w Europie.
    Na południu wyspy jest masa szklarni, w których uprawia się warzywa i owoce.
    Często przy drodze stoją samoobsługowe budki z owocami i warzywami (truskawki, pomidory), zapakowany towar i skarbonka, do której należy uiścić należność. (lub numer pod który należy ją przelać).
    Taki sposób uprawy wynka z niskiej ceny elektryczności, opłaca się te szklarnie dogrzać i sztucznie oświelić.
    Podobnie jest z produkcją aluminium, tylko prąd jest miejscowy, rudę sie importuje.

    Islandzycy kochają kino, od dawna zajmują pierwsze miejsce w produkcji filmów na głowę mieszkańca (dotyczy to rodzimej kinematografii)
    Od kilku lat realizowane są tu też duże produkcje amerykańskie. Pierwszy był chyba Clint Eastwood i jego dyptyk o Iwo Jimie.
    Za chwilę pewno pojawią się specjalne wycieczki śladami "Gry o tron"

    Charakterystyczna dla islandzkich kin jest przerwa w środku seansu.
    Zagraniczne filmy są wyświetlane w oryginalnej wersji z napisami. Trafiłem kiedyś na seans "Dawn of the Planet of the Apes", wszystko było dobrze, dopóki małpy nie zaczeły gadać między sobą, a tłumaczone to było tylko na islandzki.


    Popularne są polskie Prince Polo i faktycznie dzieciaki w szkole śpiewają o tych wafelkach piosenkę.
    Oryginalne, islandzkie słodycze bardzo często zawierają sporo lukrecji i jeśli ktoś jej nie lubi, ma problem.
    Robią za to pyszne sery pleśniowe.

    W Viku, przy drodze nr 1 jest całodobowy sklep z outdoorową odzieżą, mieści sie tam szwalnia Icewear.

    Sprzedaż alkoholi ograniczona monopolem państwa, w sklepach jest w zasadzie tylko niskoalkoholowe piwo.
    Reszta w Vinbudinie
    Ostatnio edytowane przez pysson ; 01-09-2017 o 16:01

  6. #6

    Domyślnie

    Dzięki za fajne informacje.
    Moje doświadczenie z Islandią trwało niestety tylko tydzien.
    Potwierdzam obecnośc sklepu w Viku, chociaż nie wiedziałem, że jest otwary cala dobe. Musiałem z niego skorzystac kiedy zostałem kolejna ofiara Black Beach a fala zalała mnie po kolana. Było to w lutym.
    Sklep uratował wycieczke a celem była laguna lodowcowa Jokulsarlon. Rozważałem nawet kontynuowanie podroży z mokrymi nogami, na szczęście w Viku był sklep a w nim nawet sprzedawca z Polski.
    Nigdy w życiu nie kupiłem tak drogich spodni i butow.
    Potwierdzam rowniez informację o gryzacej wełnie. Skarpety kupiłem chwile wcześniej w pobliskiej restauracji (bylo tam stoisko z ręcznie dziarganymi rzeczami). Nie powiem lekko nie było ale do końca dnia jakoś dotrwałem.
    Prostuję zarazem informację o markecie Bonus. Jak najbardziej jest dostepny w centrum Reyjkiaviku.

  7. #7

    Domyślnie

    @kontradmiral86 Widzieliście renifery?

    Na całej Islandii dzika populacja tych zwierząt liczy około dwóch tysięcy. Największe stado ma kilkaset sztuk.
    Występują we wschodniej części wyspy, latem chowają się w górach, zimą schodzą aż na brzeg.
    Przy czym, można je spotkać troszkę dalej na północ, już za Lodową Laguną.
    To jest też najlepszy rejon na grzybobranie.

    Natomiast zaraz za Vikiem jest kilka farm, na których się hoduje renifery. To taka półotwarta hodowla, podobnie jak z owcami, więc biegają dość swobodnie po okolicy.
    Byłem tam w grudniu ubiegłego roku, zaraz przy drodze były.
    Akurat wcale nie było śniegu, więc udało mi się zobaczyć także lisa polarnego, już był cały biały.
    Urocze stworzonko, naprawdę wyglądał jak pluszowa zabawka.

    W Reykjaviku mogło się trochę pozmieniać, to prawda. Ostatnio miałem niezbyt dużo czasu, więc tylko hot dogi, pchli targ, poczta i sklep bożonarodzniowy.
    Z każdej swojej wycieczki staram się przywieżć jakieś znaczki pocztowe i ozdobę choinkową.
    Reykjavik strasznie był rozkopany, stawiają hotele, na każdym skrawku gruntu.


    Jeszcze kilka słów o pogodzie.
    Na Islandii pogodą rządzą Elfy.
    Żeby była taka, jak nam pasuje należy:
    1. uwierzyć w Elfy
    2. zbudować im domek
    3. opwiedzieć im jakąś sagę.


    Tym, którzy w Elfy nie wierzą pozostaje stona Islandzkiego Biura Meteorologicznego.
    Jest tam też krótkoterminowa prognoza wystąpienia zorzy polarnej
    Ostatnio edytowane przez pysson ; 02-09-2017 o 03:36

  8. #8

    Domyślnie

    Niestety, reniferow nie widzielismy.
    Praktycznie poza końmi, nie widzielismy zadnych innych zwierzat czy to dziko zyjacych czy tez i hodowlanych.
    Mielismy w planach pchli targ w Reykjaviku ale zapomnielismy o nim zupelnie. Warto go odwiedzic?

  9. #9

    Domyślnie

    Zależy czego się szuka. Odwiedzam takie miejsca w poszukiwaniu znaczków, starych zdjęć lub pocztówek.
    Zazwyczaj coś fajnego sobie wybiorę.
    Ostanio bardzo się ucieszyłem, znalazłem kopertę pierwszego dnia obiegu z 1964 roku z najpopularniejszym islandzkim znaczkiem.
    Jest tez kilka sklepów na Laugavegur o profilu, nazwijmy to antykwarycznym.

    Generalnie Islandczycy są narodem zbieraczy i co rusz można się natknąć na jakieś muzeum powstałe na bazie prywatnej kolekcji.
    Oprócz wspomnienego już muzem wulkanologicznego, najbardziej spektakularne i warte zobacznia jest muzeum ornitologiczne nad Myvatn
    Zlokalizowane jest tutaj, przy muzeum, jest malutka kawiarnia i taras widokowy.
    Na miejscu można skorzystać z lunet oberwacyjnych, marki Nikon.
    Smutna jest natomiast historia powstania muzeum. Sigurgeir Stefansson, który zebrał większośc eksponatów, zginął tragicznie zimą podczas naprawy kabla telefonicznego na jeziorze.
    Łódka się wywróciła, do brzegu było daleko, trzy osoby zmałry z powodu wychłodzenia. Jego rodzina, cześciowo wsparta przez państwo , przeniosła zbiory z szopy na farmie do obecnej siedziby.

  10. #10

    Domyślnie

    Dziękuję za wszystkie informacje i porady.
    Pozdrawiam
    Paweł

    Moja radosna twórczość

Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. [ Krajobraz ] Morskich prezentacji ciąg dalszy....
    By Bartekkw in forum Krajobraz
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 07-07-2012, 09:31
  2. [ Krajobraz ] Różne oblicza brzegów morskich
    By McPiv in forum Krajobraz
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 10-10-2010, 11:07
  3. [ Krajobraz ] W światłach latarnii
    By kodi in forum Krajobraz
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 25-06-2009, 13:16
  4. [ Architektura ] Jeden z weneckich kościołów...
    By malasana in forum Architektura
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 25-12-2008, 00:38
  5. [ Przyroda ] trochę morskich drapieżników
    By klon in forum Przyroda i makro
    Odpowiedzi: 13
    Ostatni post / autor: 20-11-2006, 18:56

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •