Chciałem się z Wami podzielić moją refleksją nad stanem rynku dla konsumentów (RTV/AGD) w oparciu o moje ostatnie doświadczenia. Od razu mówię, że wszelkie obserwacje i tezy są oparte wyłącznie o moje własne doświadczenia i nie musza mieć ze sobą jakiegokolwiek związku. Niekoniecznie również muszą mieć zastosowanie do innych ludzi, jednak ostatni mój zakup przelał czarę goryczy, stąd ten wątek.
Generalnie nie jestem osobą która lubi szastać kasą, dlatego przed każdym zakupem poważnie analizowałem co kupić aby mieć z zakupu jak najwięcej pożytku. Ważny był dla mnie współczynnik ceny do jakości, co zazwyczaj skutkowało tym że ostatecznie kupowałem raczej rzeczy droższe i w zamyśle lepsze jakościowo niż tanie "jednorazówki". Oczywiście nie w każdym aspekcie, ale dotyczyło to przede wszystkim elektroniki użytkowej i sprzętu AGD.
I tak oto ostatnio kupowałem parę sprzętów spośród których wydarzyły się następujące rzeczy:
- szukałem dobrego ekspresu, więc zainwestowałem w Jurę. Nie kupowałem co prawda nowego, ale kupiłem tzw "pewne używane" - niezły egzemplarz ze sprawdzonego źródła. Miałem gwarancję rok czasu na sprzęt. W marcu tego roku sprzęt zaniemógł. Wysłałem na gwarancji i została wymieniona pompa. Sam sprzedawca mówił, że jeszcze nie zdarzył mu się wypadek żeby ta pompa padła. Ale to sprzęt używany, więc rozumiem.
- drukarka. Chciałem urządzenie wielofunkcyjne, tanie w eksploatacji, więc stanęło na Epsonie L805. Po otrzymaniu ze sklepu okazało się, że wydruki nie do końca mnie satysfakcjonują na wybranych przeze mnie papierach. Na oryginalnych wygląda to dobrze, ale inni ludzie na tych samych co ja papierach też uzyskiwali niezłe rezultaty. Dla zainteresowanych - jest mój wątek na forum. W skrócie: drukarka była w serwisie, wróciła po kalibracji i choć wciąż nie drukuje idealnie ja póki co nie mam sił i czasu żeby coś więcej z tym zrobić. Pewnie skończy się jednak na druku na papierach Epsona, co tanie na pewno nie będzie. To był kwiecień.
- po drukarce chciałem kupić coś na prezent dla teścia. Wybór padł na wideorejestrator, a skoro tak to Mio MiVue. Kupione, wręczone, zainstalowane i... nie działa. No po prostu wiesza się na ekranie startowym i nie ruszy. Ponieważ to był prezent nie miałem jak samemu przetestować. Wysłane do producenta na gwarancji, wymieniona płyta główna. Od tego czasu działa. Połowa maja.
- zepsuł się czajnik, więc trzeba było kupić nowy. Przepatrzone w internecie, wybrany Amica Kot na podstawie opinii. Odebrałem zapakowany czajnik ze sklepu. Już na parkingu go rozpakowałem i okazało się, że... obudowa była cała porysowana. Sprzęt oryginalnie zapakowany który nie wyglądał wcale na nowy. Więc wróciłem szybko do sklepu i wymieniłem na inny zapakowany egzemplarz, który sprawdziłem na miejscu czy nie ma żadnych wad. Wyglądał dobrze, więc wziąłem go do domu z zamiarem korzystania. No i wyszło. Co złego może być w czajniku? Otóż... przy nalewaniu wody, ta zamiast lać się po dziubku (co robi) to wylewa się również przez pokrywę górną i na boki. Chciałem zgłosić reklamację do producenta. Reklamacja została przyjęta jednego dnia, kurier umówiony nazajutrz po czym zadzwoniła osoba rejestrująca zgłoszenie że anulują reklamację gdyż, cyt. "producent wie że tak ten czajnik działa i to nie jest wada, a ten produkt tak po prostu działa". No wybaczcie, ale skoro czajnik potrafgi wylewać wrzącą wodę przez górę pokrywy i lać po bokach to chyba nie jest to bardzo bezpieczne. A skoro producent wie że tak produkt działa to pownien go wycofać z użytku a nie sprzedawać normalnie. To był czerwiec.
- po tym zakupie stwierdziłem że na razie już nie kupuję przez internet a jedynie w sklepie stacjonarnym gdzie mogę dotknąć i przetestować daną rzecz. No i tak oto poszedłem do sklepu po długo odwlekany zakup D750. Pomny ostatnich doświadczeń powiedziałem że chcę przetestować, ale sprzedawca dał mi gwarancję że wadliwe egzemplarze się nie zdarzają i dał mi możliwość testowania przez tydzień w domu. W sklepie byłem następnego dnia aby... wymienić aparat na nowy, ponieważ w obecnym wybierak przy wciskaniu przycisku w lewo czasem działał a czasem nie. Przy innych kierunkach nie było problemu ale akurat w lewo tak. Aparat jak piszę nówka sztuka, dopiero co rozpakowana, a część która jest potrzebna do nawigowania po menu lub zmiany pola AF po prostu nie działała.
Po tych wszystkich problemach z różnym sprzętem naszła mnie taka refleksja, że w chwili obecnej jakość to chyba jest słowo obce dla producentów. Liczy się tylko szybkość, ilość, jak najwięcej wyprodukowanych rzeczy, jak najczęściej wymienianych, a ich testowanie lub kontrola jakości to chyba po prostu nie istnieje. Może i to są mocne słowa, ale jak widzicie na przełomie 3 czy 4 miesięcy mnóstwo NOWYCH sprzętów, prosto od producenta, okazuje się że po prostu nie działa. Pomijam ekspres, bo on był używany, ale wszystko inne? I to nie są jakieś firmy krzaki, które nikt nie zna i nie wiadomo co i jak produkują, ale raczej takie uznane z renomą.
I dokąd to zmierza? Czy naprawdę potrzebujemy nowej linii czajników, które różnią się tylko wyglądem co rok czy dwa lata? Przecież projektowanie i przestrajanie linii produkcyjnych kosztuje. A skoro produkt w rok czasu ma zarobić na siebie to gdzieś trzeba ciąć koszty.
Gdzieś kiedyś się spotkałem z opinią, że kiedyś Mercedes przez swoją niezawodność prawie wpędził się w bankructwo, gdyż nie mogli sprzedawać części zamiennych i serwisowych do nie psujących się aut. Ile w tym prawdy to nie wiem. Z jednej strony to może i być racja, ale z drugiej jak coś jest co się rzeczywiście nie psuje to ja osobiście kupiłbym to od razu, nawet jakby to miało kosztować więcej. A przypuszczam że takich ludzi jest więcej, więc zyski ze sprzedaży powinny rekompensować zyski z serwisu.
Inna sprawa jest taka, że teraz wszystko idzie w kierunku "uzależnienia" konsumenta od marki. Czyli zamiast jednorazowego zysku w formie zakupu lepszy jest stały, mniejszy zysk w formie abonamentu - coś jak Adobe Cloud, ect. Może to jest własnie próba "przekonwertowania" tego sposobu zysku do świata elektroniki? Czyli zamiast kupna drogiego sprzętu to kupno taniego sprzętu do którego trzeba doliczyć opłaty serwisowe lub ubezpieczeniowe? Jednak z drugiej strony rozumiem że tani sprzęt nie może być dobry, ale okazuje się że wydając nawet grube pieniądze na sprawdzoną markę i porządny w domniemaniu sprzęt otrzymuje się... wciąż towar niepełnowartościowy. Chyba mamy takie czasy gdzie testerami tak naprawdę stają się klienci, którzy zamiast cieszyć się z korzystania ze sprzętu na początku stają się królikami doświadczalnymi czy jest on w ogóle używalny (coś jak na rynku gier komputerowych gdzie sprzedaje się nieukończone gry, do których już w dniu premiery wypuszcza się poprawki a później poprawki do poprawek i błędów znalezionych przez użytkowników).
Odpowiadając na pytanie w temacie - nie wiem dokąd zmierza ten rynek, ale patrząc po tym co ostatnio mnie spotkało wcale a wcale mi się to nie podoba. Może to po prostu przypadek, ale zarówno skala jak i szerokość zjawiska raczej to wyklucza (różne sprzęty, firmy, sprzedawcy). A może to po prostu jest fatum na mojej osobie...
Chętnie poznam Wasze opinie w tej sprawie.
PS Można oczywiście kierować się ocenami sprzętu, jednak jak pisałem czajnik miał najwyższą możliwą ocenę i wszyscy go polecali. Czy mój egzemplarz był wadliwy? Czy te oceny są niczego nie warte? Ja wiem ku której opinii się skłaniam, ale każdy musi się zdecydować sam.
PS2 Przepraszam za długi elaborat, ale musiałem się uzewnętrznić. A ponieważ zarówno większość sprzętu była foto, jak i to były najdroższe zakupy, a także te przelewające czarę goryczy to postanowiłem napisać własnie tutaj.
Szukaj
Skontaktuj się z nami