Lecą w kulki na żywca.
Jeszcze w dzisiejszych czasach, gdzie informacja to potęga i w oka mgnieniu można wyjść na konowała przed większością potencjalnych klientów...
Ciekawe, jak postapią?? Choć to, co opisałeś, nie powinno się wydarzyć.
Szukaj
Lecą w kulki na żywca.
Jeszcze w dzisiejszych czasach, gdzie informacja to potęga i w oka mgnieniu można wyjść na konowała przed większością potencjalnych klientów...
Ciekawe, jak postapią?? Choć to, co opisałeś, nie powinno się wydarzyć.
Odebrałem wczoraj zabawki. Jest super. Poczyszczone, nowe migawki, regulacja AF, nowe gumy itp. Czekania niespełna miesiąc. Ostatni raz korzystałem z serwisu chyba w 2009. Oby tak dalej.
D750|Z16|N20|T24-70/2.8|N85|2xQ30|Q60|
Jak na razie zachowali się bardzo ładnie, przeprosili i zaproponowali przesłanie sprzętu do serwisu na ich koszt. To w końcu zaawansowana elektronika i różne rzeczy mogą się wydarzyć.
No nie wiem. Brak sprawdzenia efektów własnej pracy się kłania. Niewiele to kosztuje, a oszczędza później: czas, transport, koszty i nerwy.
Dobrze, że to przed sezonem...
Jak bym miał biznes fotograficzny to pewnie bym psioczył i uruchomił zapasowy korpus, ale że jest to hobby to mam pewien luzik. Dlatego też, zdecydowałem się na wysłanie sprzęta do serwisu poza sezonem, licząc się z tym, że wiele może się wydarzyć. I chyba miałem nosa.
Nie mogę stwierdzić, że poprzednio zrobili mi naprawę źle, owszem było długo, ale musieli jakąś część pobrać z magazynu w Japonii. Poza płynącym AF nie miałem żadnych kłopotów ze sprzętem po naprawie, a w końcu musieli rozebrać połowę korpusu by zdjąć trefne szkło. Na pewno aparat po skręceniu nie zachowywał się jak ten z fabryki, bo wszelkie luzy i naprężenia powstałe w trakcie naprawy, musiały się skompensować, stąd wędrujący AF. Tak się składa, że mam blade pojęcie na temat mechaniki i optyki precyzyjnej, oraz częściej korzystam z pomocy serwisantów niż tylko w zagadnieniach fotograficznych, stąd też mam dla nich wyrozumiałość jak również potrafię w miarę rzetelnie ocenić wyniki ich pracy.
To fakt, mechanika precyzyjna jest bardzo wymagająca. Większość urządzeń ma to do siebie, że zmiana w jednym miejscu pociąga za sobą zmiany w innym.
Jest takie powiedzenie:
Może być szybko, tanio, dobrze, ale jednocześnie tylko dwie rzeczy na raz.
1. Jeśli szybko i tanio, nigdy nie będzie dobrze.
2. Jeśli jest szybko i dobrze, nigdy nie będzie tanio.
3. Jeśli jest tanio i dobrze,nigdy nie będzie szybko...itd.
Niemniej jednak podstawowa sprawa - sprawdzić - oszczędza to czas, nerwy i pieniądze.
Jeśli się miało wydarzyć, dobrze że teraz a nie w sezonie. W wakacje, na wiosnę, nawet amatorowi aparat się przydaje.
Jeszcze jedna rzecz, przeprosili i zobowiązali się do poprawienia. Nie każdego na to stać - przyznać się do winy.
Ja niestety nie zmieniłem negatywnej opinii o serwisie w Polsce. Kiedyś miałem D7000, ale po "naprawie" wykonanej przez serwis w Polsce uznałem, że chyba lepiej pozbyć się tego sprzętu i tak zrobiłem. Nie miałem już do niego zdrowia.
Teraz został mi jeszcze D750 - obecnie w naprawie gwarancyjnej.
Co do tej naprawy wychodzi na to, że byłem chyba zbytnim optymistą po informacjach, że jakość serwisu Nikona w Polsce się poprawia - spodziewałem się, że w 14 dni naprawę gwarancyjną uda się zrobić (tym bardziej, że jak oddawałem sprzęt - to takie miałem info - niestety ustne).
Po wielu bezskutecznych próbach kontaktu z serwisem (moim zdaniem nie sposób się tam dodzwonić, na maile nie odpowiadają) udało mi się dowiedzieć, że powinienem być szczęśliwy, jak w ciągu 3 tygodni aparat zostanie zdjęty z półki do analizy. Naprawa to następny etap, który też musi potrwać, a co gorsza jak się okaże że trzeba jeszcze coś sprowadzić z Japonii - to moim zdaniem są duże szanse, że miesiąca zabraknie.
Jak czytam to forum, to wyłania mi się obraz że powinienem być bardzo szczęśliwy, jeżeli uda mi się coś naprawić na gwarancji w Nikon Polska w terminie krótszym niż miesiąc.
Dla mnie sytuacja, w której sprzęt musi poleżeć na półce 3 tygodnie, aby ktoś łaskawie wziął go do ręki jest nieakceptowalna. Tłumaczenie się serwisu nawałem pracy (bo teraz tak dużo jest sprzętu w serwisie) też jest kiepskie marketingowo. Jeżeli mam taką strategię, że produkuję buble, które zalewają mi serwis - to chyba elementem takiej strategii powinno być odpowiednie zwiększenie zasobów serwisowych.
Czy ktoś z Was pisał może skargę do Centrali Nikona (chociażby europejskiej)? Właśnie się to tego przymierzam - i zastanawiam się, czy to ma sens. Czy poza Polską też jest tak kiepsko ze standardami jakości â czy to domena naszej lokalnej placówki?
Witam ponownie,
Chyba wszystko idzie "zgodnie z planem".
W trzecim tygodniu od oddania do serwisu status naprawy gwarancyjnej zmienił się na "SPRZĘT OCZEKUJE NA DOSTAWĘ CZĘŚCI ZAMIENNYCH."
Zastanawiam się, czy rzeczywiście zaistniałą taka potrzeba - czy po prostu z automatu system to ustawił aby pojawiło się wrażenie, że już w trzecim tygodniu bezczynnego leżenia na półce ktoś wreszcie wziął sprzęt do ręki .....
Postanowiłem na razie zainterweniować lokalnie poprzez stronę Nikona (SERWIS -> SERWIS I POMOC TECHNICZNA -> Skontaktuj się z działem obsługi klienta).
Wygląda na to, że jest to chyba najlepszy sposób na kontakt z polskim serwisem dla osób, które nie posiadają jakichś tajemnych numerów telefonu bezpośrednio do konkretnych osób. Wydaje się, że zapytania wpisane przez formularz kontaktowy są analizowane przez systemy centralne i nie mogą tak łatwo być ignorowane jak emaile czy próby połączeń telefonicznych. Z mojego doświadczenia wynika, że w tym kanale kontaktu odpowiadają do 24 h (zazwyczaj szybciej). Oczywiście w każdym mailu proponują kontakt mailowy i telefoniczny - ale to chyba tylko dla ściemy, bo z moich doświadczeń wynika, że szkoda na to zachodu.
Wracając do sedna - z informacji jakie udało mi się uzyskać już w tym tygodniu naprawa gwarancyjna mojego aparatu powinna zostać wykonana - jeżeli tak się stanie, to rzutem na taśmę zmieszczę się z naprawą w miesiącu czasu.
Z analizy różnych wpisów wyłania mi się obraz, że teraz pozostał mi jeszcze do zaliczenia jeden "żelazny punkt" procesu naprawy w Nikon Polska - czyli jej schrzanienie i poprawka, po której to już sprzęt będzie działał poprawnie. Po cichu mam nadzieję, że mnie to nie spotka - być może jestem zbyt naiwny licząc na to, że jak sprzęt jest objęty NPS-em to szanse na poprawna naprawę już za pierwszym podejściem są większe - ale czas pokaże. Nie omieszkam się pochwalić jak wszystko się skończyło.
Skontaktuj się z nami