Ilu ludzi, tyle koncepcji. I bardzo dobrze. Na szczęście wybór filmów na rynku nadal jest wystarczająco duży, aby każdy dobrał pod własny gust, chociaż przykro patrzeć, jak niektóre - i to niestety z tych najlepszych - bezpowrotnie znikają.
Ja jeżeli robię na dwa aparaty, to przeważnie w jednym mam film czarno-biały, a w drugim kolorowy. Ponadto tak się złożyło, że od zawsze jestem fudżiowy człowiek. Superia 200 od niepamiętnych czasów doskonale mi się sprawdza jako uniwersalny kolorowy film "do wszystkiego" i nie chcę tego zmieniać. Czarno-białe w zwykłym codziennym użytku to przeważnie Ilford 125 FP4 plus albo 400 HP5 plus. Pod trochę większe oczekiwania (względnie na więcej niż dwa aparaty ) z czarno-białych najchętniej zakładam Fuji Acros 100, którego zapas zdążyłem zrobić rok temu rzutem na taśmę i na jakiś czas mi wystarczy, ale też bardziej niż zadowolony byłem w zeszłym roku, gdy na hiszpańskim urlopie używałem Ilford Delta 100 Pro. Z niskoczułymi kolorowymi zrobił mi się problem, odkąd wyszła z produkcji moja ulubiona Reala. Do zeszłego tygodnia nosiłem po niej żałobę. Teraz na próbę po raz pierwszy w życiu założyłem Ektara 100 i zobaczymy co wyjdzie. O 400 ISO nie zamierzam się martwić, dopóki nie skończą mi się Fuji Pro400H. Bardziej czułe filmy (800-1600) założyłem do tej pory nie więcej jak ze 3-4 razy w całym życiu i na dobrą sprawę nie muszą one dla mnie istnieć. Artystyczne ziarno to nie jest moja specjalność.
Do średniego formatu mam jeszcze w lodówce dwie paczki (tymczasem przeterminowanej) Reali oraz dwie paczki Acrosa 100, a uzupełniają je pojedyncze czterysetki Ilforda. Nic innego na razie nie potrzebuję.
Szukaj
Skontaktuj się z nami