Bry,
jako posiadaczkę hybrydy (FujiFinepix SL1000) prześladuje mnie pytanie: na ile zrobienie dobrego zdjęcia ogranicza posiadany sprzęt?
Mój wybór był świadomy, przeraziły mnie obiektywy, których nie chciałam targać i tryb manualny, o którym zielonego pojęcia nie miałam.
Z jednej strony wszędzie czytam, że to nie aparat zdjęcia robi, a fotograf, z drugiej - cóż, szczęka mi opada oglądając Wasze fotki. I nie o artyzm bynajmniej mi chodzi, bo z tym, to się trzeba urodzić, a o technikę.
Oczywiście, nie zapominam też o obróbce, bo cóż, to już nie klisza, którą można było tylko ew. troszkę podretuszować Choć PS ma jeszcze przede mną wiele tajemnic...
Wracając do sedna, fotografuję od wielu lat, jak kiedyś wspomniałam, była po drodze smienka, potem siakieś proste małpki. No niby mój fujik trochę wyżej na drabinie ewolucji stoi, ale jednak...
Przestały mi już wystarczać tryby zaprogramowane w aparacie, zaczęłam używać tych manualnych. Przeczytałam całe tomiszcza literatury tematu, coby oswoić się z przysłonami, czułościami, czasami i mnóstwem fotograficznych pojęć. Oglądałam godziny toturiali, słuchałam mądrych ludzi. Oko plastyczne niby mam, swego czasu sporo rysowałam, ale swoich zdjęć nie pokazałabym Wam, mimo, że wiem, że nie gryziecie Cóż, przeglądając od kilkunastu dni zdjęcia na forum nikona, po prostu zastanawiam się, czy nie pieprznąć tym i nie zacząć robić cioci zdjęć przy kotlecie?
Czy posiadając hybrydę teoretycznie jestem w stanie technicznie robić zbliżone zdjęcia do tych z Waszych wątków? Nakupowałam jak głupi filtrów (mam polaryzacyjny, mam połówkowy szary, pełny szary, IR), mam statyw. Wiem, że brakuje mi dużo, jeśli chodzi o obróbkę, ale metodą prób i błędów się uczę.
Pewnie, że i tu widziałam wiele tzw. pstryków, więc za dobrym zdjęciem stoi dobry fotograf. Ale czy to wystarczy?
z harcerskim pozdrowieniem
Anka
Szukaj
Skontaktuj się z nami