Korzystając z tanich połączeń lotniczych postanowiłem w tym roku trochę polatać. Jako pierwsze trafiły się bilety na Maltę. Lot w dwie strony 218 zł. Na miejscu spodziewałem się cen dużo wyższych niż w Polsce, tymczasem rzeczywistość mnie przyjemnie rozczarowała. Hotel ze śniadaniem kosztował 35 zł od osoby. Mój 9 letni syn miał hotel za darmo, więc nam wyszło 25 zł od osoby. Spodziewałem się w tej cenie pokoiku klitki, tymczasem dostaliśmy apartament 48 m². Dwie sypialnie, duża jadalnia z kuchnią (fakt, że bez naczyń). Każdy apartament był przewidziany dla 5 osób, ale dostaliśmy 3 takie na 8 osób. Standard to takie przechodzone 3 gwiazdki z lat 80 tych. Skoro nie oszczędzali na pokojach, to spodziewałem się śniadania, jak w Ibisie - tosty z dżemem. Tymczasem można się było najeść do woli ze szwedzkiego stołu. Na ciepło jajko, bekon, fasolka, kiełbaski. Do tego wędliny, warzywa, serki, owoce i kawa z ekspresu. Owszem, było to przed sezonem i cena hotelu na pewno jest ruchoma. Ale jedzenie na mieście już nie. Za duży kawał pizzy z okienka płaciliśmy 1 euro, hot dog 0,50 euro, obiad w barze 6-9 euro. Tylko piwo było po 3 euro, ale już butelka pysznego wina mniej niż 2.
Kolejna fajna sprawa na Malcie, to małe odległości. Większość lotów tanimi liniami ląduje na małych lotniskach, z których trzeba jechać ok 100km do miejsca docelowego. Kosztuje to ok 15 euro w jedną stronę (Paryż, Barcelona, Bruksela, Oslo itp). Tymczasem na Malcie można podjechać autobusem miejskim. Całą wyspę można zwiedzić komunikacją publiczną lub specjalnymi autobusami turystycznymi. My zdecydowaliśmy się na wynajęcie samochodów. Cena wyjściowa jest śmiesznie niska. Za Peugeota 107 w automacie (ważne, bo ruch jest lewostronny) płaciliśmy 10 euro dziennie. Tylko przejechaliśmy się na sposobie rozliczania paliwa. Odwrotnie niż w większości wypożyczalni, dostajemy samochód zatankowany pod korek, a oddajemy bez. Zapłaciliśmy za to paliwo 75 euro i przez 5 dni udało nam się wyjeździć nieco ponad połowę. Razem samochód kosztował ok 120 euro za 5 dni (godzinowo równo 4 doby).
A teraz pora na zdjęcia. Dzisiaj pierwsze dwa dni.
1. Marsaxlokk. Wioska kolorowych łodzi
2. Pieczołowicie utrzymywanych w barwach bojowych
3. Był początek kwietnia i pogoda jeszcze nie rozpieszczała
4. Mając samochód mogliśmy stawać przy każdym widoczku
5. Zwykle wystarczyło się tylko wychylić.
6. Blue Grotto. Lepiej wygląda z jachtu.
7. Drugiego dnia udaliśmy się do stolicy. Port w La Valletta
8. Konkatedra świętego Jana
9. Konkatedra świętego Jana
10. Konkatedra świętego Jana
11. Valletta
12. Valletta
13. Valletta
14. Valletta
15. Valletta
16. Valletta
17. Widok na trójmiasto z Valletty
18. A tu już jesteśmy w trójmieście. Zatoka między Senglea a Vittoriosa
19. Marina w Vittoriosa
20. W tle Valletta
21. Po lewej Valletta, po prawej trójmiasto.
22. Valletta, ogrody Barracca
23. Vittoriosa, Fort Saint Angelo
24. Senglea
25. Senglea. Zaparkowana motorówka nikogo nie dziwi
26. Senglea. Porządek musi być.
27. Maltański przysmak, królik
28. Maltański Sopot czyli St. Julians
29. St. Julians
30. St. Julians
Szukaj
Skontaktuj się z nami