Kosztował niecałe 100 zł. Miał mieć zasięg do 100 metrów, czyli złotówkę za jeden metr. Niby nieźle, ale nie sięgał dalej niż na 50. Za młodu, jak go ledwo wyjąłem z pudełka i wsadziłem nowiutkie baterie. Bo potem to na 20 metrów jak sięgnął to był cud...
Nie używałem go zbyt często, ot kilka sesji. Za każdym razem trzeba było wyjąć antenkę, bo inaczej nie sięgał nawet trzech metrów. Tych wyjęć antenki było kilkadziesiąt. No niech będzie, że ze 100, choć to liczone z wielką górką.
I przestał działać. Kabelek (cienki drucik łączący płytkę z antenką) odłączył się od anteny (a wcale nie szarpałem za nią, zawsze wysuwałem delikatnie), odmówił dalszej współpracy i z pilota radiowego mam spust na kabelku i do niczego niepotrzebny nadajnik, który niczego nie nadaje.
Oczywiście da się naprawić, zlutować albo zespawać, ale chyba nie o to chodzi. Można też reklamować, ale szkoda mi nerwów, żeby się teraz gardłować o 100 zł, tym bardziej, że nie mam już chyba paragonu. Pozostaje tylko niesmak, bo pilotem cieszyłem się (o ile można tak powiedzieć) nie więcej niż dwa miesiące. A taki był sprytny plan, żeby wigilię a także rodzinne kolędowanie drugiego dnia świąt sfotografować "na leniucha"
Generalnie - nie polecam...
I pytanie - ma ktoś doświadczenia z jakimś pilotem, który ma zasięg powyżej 50 metrów, działa w sposób ciągły bez zacięć i awarii i nie kosztuje majątku?
Szukaj
Skontaktuj się z nami