Jeśli w twoim domu, mieszkaniu, firmie masz zainstalowany wodomierz zwany mokrobieżnym (licznik jest cały wypełniony wodą) to jest spore prawdopodobieństwo, że płacisz także za nic.
W maju tego roku moim samotnie mieszkającym rodzicom przydarzyła się taka oto historia:
Jak zawsze co dwa miesiące inkasent dokonywał odczytu wodomierza i po jakimś czasie przychodził rachunek do zapłaty. A to na 120, a to na 140 zł. Ogólnie zużycie nie przekraczało kwotowo 150 zł. Aż do feralnego maja, w którym przyszedł rachunek na ponad 7800 zł.
Pierwsza myśl: Nie było nikogo, a woda gdzieś się lała przez kilka tygodni.
Druga myśl: Przecież zawsze ktoś był, a cała instalacja jest całkowicie sprawna.
Trzecia myśl: błędny odczyt - niestety wskazania się zgadzają , ponad 1000 m sześ. nabite w dwa miesiące.
Czwarta myśl: uszkodzony wodomierz
I tu zaczyna się jazda z umysłowym betonem firmy WODNIK z Jelenie Góry.
1. Przyjeżdżają monterzy, zakładają nowy licznik, stary zabierają do sprawdzenia (tak twierdzą).
2. Po kilku tygodniach informacja z wodnika, że wypadało by zapłacić f-rę.
3. Tu do akcji wkraczam ja (już z deka wku..y) - zostaję przez rodziców upoważniony do poprowadzenia sprawy.
4. BOK Wodnika twierdzi, że w to interesie klienta jest (czytaj klient sam ma to załatwić) jest sprawdzenie licznika, a f-rę trzeba zapłacić w pierwszej kolejności (co dla dwójki zusowskich emerytów wyłożyć prawie osiem tysi to przecież pryszcz).
5. Składam pismo o wstrzymanie egzekucji f-ry i żądam sprawdzenia licznika przez urząd do tego upoważniony. Tu dwie istotne dla was informacje. Rzecznik Ochrony Konsumenta wam nie pomoże, bo w przypadku korzystania z usług spółek wodociągowych w świetle prawa nie jesteście konsumentami, tylko stroną umowy. Druga rzecz to to, że wstrzymanie wymagalności f-ry do czasu reklamacji to "widzimisię" spółki, odbiorca nie ma na to wpływu.
6. Licznik zostaje wysłany przez WODNIKA do Okręgowego Urzędu Miar w Łodzi celem ekspertyzy.
7. Kolejna kontrola WODNIKA w lokalu rodziców, po pobieżnym "rozglądnięciu się" wyciągają ekspertyzę którą otrzymali z Łodzi ze stwierdzeniem, że: (tu padną moje słowa, ale adekwatne do ich aroganckiego urzędniczego bełkotu) jest pan w ciemnej d., mamy papier z pieczątkami, że licznik jest w 100% sprawny.
8. Lekko zwątpiłem, ale po przeczytaniu ekspertyzy stoi jak wół napisane, że licznik był sprawdzony pod kątem czy metr który przez niego przepływa jest prawidłowo wskazywany. Nic o możliwej usterce. Na moje pytanie, jakie mam jeszcze pole manewru słyszę, że żadne - jest ekspertyza urzędowa, fakturę trzeba zapłacić...
9. Idę do prezia tej partackiej firmy. Przedstawiam mu fakty (na które wskazuje logika), że stany licznika ewidentnie wskazują na "przeskoczenie" bębenka o równe 1000 m sześć. Prezio z wielką niechęcią zgadza się na wysłanie licznika do producenta (po wykonaniu kilkudziesięciu telefonów po urzędach, ministerstwach itp. dowiedziałem się, że to jedyna możliwość jaka mi pozostała, więc wręcz od prezia tego zażądałem).
10. Minęło już kilka miesięcy. Licznik gdzieś zagiął w WODNIKU, ale po moje kolejnej interwencji cudem się odnalazł i został wysłany do producenta,zwanego dalej przeze mnie X.
11. Przychodzi informacja od X w której możemy przeczytać:
"W nawiązaniu do otrzymanego pisma firma X stwierdza, że po sprawdzeniu przedłożonego wodomierza jednostrumieniowego mokrobieżnego model xxx nr fab. xxx zaobserwowano znaczne ilości osadów wewnątrz urządzenia, na liczydle wodomierza. Zabrudzenia te mogą wpłynąć na poprawne funkcjonowanie wodomierza. W związku z tym, istnieje ewentualność incydentalnego "przeskoczenia" bębenków liczydła."
12. Po takim piśmie, wiem już, że mam w ręce konkret (tak na marginesie jest już październik). WODNIKOWI zaczyna mięknąć rura i jak stwierdzają muszą się wewnętrznie naradzić w tej sprawie.
13. Wczoraj dostaję informację, że sprawa zostaje rozpatrzona na moją korzyść.
14. Dzisiaj odebrałem korektę f-ry z 7800 na 102 zł. Poinformowałem beton, że to teraz ja jestem Sprite i sprawa się tak po prostu nie zakończy.
Po cholerę się tak rozpisałem?
1. Bo bardzo możliwe, że wiele osób płaci zawyżone rachunki (także ty). U mnie licznik przeskoczył o 1000 m, więc było ewidentnie widać, że coś jest nie w porządku. A jak by przeskoczył o 10 m? Pewnie rachunek został by zapłacony..
2. Bo jest nie wykluczone, że ciebie także spotka konfrontacja z urzędniczym betonem i brakiem odpowiednich przepisów regulujących takie przypadki.
3. Bo spółki wodociągowe mają zasrany obowiązek płukać całą sieć i wodomierze zawsze kiedy wystąpi podejrzenie zanieczysczenia sieci mułem lub piaskiem (co mają w głębokim poważaniu).
4. Bo obowiązkiem "wodociągów" jest instalowanie filtrów przed licznikiem - właśnie po to, żeby zminimalizować możliwość uszkodzenia mokrobieżnego wodomierza.
A teraz idź i popatrz na swój wodomierz. Jeśli jest wypełniony brudną wodą, jesteś na liście złotych sponsorów firm wodociągowych. Kwestia czasu kiedy wymienią twoje nazwisko.
P.S. Z informacji które udało mi się zebrać, nie jestem odosobnionym przypadkiem w Jeleniej Górze. Tylko "tamtym" nie chciało się walczyć o swoje i zabulili.
P.S.2 Mam zamiar rozdmuchać sprawę w lokalnych mediach. Wiem, że w JG liczniki zbiorcze nie zgadzają się z licznikami odbiorców o wiele procent, zawsze suma odbiorców wychodzi wyższa.
P.S.3 Sprawę opisałem bardzo skrótowo. W rzeczywistości trwało to od maja 2010 do dziś.
Amen.
Szukaj
Skontaktuj się z nami