Szukaj
Może od początku były brudne ?
Jeżeli psikanie WD pomaga, to nie trzeszczy sam materiał, tylko coś na kwadracie/wielowpuście/gwincie. Ewentualnie nie są dokręcone, ale zakładam że to wyeliminowałeś.
Jak komuś też trzeszczą korby RaceFace, to też ma coś zasyfione.
Po prostu nie ma bata
Jest bat i to nie jest nowy problem, a dotyczy tylko korb z suportem wyposażonym w zewnętrzne łożyska. RF daje podkładki dystansowe z tworzywa i przy deptaniu trzeszczą. Shimano daje metalowe podkładki i jest spokój. Można kupić lub wyżebrać w serwisie podkładki metalowe i zapodać do RF.
WD się pryska na te podkładki, nie na wielowypust, śruby czy tarcze.
Słonko świeci, trzeba dupsko ryszyć i troszkę smalcu wytopić. Chciałbym coś zakupić poniżej 1kzł. Raczej miejski/treking (postawa raczej wyprostowana) na szosę. 192 wzrost 110 waga. Mam 10km do pracy, codziennie nie dam rady, bo musze pojeździć po mieście, ale 2 razy w tygodniu mógłbym śmignąć + spacerowo z dzieckiem w foteliku w niedziele.
Czy jest sens szukać czegoś nowego np:
http://allegro.pl/motta-28-doskonaly...516755485.html
http://allegro.pl/torpado-partner-gr...534375407.html
czy raczej zainteresować się używkami?
http://allegro.pl/holenderski-rower-...0.html#gallery
http://allegro.pl/giant-tourer-i1530776655.html#gallery
http://allegro.pl/batavus-crescendo-...530776676.html
Polish my lens girl oooahh polish my lens girl ohh-ahh polish my lens ...
A, takie buty No to pardon, straciłem nieco kontakt z tego typu wynalazkami.
ja z kolei "dzieki" amorowi zrobilem piekny OTB,
zahamowalem- przod w dol i katapulta + piekny lot...
przeca sam dobry amortzator tyle kosztuje -2/3 tysie,
co komu po takim ze sie ugina 3 cm , i to tez do czasu ...
od 6000 km jezdze na sztywnym i jest ok.
zreszta... jak oni kiedys bez tych amortyzatorow jezdzili ?
nie mowie tutaj o rowerach "lesnych"
Ostatnio edytowane przez jackers ; 29-03-2011 o 22:24
polecam oglądnąć ten filmik.. zawody z początku lat dziewięćdziesiątych.. niezła jazda..
http://www.youtube.com/watch?v=VzZkK...layer_embedded
Dobre! Ale goście mieli niezłe sprzęty. Ja w latach 90 tak docierałem rower ala BMX o nazwie "Bratek". Pod nalepką z nazwą na ramie był ładnie wylakierowany napis "Uniwersal". Miał dwie nazwy Potem wzięłem w obroty nowiuśkiego pomarańczowego składaka mojej siostry . Pamiętam jak pierwszego dnia dojechałem do domu z tylnym błotnikiem i bagażnikiem w ręce. Dwa dni nie mogłem na tyłku usiąść takie manko dostałem... Wreszcie rodzice kupili mi "kolażówkę" marki "Orkan" - ful wypas jak na tamte czasy. Ta nawet miesiąca nie wytrzymała... Potem była długa przerwa i dopiero w XXI wieku sam sobie sprawiłem górala , którego mi z piwnicy zakosili rok później , ale to i tak był "noł nejm" z supermarketu. Teraz śmigam na Krossie A6 i to się długo nie zmieni. Ale fajnie powspominać stare czasy...
Hehe, pierwszy mój dzwon na "góralu" wykonałem w ten sposób, że na rowerze było zaledwie kilka rys, a mnie nieprzytomnego eRka zabrała do szpitala na poskładanie. Najlepsze było odrywanie wtopionej w plecy kurtki - wyhamowałem plerami na asfalcie. Dostałem wtedy na czas "odklejania" głupiego jasia i było bardzo fajnie.
Bolesna także była nauka zjazdów przez las z nowością techniczną w postaci SPD.
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Skontaktuj się z nami