Nie wiem czy taki temat juz byl. Jesli tak, to prosze usunac. Ja niestety nie moge znalezc.
Interesuje mnie, jak radzicie sobie z zonglowaniem sloiczkami? Przykladowo, jesli chodzicie w teren, to bierzecie ze soba zestaw szkiel i w zaleznosci od okazji zmieniacie? Jesli tak, to jak to wyglada? "Ooo jaki ladny ptaszek" - i wymiana na jakis tele, za chwile "Ooo, jaki ladny widoczek" - i wymiana na szeroki sloik. I tak w kolko. A moze chodzicie w okreslonym celu i bierzecie tylko jeden obiektyw? Ja tak staram sie robic, ale pozniej czesto zaluje. Czesto dopada mnie zlosliwosc przedmiotow martwych, czyli trafiaja sie okazje do focenia tym szklem, ktore akurat zostawilem w domu. A jak patrze, ze niektorzy maja imponujacy zestaw szkiel, to sie za glowe lapie - jak Wy to wszystko ogarniacie? Z pewnoscia wygodniej maja posiadacze slynnego 18-200, kiedys nawet nosilem sie z jego zakupem uprzednio sprzedajac 16-85 i 70-300. Ale na szczescie wybito mi to z glowy, podobno ten sloik bardzo odbiega klasa od wspomnianych.
Inna sprawa to trwalosc sprzetu. Jak znosi to wasz sprzet? Nie chodzi mi o zasmiecanie matrycy pylkami, ale przykladowo czy nie wyrabia sie z czasem bagnet na szkle lub w puszce? Ja zauwazylem u siebie leciutki luz, okolo pol milimetra. Z tego co czytalem, to normalne w przypadku zmian obiektywow, chociaz przysiaglbym, ze przy nowym aparacie tego nie mialem. Ile razy dziennie musicie zmieniac szkla? A moze wybieracie sie z jednym sloikiem i ignorujecie okazje, do focenia innym?
Szukaj
Skontaktuj się z nami